Niedzielny pojedynek był dwudziestym piątym bezpośrednim starciem zespołów w historii i pierwszym od pięciu lat. Dotychczasowych bilans gier przemawiał za łodzianami, którzy wygrali jedenaście takich potyczek, przy czterech remisach i dziewięciu porażkach. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że piłkarze z Bełchatowa potrafili wygrać tylko trzy z meczów rozgrywanych w Łodzi.
W porównaniu do poprzedniej serii spotkań, kiedy biało-zielono-czarni mierzyli się z Legionovią Legionowo, trener Mariusz Pawlak zarządził dwie zmiany w wyjściowej jedenastce na mecz z ŁKS-em. Za Marcina Garucha do składu wskoczył Michał Bierzało, a Emile Thiakane zastąpił Piotr Giel, który uporał się z urazem, z powodu którego nie mógł pomóc kolegom przed tygodniem.
Jak przystało na mecz derbowy, pierwsze czterdzieści pięć minut upłynęło nam przede wszystkim pod znakiem walki w środku pola. Sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Jako jedyny do siatki rywali trafił Piotr Giel, ale jego gol nie został uznany przez sędziego. Snajper bełchatowian znajdował się bowiem na pozycji spalonej.
Początek drugiej odsłony specjalnie nie różnił się od tej pierwszej. W pierwszych minutach piłkarze zobaczyli dwie kolejne żółte kartki, ale dogodnych okazji do objęcia prowadzenia żadna ze stron stworzyć nie potrafiła.
Piłkarską jakość zobaczyliśmy dopiero w sześćdziesiątej piątej minucie. To wtedy Pyciak posłał dośrodkowanie w pole karne bełchatowian, gdzie do futbolówki dopadł najskuteczniejszy strzelec ŁKS-u Jewhen Rodionow, który skierował głową piłkę do siatki, zdobywając swoją szóstą bramkę w sezonie.
Po stracie bramki do konstruktywnej roboty wzięli się „Brunatni” i na efekty długo czekać nie musieliśmy. Zaledwie po siedmiu minutach udało im się doprowadzić do wyrównania. Na listę strzelców, po raz drugi w trwających rozgrywkach ligowych, wpisał się Bartłomiej Bartosiak.
Więcej bramek w derbach już nie zobaczyliśmy. Był to typowy mecz walki, o czym może świadczyć chociażby liczba żółtych kartek. Gospodarze zostali ukarani trzema upomnieniami, a przyjezdni aż pięcioma.
Dzięki jednemu zdobytemu punktowi podopieczni Mariusza Pawlaka utrzymali czwartą pozycję w tabeli. Ich strata do ŁKS-u w dalszym ciągu wynosi zaledwie trzy oczka. Z tego punktu widzenia remis nie jest złym wynikiem i warto go docenić, choć apetyty były większe.
ŁKS Łódź – PGE GKS Bełchatów 1:1 (0:0)
Bramki: Rodionow (65) – Bartosiak (72)
Kartki: Margol, Widejko, Zagdański – Wojowski, Bartosiak, Rachwał, Garuch, Zieliński
ŁKS Łódź: Kołba – Widejko, Rozwandowicz, Juraszek, Pyciak, Pyrdoł, Margol. Kocot (86. Gamrot), Kostyrka, Pieczara (67. Zagdański), Radionow
PGE GKS Bełchatów: Moczadło – Klepczyński, Kendzia, Bierzało, Wojowski (69. Thiakane) - Rachwał, Janasik – Pietroń (60. Garuch), Flaszka, Bartosiak (78. Zieliński) – Giel