Kalendarzowa wiosna oficjalnie rozpoczęła sezon ogrodniczy. W tym roku stwierdzenie ,,Zrób to sam” wcale nie musi być nam obce. Naprawdę wiele prac możemy wykonać bez profesjonalnej pomocy firmy ogrodniczej. Jednak do tego, oprócz ogromu chęci i chociaż odrobiny zamiłowania do roślin, potrzeba też odpowiedniej wiedzy i narzędzi.
Zakładanie trawnika od podstaw. Co jest najważniejsze?
Podstawą atrakcyjnego ogrodu jest zielona i bujna trawa. To, jak przyznaje Łukasz Szpila, ogrodnik z firmy Horto Group – wbrew pozorom – jednocześnie najbardziej wymagająca roślina w naszym zielonym raju. Wymaga wiele zabiegów agrotechnicznych, ma tendencję do chorowania i potrzebuje dużo wody. Prace nad nią będą jednak różnić się w zależności od tego, czy chcemy ożywić istniejący już trawnik, czy założyć go od nowa. Jakie czynności musimy wykonać, gdy pierwszy raz siejemy trawę na działce?Ogrodnik wskazuje nam, że proces tworzenia trawnika składa się z siedmiu etapów:
- badania gruntu,
- nawożenia,
- wysiewania,
- grabienia,
- wałowania,
- podlewania,
- a w końcu – koszenia.
Do ich wykonania potrzebne jest siedem narzędzi:
- siewnik,
- grabie,
- szpadel,
- taczka,
- glebogryzarka
- walec
- i kosiarka
Niezbędne narzędzia do pracy w ogrodzie znajdziesz w internetowym sklepie Castorama - KLIKNIJ i zobacz aktualne promocje.
Wybierając okres na rozpoczęcie tych prac powinniśmy wziąć pod uwagę nie tyle miesiąc, co pogodę.
Najważniejsze, by teren wysiewu nie był mokry
– mówi ogrodnik, Łukasz Szpila.
Najgorsze okresy na zakładanie trawników to te skrajnie gorące i suche, czyli momenty, kiedy mamy więcej niż 25 stopni Celsjusza. Wtedy bardzo szybko paruje woda. Najlepszy czas jest wtedy, kiedy temperatura gruntu osiąga 10 stopni Celsjusza. Poniżej tej temperatury nie ma już wegetacji, więc trawa nie rośnie
– dodaje. Okazuje się jednak, że trawniki można zakładać także zimą. Wtedy – jak tłumaczy nam specjalista – nasiona nie kiełkują, a przezimowują w ziemi.
Wybierając nasiona trawy, musimy mieć na względzie nie tylko okres ich wysiania, ale także rodzaj użytkowania wysianego terenu. Inne ziarna wybierzemy na boisko, a inne na wyłącznie dekoracyjny trawnik przed samym domem.
Różnią się one szerokością źdźbła i odpornością na deptanie
– słyszymy od eksperta. Ważnym czynnikiem okazuje się też to, jaką kosiarką będziemy kosić trawę. Najładniejszą jakość cięcia mają kosiarki wrzecionowe. Te jednak są drogie i wymagają regularnego ostrzenia. Przeciętny amator ogrodnictwa posiada kosiarkę rotacyjną.
Pod taką każda trawa będzie odpowiednia
– stwierdza ogrodnik.
Najważniejszym etapem zakładania trawnika jest badanie gruntu. Chcąc uzyskać zadowalający efekt, powinniśmy sprawdzić przede wszystkim pH ziemi. Jeśli ten parametr będzie nieodpowiedni, czyli za wysoki lub za niski, to trawa nie będzie pobierała z gleby wszystkich minerałów i składników. Badania pH dokonuje się specjalnym miernikiem. Ogrodnik zwraca jednak uwagę, że bardzo często tanie urządzenia, dostępne w sklepach poniżej 300 zł, są niewiarygodne, a ceny lepszych mierników zaczynają się dopiero od kwoty 600 zł w górę. Dużo tańszym rozwiązaniem będzie więc wysłanie próbki ziemi do najbliższej Okręgowej Stacji Chemiczno-Rolniczej.
W takim ośrodku zrobią pomiar pH tych próbek ziemi i sprawdzają jej jakość
– mówi nam ogrodnik. Co w sytuacji, kiedy pH okaże się nieodpowiednie? Wtedy reagujemy odpowiednimi nawozami. Łukasz Szpila zaznacza jednak, że zmiana odczynu to długotrwały proces.
Bardzo ważne jest też sprawdzenie rodzaju gruntu, a więc tego, czy jest on piaszczysty, czy gliniasty.
Jeśli jest gliniasty, to należy go rozluźnić
– radzi ogrodnik. Dopiero, gdy gleba jest odpowiednio przygotowana, możemy zacząć wysiew nasion trawy. Ile ich potrzebujemy?
Średnio 10-15 kg na 500 metrów kwadratowych, w zależności od mieszanki
– słyszymy od specjalisty. Nasiona wysiewamy zawsze równomiernie po całości, najlepiej siewnikiem listwowym. Ręcznie amatorowi może być ciężko uzyskać zadowalający efekt, czyli książkową normę wysiewu. A pamiętać musimy, że na całej powierzchni trawnika powinna znajdować się jednolita ilość nasion. Te następnie trzeba zagrabić i wymieszać z ziemią, którą w kolejnym kroku wałujemy. Robimy to walcem, maksymalnie 30-kilogramowym.
Nie wolno wałować ziemi zbyt ciężkimi walcami, bo nie o to chodzi, żeby ziemia była zbita, ale napowietrzona. Jeśli za bardzo zbijemy glebę, to do systemu korzeniowego nie będzie dochodzić powietrze, a to zaburzy cały proces
– tłumaczy ogrodnik. Po walcowaniu dość intensywnie podlewamy ziemię. Najlepiej zraszaczami albo chociaż strumieniem imitującym deszcz. Jak długo musimy czekać, żeby urosła trawa? Jak mówi Łukasz Szpila, są mieszanki, które kiełkują już po tygodniu, ale te bardziej wymagające zaczynają wzrost dopiero po 4, a nawet 6 tygodniach.
Intensywniejsze podlewanie trwa zwykle około miesiąca. Po tym okresie, kiedy mamy wykonać pierwsze koszenie, warto wejść na trawnik i sprawdzić, czy przypadkiem nie zapada się on. Po intensywnym laniu wodą może być miękko.
Wówczas należy odczekać dwa dni i nie podlewać przez ten czas, żeby móc skosić trawę
– radzi ogrodnik. Pierwsze koszenie robimy, gdy trawa osiągnie ok. 10 cm, czystą kosiarką, z naostrzonym nożem. Skracamy maksymalnie ⅓ jej wysokości.
Jak dbać o założony już trawnik i w jaki sposób ochronić go przed kretami?
Jeśli chcemy, by założony trawnik nie tracił na atrakcyjności, musimy pamiętać o siedmiu czynnościach pielęgnacyjnych:
- nawożeniu,
- wertykulacji,
- aeracji,
- piaskowaniu,
- regularnych dosiewach,
- opryskach
- i podlewaniu.
Trawniki nawozimy średnio co miesiąc, w zależności od nawozu. Wiosną stosujemy zwykle nawozy regenerujące, z małą ilością azotu. W sezonie wybieramy już mieszanki z większym stężeniem tej substancji. Na jesień sięgamy po specjalne nawozy dedykowane dla tego okresu, które przygotowują trawnik do zimowania.
Pierwsze nawożenie najczęściej wykonujemy w okresie drugiej połowy marca
– wskazuje ogrodnik. Jak mówi, ważnym wiosennym zabiegiem pielęgnacyjnym trawnika jest także wertykulacja. To pionowe nacinanie darni w celu pozbycia się tzw. filcu, czyli obumarłej trawy. Możemy je wykonać sami, jednak musimy zaopatrzyć się w specjalny wertykulator elektryczny. Urządzenia takie dostępne są w marketach w przedziale 400-600 zł.
Kolejnym zabiegiem pozwalającym poprawić stan istniejącego trawnika jest aeracja, czyli nakłuwanie go w celu poprawienia wymiany gazowej w gruncie. Ten zabieg, ale też wertykulację, łączy się najczęściej z piaskowaniem, czyli podsypywaniem piaskiem, który ma za zadanie rozluźnić glebę i uzupełnić otwory. Służy do tego posypywarka, ale pracę bez większego problemu można też wykonać ręcznie. Aerację robi się na dwa sposoby – pełnym bądź pustym bolcem. Druga opcja pozwala na częściową wymianę gruntu, przez co jest skuteczniejsza, ponieważ bardziej rozluźnia glebę.
Po wykonaniu tych kroków przechodzimy do tzw. podsiewu, czyli dosiewki trawy.
Możemy dosiewać ziarna z tej mieszanki, której używaliśmy lub troszeczkę je zmieniać. Ale zawsze dosiewamy po całości, nigdy punktowo
– podkreśla ogrodnik.
A co, gdy na trawnik wda się nam nagle chwast? Wtedy także możemy reagować.
Ważne jest tylko to, żeby stosować opryski dedykowane do trawników, gdzie producent podaje normy i odpowiednią dawkę, której nie wolno przekraczać. Taki oprysk stosujemy maksymalnie dwa razy w roku. Należy pamiętać, by opryski wykonywać w późniejszych godzinach, kiedy nie są aktywne tak bardzo potrzebne nam pszczoły
– zwraca uwagę Łukasz Szpila. Ogrodnik przestrzega jednak przed stosowaniem oprysków, ale też nawozów, w okresie wysokich temperatur, przekraczających 23 stopnie Celsjusza. Jak podpowiada ekspert, na młodym trawniku stosowanie jakichkolwiek oprysków zalecane jest dopiero po kilku miesiącach.
To jednocześnie prace, które warto oddać w ręce znającego się na rzeczy ogrodnika.
Najczęstszym zabiegiem, którym klienci psują trawnik jest właśnie stosowanie oprysków, bo często mylą je albo przesadzają z dawkami. I przez to trawa może zrobić się nie tylko żółta, ale można ją nawet wypalić. Tak samo jest z nawozem
– mówi nam ekspert.
Co istotne, nie wolno także dopuszczać do przerostu trawy.
Bardzo ważne jest regularne koszenie. Jeśli kosimy zbyt rzadko i skosimy więcej niż ⅓ wysokości, to zaburzamy całą fotosyntezę
– słyszymy od ogrodnika.
Tym, którzy chcą mieć ładny trawnik, a mają mało czasu, z pomocą przyjdzie system automatycznego nawadniania. Niezależnie od tego, który sposób podlewania wybierzemy, w dzisiejszym klimacie dodatkowa woda jest konieczna. Bez niej uschnie nawet najbardziej profesjonalnie wykonany trawnik. To, jak często podlewać trawę, uzależnione jest od kilku czynników, przede wszystkim: temperatury, jakości gruntu i zacienienia.
Jak to w naturze bywa, nawet przy uprawie trawy wdają się szkodniki. Na kreta, który potrafi zrobić w ogrodzie niemałe zamieszanie, ogrodnicy mają jednak swój sposób. Najskuteczniejszą, a jednocześnie najbardziej humanitarną metodą, jest specjalna siatka. Ta właścicieli ogrodów ochroni przed czarnymi kopcami w ogrodzie, a zwierzętom nie zrobi żadnej krzywdy. By spełniała swoje funkcje, musi być jednak prawidłowo założona. Jej optymalna głębokość to 10 cm. Dlaczego nie mniej?
Żeby podczas wbijania szpadla czy takich zabiegów, jak aeracja, jej nie uszkodzić
– mówi Łukasz Szpila. Siatkę taką najlepiej założyć na samym początku tworzenia trawnika. W przeciwnym razie, pracę będziemy musieli wykonać dwuktotnie.
Przycinanie krzewów i drzew. Jaką część gałęzi należy usunąć?
Początek wiosny to także dobry moment, by odwinąć krzewy i trochę je odnowić.
Teraz przycinamy wszystkie trawy ozdobne. To też idealny czas, by przyciąć hortensje, róże, a nawet drzewa owocowe. Możemy formować także wszystkie drzewa iglaste, w tym tuje
– wskazuje ogrodnik. Jaką część gałęzi obcinamy? To najczęściej pojawiająca się wątpliwość u ogrodniczego laika. Okazuje się jednak, że nie ma na nią jednoznacznej odpowiedzi.
Na pewno nie redukujemy więcej niż 30 procent
– słyszymy od eksperta. Jeśli jakiś krzew zaczął już kwitnąć, jak na przykład rozwijająca się już jako pierwsza forsycja, to czekamy aż przekwitnie i dopiero wtedy ją formujemy. Ogrodnik podpowiada także, że wczesną wiosną zdjęte okrycia warto mieć jeszcze gdzieś w zanadrzu, bo nigdy nie wiadomo, której nocy zaskoczy nas mróz. A ten w Polsce nierzadko zaskakuje nawet wprawionych ogrodników.
Amatorom, którzy pracę w ogrodzie wiążą z czymś więcej niż przymusem – jako dobre miejsce szukania porad i wymiany doświadczeń – pan Łukasz wskazuje fora ogrodnicze na Facebooku.
To jest ciekawa opcja, bo jeśli interesuje nas konkretna roślina albo czynność, możemy wpisać ją w lupce i pojawią się nam wątki związane tylko z naszym aktualnym zainteresowaniem
– podsumowuje Łukasz Szpila.
Komentarze (0)