Kilka dni temu pracownicy Poczty Polskiej dostali list od nowego prezesa. Sebastian Mikosz, który stanowisko objął pod koniec marca, przyznał, że sytuacja firmy jest tragiczna. Pocztowcy boją się o pracę. Związki zawodowe uważają, że działania, które są podejmowane zmierzają do jednego – likwidacji najstarszego przedsiębiorstwa w kraju.
Prezes poczty poinformował pracowników. Rok 2023 był katastrofalny. Nawet 700 mln zł niewiele da
Nowy prezes w liście przekazał swoim podwładnym, że operator odnotował "największą historyczną stratę" za 2023 r. Jak dodał, poziom zanotowanej przez firmę straty powoduje, że zarząd musiał podjąć szereg działań, które mają w krótkim terminie zapobiec pogarszaniu tej sytuacji.
Również pierwszy kwartał tego roku wskazuje na kontynuowanie negatywnego trendu, który musimy wspólnymi wysiłkami, jak najszybciej zahamować. Kwoty nie odbiegają w sposób znaczący od tych, które przytaczały nieoficjalnie media, ale kiedy tylko będę mógł to zrobić, oficjalnie przekażę Państwu dużo dokładniejsze informacje – obiecał prezes Mikosz.
Prezes przyznał również, że poczta jest coraz bliżej otrzymania zaliczki na poczet rekompensaty za świadczenie nierentownych usług powszechnych za lata 2021-22. Co to by oznaczało? Wsparcie. – Prezydent podpisał ustawę, dającą taką możliwość, równolegle kierując ją jednak do Trybunału Konstytucyjnego, celem zbadania prawidłowości jej uchwalenia. Abstrahując od dalszych politycznych następstw decyzji głowy państwa, kwota wynosząca ok. 700 mln zł może brzmieć imponująco, jednak raz jeszcze powtórzę, nie stanowi żadnego remedium na nasze bolączki. Rekompensata pokrywa bowiem jedynie już poniesione koszty, nie przekładając się na trwałą poprawę sytuacji firmy – tłumaczył.
Zmiany, które wprowadzimy, utorują drogę do odzyskania przez Spółkę należnego, czołowego miejsca w perspektywicznych obszarach działalności rynkowej – usługach kuriersko-paczkowych oraz cyfrowych – zapowiada firma.
Związkowcy alarmują: Ratujmy pocztę, pracę straci wiele osób
Zdaniem członków Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” tak naprawdę zagrożony jest los wszystkich pracowników poczty, czyli ok. 60 tys. ludzi. – Wydaje się, że nas los jest przesądzony – stwierdzili.
Dlatego też związkowy zdecydowali się prosić o pomoc prezydenta Andrzeja Dudę i napisali do niego list. – Poczta Polska, najstarsze polskie przedsiębiorstwo, znalazła się na skraju upadku. Przetrwała obie wojny światowe, okres komunizmu, a upada w wolnej Polsce. Los operatora narodowego oraz ponad 60. tys. pracowników jest, jak wiele na to wskazuje, przesądzony – napisano. – Zwracamy się do Pana Prezydenta z prośbą o udzielenie zdecydowanego wsparcia w walce o zatrzymanie bezmyślnej "transformacji", będącej faktycznym początkiem likwidacji Poczty Polskiej. Prosimy o otwarcie szerokiej publicznej debaty o przyszłość Poczty Polskiej – dodano.
Zdaniem związkowców, przedsiębiorstwo nie powinno być traktowane jedynie jako projekt biznesowy, "ale przede wszystkim jako strategiczny podmiot o istotnym znaczeniu dla architektury bezpieczeństwa państwa i jego obywateli w czasie pokoju, ale także sytuacji kryzysowych, pandemii i w okresie zagrożenia konfliktem konwencjonalnym lub hybrydowym, w obliczu którego stoimy".
Walczymy o polski rynek usług pocztowych. Nie wszyscy sobie zdają sprawę, że to jest bardzo atrakcyjny rynek, a Poczta Polska jest konsekwentnie niszczona po to, żeby mogli korzystać z tego rynku operatorzy zewnętrzni. Mamy tutaj bardzo silne podmioty, na przykład DHL, czyli pocztę de facto niemiecką, która z radością będzie czekała na upadek Poczty Polskiej, aby następnie „pomóc”, jak to tradycyjnie Niemcy Polakom pomagają. Mamy też firmę, która jest postrzegana jako polska, czyli InPost. Tyle że jest to w tej chwili firma z obcym kapitałem, z Polską mająca wspólnego tylko pana prezesa Rafała Brzoska – wyliczali związkowcy.
Komentarze (0)