Zakaz obowiązujący w całej Unii
Obecne zasady przewidują, że jeżeli kierowca popełni poważne wykroczenie drogowe za granicą i zostanie ukarany czasowym zatrzymaniem prawa jazdy, sankcja ta obowiązuje jedynie w kraju, w którym ją nałożono. Polak, któremu odebrano uprawnienia np. w Niemczech, nadal mógł prowadzić samochód w Polsce i innych krajach UE.
Unia postanowiła zlikwidować tę lukę prawną. Parlament Europejski i Komisja Europejska uzgodniły, że kara zatrzymania prawa jazdy będzie miała skutek we wszystkich państwach członkowskich. Kraj, który odebrał kierowcy prawo jazdy, poinformuje o tym państwo, które je wydało. To z kolei przekaże informację do wszystkich pozostałych członków wspólnoty. Efekt? Czasowy zakaz prowadzenia pojazdów będzie egzekwowany w całej Unii.
Czas na reakcję i prawo do odwołania
Projekt nowych regulacji nie pomija praw kierowców. Kraj, który wydał prawo jazdy, będzie zobowiązany poinformować o nałożeniu kary w terminie 20 dni. Ma to umożliwić osobie ukaranej przygotowanie odwołania. Procedura ta ma gwarantować, że sankcja zostanie nałożona zgodnie z zasadami praworządności i z poszanowaniem prawa do obrony.
Proponowana dyrektywa dotyczy wzajemnego uznawania sankcji administracyjnych związanych z ruchem drogowym. Choć dokument musi jeszcze zostać zatwierdzony przez Parlament Europejski i Komisję Europejską, porozumienie polityczne już zostało osiągnięte.
Wykroczenia, które oznaczają zakaz
Zakaz obowiązujący w całej Unii nie będzie stosowany wobec każdego wykroczenia drogowego. Unijni ustawodawcy zapowiadają, że celem nowych przepisów jest eliminowanie z europejskich dróg kierowców, którzy rażąco naruszają zasady bezpieczeństwa.
Wśród przewinień kwalifikujących się do takiej kary znajdują się:
- drastyczne przekroczenie dozwolonej prędkości (np. o ponad 50 km/h),
- prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu lub narkotyków powyżej dopuszczalnych limitów,
- spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym.
W przypadku takich wykroczeń czasowa utrata prawa jazdy będzie obowiązywała również w kraju pochodzenia kierowcy.
Miliony wykroczeń z zagranicy
Nowe przepisy to odpowiedź na bardzo realny problem. Tylko w Polsce każdego roku Krajowy Punkt Kontaktowy otrzymuje około 2 miliony zapytań od służb innych krajów UE. Dotyczą one kierowców z Polski, których pojazdy zostały zarejestrowane przez fotoradary za granicą.
Dodatkowo wielu Polaków otrzymuje mandaty wystawiane przez zagraniczną policję. Najczęstsze przewinienia to nadmierna prędkość, niezapinanie pasów bezpieczeństwa, używanie telefonu bez zestawu głośnomówiącego czy parkowanie w niedozwolonych miejscach.
Skala wykroczeń pokazuje, że nowe unijne przepisy nie są przesadą. Ich celem jest zwiększenie odpowiedzialności kierowców, bez względu na to, gdzie się znajdują.
Niemiecka surowość
Przykład Niemiec pokazuje, jak restrykcyjne mogą być przepisy w niektórych państwach członkowskich. Już za przekroczenie prędkości o 26–30 km/h w terenie zabudowanym można stracić prawo jazdy na miesiąc. Takie przypadki raczej nie będą skutkowały unijnym zakazem.
Inaczej sprawa wygląda przy poważniejszych wykroczeniach. W Niemczech za przekroczenie prędkości o 50–60 km/h kierowca traci prawo jazdy na dwa miesiące. Jeśli przekroczy prędkość o więcej niż 60 km/h – kara wynosi aż trzy miesiące zakazu prowadzenia pojazdów.
W myśl nowej dyrektywy taka sankcja zostanie automatycznie uznana także w Polsce.
Koniec z obchodzeniem zakazów
Dotychczas zdarzało się, że kierowca ukarany czasowym zakazem prowadzenia pojazdu w jednym państwie członkowskim przenosił się na czas obowiązywania kary do innego kraju, gdzie nadal miał pełne uprawnienia do jazdy. W praktyce sankcja była więc nieskuteczna.
Nowe przepisy mają zakończyć tego rodzaju „turystykę kierowniczą”. Władze Unii podkreślają, że to ważny krok w stronę jednolitego systemu egzekwowania prawa, który nie będzie pozwalał na omijanie przepisów.
W ocenie twórców reformy zmiany przysłużą się poprawie bezpieczeństwa drogowego i uczynią europejskie drogi bardziej sprawiedliwymi – niezależnie od narodowości kierowcy.
Komentarze (0)