reklama

Bełchatowscy siatkarze w wielkim finale!

Opublikowano:
Autor:

Bełchatowscy siatkarze w wielkim finale! - Zdjęcie główne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportSiatkarze PGE Skry i Trefla Gdańsk dostarczyli kibicom wielkich emocji w 1/2 finału PlusLigi. Koniec końców to jednak bełchatowianie okazali się po raz drugi lepsi i to ich zobaczymy w majowej rywalizacji o złoty medal Mistrzostw Polski!

Pierwszy półfinałowy pojedynek zakończył się tie-breakiem, co było zapowiedzią wielkiej dramaturgii także w meczu numer dwa, tym razem rozgrywanym już w bełchatowskiej hali „Energia”. Nikt nie spodziewał się, że będzie to dla PGE Skry spotkanie tak łatwe jak pięć ostatnich, wygrywanych na własnym terenie w stosunku 3 do 0.

W inauguracyjną partię lepiej weszli podopieczni Roberto Piazzy, którzy dość szybko uzyskali trzypunktowe prowadzenie (8:5). Później, przez problemy w przyjęciu zagrywki Mateusza Miki, równie szybko je stracili i musieli odrabiać dwa punkty straty. Losy seta rozstrzygnęły się w ustawieniu ze Srecko Lisnacem na zagrywce. Serb powędrował w pole serwisowe przy stanie 18:18 i dociągnął w nim do wyniku 24:18, nie tylko potężnie serwując, ale też kończąc dwa kontrataki z szóstej strefy. Ostatecznie inauguracyjna odsłona zakończyła się wynikiem 25:19.

Drugi set od początku należał do gdańszczan, którzy zbudowali sobie czteropunktową przewagę, przede wszystkim dzięki wypunktowaniu zagrywką Kacpra Piechockiego w pierwszym fragmencie tej części gry. Z 2:0 zrobiło się 6:2, a później 15:11 dla przyjezdnych. W środkowej fazie seta Mariusz Wlazły i spółka jednak dopadli gości (17:17) i byliśmy świadkami bardzo zaciętej końcówki. Siatkarze PGE Skry nie wykorzystali kliku piłek setowych, mylili się na potęgę (głównie w zagrywce) i po zaciętym boju musieli uznać wyższość rywali w grze na przewagi (31:33). Ostatni punkt padł po kuriozalnym zagraniu. Mika dostał piłką w głowę po bloku żółto-czarnych, a ta wróciła na stronę bełchatowian i wpadła w boisko.

Wyraźnie podrażnieni takim obrotem spraw podopieczni Roberto Piazzy wzięli się ostro do roboty po dziesięciominutowej przerwie. Efekt? Szybko rosnące prowadzenie (5:3; 10:6; 13:8) i w zasadzie rozstrzygnięcie losów partii już w jej połowie. Kolejny bieg gospodarze wrzucili w samej końcówce, kiedy od stanu 20:16 ruszyli sprintem do mety, wygrywając ostatecznie 25:17.

W tym momencie PGE Skra potrzebowała już tylko jednego seta, żeby zameldować się w wielkim finale rozgrywek PlusLigi sezonu 2017/18. Czwarta odsłona sobotniej batalii rozpoczęła się od punktowego bloku Lisinaca. Po kontrze Bednorza zrobiło się 4:1. Trener Anastasi poprosił o czas i zarządził zmiany. Wpłynęło to pozytywnie na postawę Trefla, który zbliżył się na punkt (8:9), ale po kilku kolejnych akcjach mieliśmy trzy (13:10) czy cztery oczka więcej (18:14). Goście jednak się nie poddali i doprowadzili do remisu (23:23), a następnie okazali się lepsi w grze na przewagi (26:24).

Tym samym również w meczu numer dwa o końcowym wyniku decydował tie-break. Był on równie zacięty jak całe spotkanie. Ostatecznie o te dwie akcje lepsi okazali się gospodarze i to ich zobaczymy w majowych meczach o mistrzostwo kraju!

PGE Skra Bełchatów – Trefl Gdańsk 3:2 (25:19; 31:33; 25:17; 24:26; 15:13)

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo