- Są pieniądze i podpis prezydenta. Kiedy ruszy rządowy program in vitro?
- Episkopat apelował od prezydenta. Abp Gądecki: "Metoda in vitro jest eksperymentowaniem na człowieku"
- Kontrowersje wokół in vitro i niecichnąca dyskusja w sprawie zamrożnych zarodków
- Programy lokalne. Co dalej z finansowaniem in vitro przez samorządy?
Są pieniądze i podpis prezydenta. Kiedy ruszy rządowy program in vitro?
Minister Izabela Leszczyna poinformowała, że został już złożony wniosek do Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji o wycenę procedury. – Mamy ustawę o in vitro podpisaną przez Prezydenta RP i mamy pieniądze – zaznaczyła.Jak wyjaśniła, kolejnym krokiem będzie powoływanie zespołu ekspertów złożonych z lekarzy i bioetyków, który opracuje program. Dopiero później będzie dokładnie wiadomo, na jakich zasadach będzie można się starać o rządowe dofinansowanie tej metody zajścia w ciąże.
Chcemy, żeby program ruszył od 1 czerwca 2024 r.
– przyznała Minister Izabela Leszczyna.
Posłanka Agnieszka Pomaska (Koalicja Obywatelska) przypomina, że projekt ustawy #TakDlaInVitro, jest projektem obywatelskim i że wiele kobiet poświęciło swój czas, aby zebrać pod nim wymagane podpisy.
Pół miliona Polek i Polaków podpisało się pod tym projektem. Nie ma on barw politycznych. Czekają na niego ci, którzy mają problemy z płodnością, jak też pacjentki onkologiczne, dla których to jedyna szansa, żeby mieć dziecko
– zauważyła posłanka Pomaska.
Episkopat apelował od prezydenta. Abp Gądecki: "Metoda in vitro jest eksperymentowaniem na człowieku"
Ustawa o finansowaniu in vitro została przyjęta przez sejm pod koniec listopada, czyli zanim premierem został Donald Tusk. W oczekiwaniu na podpis prezydenta głos w tej sprawie zabrał przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, abp Stanisław Gądecki. W liście otwartym zaapelował on do prezydenta Andrzeja Dudy o niepodpisywanie ustawy.
- Episkopat wielokrotnie zabierał głos w sprawie zapłodnienia pozaustrojowego, które nie jest metodą leczenia niepłodności - stwierdził duchowny.
Jak dodał, Kościół w swoim nauczaniu odwołuje się zarówno do argumentów prawno-naturalnych jak i religijnych. – Ludzkie życie jest wartością podstawową i niezbywalnym dobrem. Domaga się zatem bezwzględnej ochrony, a więc niezależnie od okresu i jakości życia człowieka. Metoda in vitro tymczasem jest eksperymentowaniem na człowieku, jego swoistą produkcją, stanowiącą formę zawładnięcia życiem ludzkim – stwierdził abp Stanisław Gądecki i dodał, że „bezpłodność jest ciężką próbą”.
- Dlatego też konieczne jest stworzenie narodowego programu prawdziwego leczenia niepłodności. Współczesna medycyna wskazuje bowiem jasno, że usunięcie medycznych lub psychologicznych przyczyn niepłodności daje znacznie większe szanse na urodzenie zdrowego dziecka niż procedury sztucznie wspomaganego rozrodu – pisał w liście.
Andrzej Duda zdecydował się złożyć podpis pod uchwałą, mimo że "prezydenta brał pod rozwagę fakt, że metoda in vitro w ocenie części społeczeństwa budzi wątpliwości natury etyczne".
- Wobec wyzwań demograficznych, dążąc do zapewnienia równych szans wszystkim walczącym z problemem niepłodności, także tym chcącym korzystać z innych metod leczenia, prezydent zapowiada złożenie projektu ustawy zapewniającego finansowanie ich ze środków publicznych
– już wcześniej zapowiedziała Kancelaria Prezydenta.
Kontrowersje wokół in vitro i niecichnąca dyskusja w sprawie zamrożnych zarodków
Przeciwnicy metody in vitro często koncentrują swoją uwagę na etycznych i moralnych zagadnieniach związanych z przechowywaniem zapłodnionych zarodków. Ich główny argument opiera się na przekonaniu, że każdy zarodek, będący wczesnym etapem ludzkiego życia, zasługuje na pełną ochronę i szacunek. Podkreślają, że przechowywanie zarodków w stanie zamrożenia stwarza liczne dylematy etyczne, zwłaszcza w kontekście ich dalszego wykorzystania lub potencjalnego niszczenia.Krytycy in vitro zwracają uwagę na to, że proces ten często prowadzi do tworzenia większej liczby zarodków, niż jest to potrzebne dla jednego cyklu leczenia, co skutkuje problemem, co zrobić z "nadmiarowymi" zarodkami. Obawy te wykraczają poza kwestie techniczne przechowywania, obejmując także moralne aspekty decyzji o ich przyszłości. Zarodki te mogą być przechowywane przez lata, co rodzi pytania o ich status prawny oraz etyczne i emocjonalne konsekwencje dla osób, które zdecydowały się na ich stworzenie. Wykorzystanie wszystkich zarodów w przyszłości w celach sprowadzenia na świat potomstwa, z powodu ich ilości jest praktycznie nierealne.
Debata ta rozciąga się również na zagadnienia dotyczące adopcji zarodków, ich ewentualnego wykorzystania w badaniach naukowych, a także na dylematy związane z ich ewentualnym niszczeniem. Przeciwnicy in vitro argumentują, że te praktyki mogą prowadzić do instrumentalizacji początkowych etapów ludzkiego życia, traktując zarodki jako "materiał biologiczny" zamiast potencjalnych ludzkich istnień.
Ta skomplikowana debata podkreśla zderzenie postępu technologicznego w dziedzinie reprodukcji z głęboko zakorzenionymi przekonaniami dotyczącymi początku ludzkiego życia, jego wartości i godności. Z jednej strony, in vitro jest widziane jako błogosławieństwo dla par borykających się z niepłodnością, z drugiej – budzi fundamentalne pytania o granice ingerencji człowieka w naturę życia i jego początek.
Programy lokalne. Co dalej z finansowaniem in vitro przez samorządy?
Krótko po ogłoszeniu przez nową minister zdrowia, że każdorazowo w budżecie państwa zabezpieczone zostanie co najmniej 500 mln złotych na realizację wskazanej inicjatywy, Łódź poinformowała, że 2 stycznia ruszają zapisy do miejskiego programu in vitro.
W czerwcu 2024 r. w życie wejdzie państwowy program in vitro. Nie oznacza to, że łódzka inicjatywa nie będzie realizowana. Miejski program został uruchomiony w 2016 r. Od tego momentu ponad 1000 par otrzymało szansę oraz nadzieję na powiększenie swojej rodziny. Przez ten czas na świat przyszło 494 dzieci, w tym 20 par bliźniąt. Skuteczność Programu in vitro w Łodzi jest bardzo wysoka i wynosi 49,50%
– poinformowało Biuro Prasowe Urzędu Miasta Łodzi.
W nadchodzącym roku miasto planuje przeznaczyć 1 mln zł dla par dotkniętych problemem bezpłodności.
Okazuje się, że nie jest to pojedyncza sytuacja. Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich poinformował, że te programy, które zostały przez rozpoczęte przez samorządy, będą kontynuowane.
Wójcik przyznał jednak, że jest pewna istotna kwestia natury prawnej, czyli niemożność podwójnego finansowania. – Jeżeli jest więc program krajowy, to musimy bardzo ostrożnie podchodzić do finansowania z własnych środków. Co to oznacza w praktyce? Nie będziemy prawdopodobnie otwierali nowych programów samorządowych, korzystając z programu krajowego, natomiast te, które do tej pory zbudowaliśmy, będziemy kontynuować. Na pewno nie zostawimy naszych mieszkańców bez opieki –powiedział Wójcik w rozmowie z portalem cowzdrowiu.pl.
Jego zdaniem, w przyszłości najprawdopodobniej będzie tak, że rządowy program "wchłonie" te lokalne.
Komentarze (0)