Spotkanie to zostało okrzyknięte meczem dobrych znajomych, bo w drużynie przyjezdnych ważne role pełnią obecnie cztery osoby związane w przeszłości z bełchatowskim klubem i sięgające z nim po ostatnie Mistrzostwo Polski. Na ławce trenerskiej ONICO zasiadają Francuz Stephane Antiga i Włoch Fabio Storti, a na parkiecie możemy podziwiać Andrzeja Wronę i Wojciecha Włodarczyka. Również w ekipie Roberto Piazzy nie brakuje zawodników, które mają za sobą warszawski epizod. Mowa o Grzegorzu Łomaczu, Karolu Kłosie i Robercie Milczarku.
Takie właśnie smaczki dodają pikanterii meczom o ligowe punkty. O żadnej taryfie ulgowej nie może być jednak mowy. Wręcz przeciwnie, jest chęć udowodnienia czegoś byłemu klubowi i kolegom stojącym po drugiej strony siatki.
Oba zespoły do czwartkowej potyczki przystąpiły w najmocniejszych składach. Trener Piazza postawił na dobrze znane zestawienie, w którym nieco zaskakiwać mogła tylko obecność Karola Kłosa, który grał dotychczas mniej niż Patryk Czarnowski. W szczegółach wyglądało to tak: rozgrywający Grzegorz Łomacz po przekątnej z atakującym Mariuszem Wlazłym, parę środkowych stworzyli Srecko Lisinac i wspomniany powyżej Kłos, na pozycji libero zobaczyliśmy Kacpra Piechockiego, a na przyjęciu duet Bartosz Bednorz – Milad Ebadipur.
Zgodnie z oczekiwaniami ekspertów, od początku byliśmy świadkami bardzo dobrego widowiska. Zarówno, jeśli mowa o emocjach, jak i o jakości sportowej. Pierwszy set od pierwszej do ostatniej piłki toczony był w rytmie punkt za punkt. Żaden zespół na jego przestrzeni nie potrafił odskoczyć od rywala na więcej niż dwa oczka. W efekcie o jego końcowym wyniku decydowała gra na przewagi. W niej lepsi okazali się gospodarze, którzy zwyciężyli 26:24.
Pierwsza połowa drugiej odsłony była wierną kopią tej pierwszej. Wyrównana walka trwała do stanu 14:13. W tym momencie rozpoczął się odjazd żółto-czarnej lokomotywy. W polu zagrywki był Mariusz Wlazły, a trzy kolejne punkty zdobył Karol Kłos,, kończąc dwa ataki i raz blokując przeciwnika. Goście próbowali jeszcze pogoni, ale byli w stanie jedynie nieco zniwelować pięciopunktową stratę. Ostatecznie seta numer dwa przegrali w stosunku 22:25.
Bohaterami dwóch pierwszych partii po stronie PGE Skry byli z całą pewnością środkowi bloku, którzy na tym etapie meczu byli dwoma najlepiej punktującymi zawodnikami na parkiecie. Lisinac zdobył trzynaście, a Kłos osiem oczek. Naprawdę rzadka rzecz, a wyczyn Serba w zasadzie niespotykany. Wystarczy wspomnieć, że bukmacherzy firmy forBET, sponsora bełchatowian, zakładali w swojej ofercie, że Srecko zakręci się na poziomie 11 punktów w całym meczu!
Dziesięciominutowa przerwa pomiędzy setami nie zmieniła zasadniczo obrazu gry. Trzecia partia to też zacięta walk punkt za punkt. Podobnie jak w pierwszej, tak i w tej, o końcowym wyniku decydowała gra na przewagi. W tej lepsi okazali się ponownie bełchatowianie (28:26), a mecz zakończył as serwisowy Bartosza Bednorza. MVP spotkania wybrany został Sreco Lisinac. Środkowy zdobył aż siedemnaście punktów.
Wygrana z ONICO Warszawa (3:0) była piątą w tym sezonie w wykonaniu siatkarzy z Bełchatowa na własnym parkiecie. Można powiedzieć, że żółto-czarni uczynili z „Energii” prawdziwą twierdzę. Jako że przed nimi trzy kolejne domowe mecze, można spodziewać się kolejnych zwycięstw i marszu na szczyty ligowej tabeli.
Już w środę przed podopiecznymi Roberto Piazzy i Michała Winiarskiego kolejny mecz o ligowe punkty. Tym razem w ramach nadrabiania ligowych zaległości zmierzą się z Aluronem Virtu Wartą Zawiercie. Początek o godzinie 20:30. Bezpośrednia transmisja na kanale Polsat Sport. Bilety na to spotkanie znajdują się już w sprzedaży.
PGE Skra Bełchatów – ONICO Warszawa 3:0 (26:24; 25:22; 28:26)