Biało-Czerwoni, dla których celem miał być już sam awans do najlepszej szóstki turnieju, w niedzielnym finale siatkarskiego mundialu rozbili w Turynie drużynę narodową Brazylii (3:0). Zarówno sam skład finału, jak i jego końcowe rozstrzygnięcie, łudząco przypomniały wydarzenia sprzed czterech lat, kiedy to w katowickim „Spodku” pokonaliśmy „Kanarkowych” (3:1) i zdobyliśmy złoto Mistrzostw Świata po 40 latach przerwy!
Choć od tamtego sukcesu minęły zaledwie cztery lata, to w naszej kadrze zaszło wiele zmian. Karierę reprezentacyjną zakończyli lub zawiesili m.in. związani z PGE Skrą Mariusz Wlazły, Michał Winiarski czy Karol Kłos. W ich miejsce weszła młodzież jak chociażby Jakub Kochanowski czy Artur Szalpuk, obecni zawodnicy bełchatowskiego klubu. Do kadry, po odejściu Pawła Zagumnego, wrócił też Grzegorz Łomacz, rozgrywający żółto-czarnych.
Tegoroczny sukces jest właśnie udziałem tego trio, które świetnie wkomponowało się w koncepcję selekcjonera Vitala Heynena, ale to niejedyne bełchatowskie akcenty. Trzeba przecież pamiętać, że w przeszłości w klubie z naszego miasta swój talent rozwijali też Paweł Zatorski i Bartosz Kurek, wybrany MVP całych mistrzostw. Na sukces ten pracowali nie tylko zawodnicy, ale też członkowie sztabu reprezentacji, w tym również związani z Bełchatowem, Robert Kaźmierczak i Tomasz Pieczko.
Wszystkim im serdecznie gratulujemy. Jesteśmy z Was dumni!