W niedzielny poranek, 31 stycznia dyżurny radomszczańskiej komendy otrzymał niepokojący telefon. Po podniesieniu słuchawki usłyszał słowa "w posterunku jest bomba", rozmówca ponownie powtórzył to zdanie, po czym się rozłączył.
Na miejsce natychmiast wezwano policyjnego pirotechnika, który dokładnie sprawdził cały budynek oraz teren przyległy do komendy. Na szczęście okazało się, że alarm był fałszywy. Policjanci kryminalni rozpoczęli więc pracę, mającą ustalić sprawcę całego zamieszania.
- Wysiłki funkcjonariuszy pozwoliły na wytypowanie i zatrzymanie po pięciu godzinach sprawcy tego zgłoszenia. 42-letni radomszczanin nie był zaskoczony wizytą policjantów. Podczas rozmowy z mundurowymi nie potrafił powiedzieć dlaczego tak postąpił – informuje KPP Radomsko.
Mężczyzma trafił do policyjnej celi i usłyszał zarzuty z art. 224a kodeksu karnego, który stanowi:
- Kto wiedząc, że zagrożenie nie istnieje, zawiadamia o zdarzeniu, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób lub mieniu w znacznych rozmiarach lub stwarza sytuację, mającą wywołać przekonanie o istnieniu takiego zagrożenia, czym wywołuje czynność instytucji użyteczności publicznej lub organu ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia mającą na celu uchylenie zagrożenia, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8
Osoba, który wywoła fałszywy alarm musi też liczyć się z obowiązkiem pokrycia kosztów przeprowadzonej akcji. Mężczyzna, decyzją prokuratora został objęty tymczasowym aresztem.
Komentarze (0)