Sprawa dotyczy pozornie banalnego tematu — poboru wody. W praktyce jednak to właśnie ten aspekt prowadzi do dramatycznych sytuacji, w których karani są ci, którzy dbają o dobrostan swoich zwierząt.
Woda z własnej studni — luksus karany mandatem
Rolnik, który chce napoić swoje krowy wodą z własnego ujęcia, powinien uważać, by nie przekroczyć ustalonego limitu. W przeciwnym razie może spodziewać się kary. Obecne przepisy pozwalają na bezkarne pobieranie maksymalnie 5 metrów sześciennych wody dziennie. Wszystko powyżej tej granicy grozi mandatem, nawet jeśli woda służy do pojenia bydła.
„Wojewódzkie Inspektoraty Środowiska nakładają kary na rolników za pobieranie więcej niż 5 m sześć. wody dziennie z własnych studni” — alarmuje branżowy portal. Sytuacja jest tym bardziej kuriozalna, że woda wykorzystywana jest nie do podlewania trawnika czy napełniania basenu, lecz do jednego z podstawowych obowiązków gospodarza.
To z kolei prowadzi do dramatycznych sytuacji, w których rolnik musi wybierać między ryzykiem grzywny a podstawową opieką nad zwierzętami. Dla wielu hodowców to bariera nie do przyjęcia.
Projekt 21 postulatów: koniec z karami za pojenie krów?
Na sytuację postanowiła zareagować grupa ekspertów i rolników, którzy we współpracy z Warsaw Enterprise Institute opracowali projekt 21 postulatów mających na celu odbiurokratyzowanie rolnictwa. Wśród najważniejszych propozycji znalazł się postulat zniesienia kar za pobieranie więcej niż 5 m³ wody dziennie.
Autorzy raportu podnoszą również kwestię braku jednolitych przeliczników zużycia wody. „Trzeba wprowadzić konkretne normy zużycia na DJP” — podkreślają. Dziś bowiem identyczne gospodarstwa mogą być zupełnie różnie oceniane w zależności od województwa. Taki stan rzeczy prowadzi do poczucia niesprawiedliwości i skrajnej niepewności wśród właścicieli gospodarstw.
Proponowane zmiany mają w założeniu nie tylko uprościć przepisy, ale przede wszystkim ujednolicić ich stosowanie w skali całego kraju. Dzięki temu decyzje urzędników nie będą miały charakteru uznaniowego, a rolnicy będą mogli planować działalność bez strachu przed nieprzewidywalną kontrolą.
Mandat za błoto na drodze
Jakby tego było mało, wiejskich gospodarzy ścigają również inne przepisy, których egzekwowanie budzi mieszane uczucia. Jednym z takich przypadków są kary za zabrudzenie jezdni błotem pochodzącym z pola. Wiosną, kiedy ruszają prace polowe, nie sposób uniknąć sytuacji, w której koła ciągnika naniosą błoto na asfalt.
Zgodnie z przepisami to rolnik jest zobowiązany do natychmiastowego oczyszczenia drogi. „Jeśli tego nie zrobią, to narażają się na mandat w wysokości do 1,5 tys. zł lub naganę” — czytamy w projekcie. Ale to nie wszystko. W sytuacji, gdy błoto przyczyni się do wypadku drogowego, rolnik może stanąć przed sądem karnym. Za spowodowanie wypadku z obrażeniami ciała grozi kara do 3 lat więzienia. W przypadku śmierci lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu sąd może orzec karę nawet do 8 lat pozbawienia wolności.
Dla wielu mieszkańców wsi to kolejny przykład oderwania prawa od realiów życia na wsi. Rolnicy pytają: jak mamy dbać o pola i jednocześnie nie ryzykować, że za każdą bruzdę błota zapłacimy nie tylko grzywną, ale i wolnością?
Rolnicy mają dość: potrzebne realne zmiany
Sygnały płynące od rolników i ekspertów są jednoznaczne — obecny system wymaga pilnej reformy. Odbiurokratyzowanie polskiego rolnictwa to nie tylko hasło, ale konieczność, by zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe kraju i zachęcić młode pokolenia do pozostania na wsi.
„Obecne przepisy nakładają ograniczenia na pobór wody z własnych studni, co prowadzi do absurdalnych sytuacji, w których rolnicy są karani za dbanie o swoje zwierzęta” — przypominają autorzy projektu. Jeśli władze nie zareagują na ten sygnał, może się okazać, że kolejne pokolenia nie będą chciały przejmować gospodarstw. Krowy pozostaną bez wody, a pola — bez gospodarza.
Komentarze (0)