Do nietypowej sytuacji doszło w Samodzielnym Szpitalu Wojewódzkim im. Mikołaja Kopernika w Piotrkowie Trybunalskim. Na SOR trafił tam pacjent, który wpadł w tarapaty podczas miłosnych igraszek.
Para postanowiła założyć mężczyźnie kłódkę na... worek mosznowy. Po zakończonej zabawie akcesoriów nie udało się zdjąć, a amator miłosnych uniesień trafił do szpitala. Niestety pracownicy placówki również mieli problem ze ściągnięciem kłódki. Na miejsce wezwano więc strażaków z odpowiednim sprzętem.
- Obsada Szpitalnego Oddziału Ratunkowego poprosiła nas o pomoc w przecięciu kłódki. Lekarze zabezpieczyli organ, tak żebyśmy go ewentualne nie uszkodzili, no i strażacy przy użyciu nożyc do prętów przecięli pałąk kłódki – mówi Wojciech Pawlikowsk, rzecznik prasowy piotrkowskiej straży pożarnej.
Mężczyznę udało się oswobodzić, okazuje się jednak, że pomysłowi pacjenci co jakiś czas zgłaszają się do służb z prośbą o pomoc w podobnych przypadkach. Pawlikowski wspomina m.in. zdarzenie sprzed kilku lat, gdy strażacy na sali operacyjnej musieli rozcinać nakrętkę założoną na ciele pacjenta.
Czytaj więcej: Wiadomości Piotrków - www.Trybunalski.pl
Ratownicy widzieli niejedno
Adam Stępka, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego przyznaje, że ratowników już nic nie jest w stanie zdziwić.
- Sytuacja z Piotrkowa to nie jest odosobniony przypadek. Parę lat temu w w Kutnie mężczyzna przyłapał na zdradzie żonę. Kochankiem był jego własny brat. Para była pijana. Zdradzony mąż założył bratu kłódkę na przyrodzenie, gdy ten spał. Doprowadził do poważnego niedokrwienia - wyjaśnia Adam Stępka w rozmowie z portalem tulodz.pl
Jak wyjaśnia rzecznik pogotowia, do tego typu interwencji dochodzi zazwyczaj podczas imprez suto zakrapianych alkoholem. Wówczas ludzie są w stanie założyć się o najdziwniejsze rzeczy, a konsekwencje głupich zakładów" mogą być bardzo poważne dla zdrowia.
- Podczas imprezy w łódzkim akademiku studenci zapakowali pijanego kolegę do kartonu, napisali, że to "misja na Marsa" i wyrzucili przez okno z drugiego piętra. Gdy na miejsce przyjechały służby, przygotowany był już kolejny karton z napisem "ratunkowa misja na Marsa". Mężczyzna, którego wyrzucono w kartonie na szczęście przeżył - opowiada Adam Stępka.
Inne sytuacje to poparzone stopy, zwykle podczas wakacyjnych ognisk. Zakłady o przejście po rozżarzonym węglu nie są niestety rzadkością. Tak jak skakanie przez ogień pod wpływem alkoholu. Ratownicy medyczni z WSRM w Łodzi niejednokrotnie interweniowali też w przypadku ciał obcych w organizmie. O pomoc poprosił ich pacjent z guzikiem w cewce moczowej. Była też sytuacja, że ktoś zagipsował sobie odbyt. Miał to być performance artysty. Gips stężał, mężczyznę zaczął boleć brzuch i wylądował w szpitalu.
- Konsekwencje głupich żartów mogą być naprawdę poważne dla zdrowia - podsumowuje Adam Stępka.
Komentarze (0)