W lutym 2023 roku aż 46 proc. respondentów deklarowało, że chce, by sklepy mogły być otwarte w każdą niedzielę. Przeciwnych było wtedy 44 proc., a 10 proc. nie miało zdania. Dane te pochodzą z badania UCE Research.
Jednakże w najnowszym sondażu tej samej pracowni, przeprowadzonym we współpracy z Shopfully i opublikowanym przez „Rzeczpospolitą”, obserwujemy zupełnie inny obraz. Tylko 41,5 proc. ankietowanych opowiada się obecnie za przywróceniem handlu we wszystkie niedziele – to aż o 11,1 punktu procentowego mniej niż pół roku wcześniej. Z kolei liczba przeciwników tego pomysłu wzrosła o 8,9 punktu procentowego, do poziomu 47 proc.
Kim są zwolennicy, a kim przeciwnicy?
Przeciwnicy otwartych sklepów w niedziele to głównie osoby starsze, o niższych dochodach, mieszkające na wsi i w małych miastach. Największy sprzeciw wyrażają osoby w wieku 55–64 lata (58,9 proc.), zarabiające do 3 tys. zł netto miesięcznie (51,3 proc.) oraz mieszkańcy miejscowości do 5 tys. osób (54,7 proc.).
Z drugiej strony, osoby popierające przywrócenie handlu to głównie młodzi dorośli w wieku 18–24 lata (53,7 proc.), mieszkańcy dużych miast (49,1 proc.) oraz osoby z wyższymi zarobkami – od 7 do 9 tys. zł netto (52 proc.).
Zmęczenie tematem i przyzwyczajenie
Dlaczego społeczne nastroje uległy takiej zmianie? Ekspert rynku z Shopfully, Robert Biegaj, zauważa: „Społeczeństwo jest już zmęczone mówieniem o zakazie handlu w niedziele, szczególnie w kontekście przywrócenia przepisów sprzed 1 marca 2018 roku. Głównie dlatego, że od dłuższego czasu nic się w tej sprawie nie dzieje. Politycy co prawda co jakiś czas wracają do tego, ale konkretów wciąż brak”. Ekspert dodaje również: „Zakaz zaraz będzie miał siedem lat. Polacy w dużej części przyzwyczaili się do wprowadzonych obostrzeń i w pewien sposób pogodzili się z tym stanem rzeczy”.
Wydaje się więc, że brak zmian i ciągłe przeciąganie tematu sprawiają, że zakaz powoli przestaje być kontrowersją, a staje się po prostu normą.
Różnice w podejściu biznesu
Podzielone są nie tylko społeczeństwo i politycy, ale również sami przedsiębiorcy. Sieci spożywcze prezentują zróżnicowane opinie. Jednoznacznego stanowiska brak. Wyraźne poparcie dla otwarcia centrów handlowych w niedziele wyraża natomiast Polska Rada Centrów Handlowych.
Krzysztof Poznański, dyrektor zarządzający PRCH, podkreśla: „Takie obiekty powinny być otwarte w godzinach, które są atrakcyjne dla klientów i najemców. W tej kwestii wspieramy oczekiwania i postulaty podmiotów prowadzących działalność w centrach i parkach handlowych”.
Jak to wygląda w innych krajach?
Zakaz handlu w niedzielę nie obowiązuje w wielu europejskich państwach. Do krajów, które nie stosują żadnych ograniczeń w tym zakresie, należą m.in.: Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Estonia, Finlandia, Irlandia, Litwa, Łotwa, Portugalia, Rumunia, Słowacja, Słowenia, Szwecja, Węgry (po zniesieniu wcześniejszych restrykcji), a także Włochy.
Są również państwa, które wprowadzają różne formy regulacji – ograniczenia godzinowe, regionalne czy też rotacyjne zamykanie placówek handlowych.
Przyszłość handlowych niedziel niepewna
Trudno przewidzieć, jak długo obecny stan rzeczy się utrzyma. Brakuje jednoznacznych zapowiedzi polityków. Społeczne podejście ewoluuje, a niedzielny zakaz handlu – choć budzi emocje – coraz częściej jest postrzegany jako temat drugoplanowy.
Nie zmienia to jednak faktu, że po siedmiu latach obowiązywania ustawy, sprawa handlu w niedziele nadal jest aktualna. To nie tylko kwestia prawa, ale też stylu życia, wartości oraz oczekiwań wobec państwa. Zakaz ten stał się socjologicznym papierkiem lakmusowym współczesnej Polski.
Komentarze (0)