Przed Panem nowe wyzwania?
- Zgadza się, dalej sportowe, lecz tym razem już w roli trenera. Nie ukrywam jestem tym faktem bardzo podekscytowany.
Kiedy kończył Pan karierę sportową w roli zawodnika, to z tyłu głowy krążyła już myśl o „trenerce”? Czy była to decyzja raczej spontaniczna, wynikająca z potrzeby chwili?
- Nie, ja już myślałem o tym dużo wcześniej, co najmniej 4 lata temu. Podchodziłem do tego tematu na tyle poważnie, że zdecydowałem się na ukończenie kursu trenerskiego. Jest natomiast jeszcze jeden aspekt tej sprawy: nie wiedziałem, że w pracy trenera przyjdzie mi się sprawdzić tak szybko. Nie będę ukrywał, że miałem nadzieję pograć jeszcze co najmniej 2 lata, sądziłem, że pozwoli mi na to zdrowie. Niestety wyszło jak wyszło... W tej chwili cieszę się, że jestem zdrowy i to pozwala mi na podjęcie nowych sportowych wyzwań, tym bardziej w sporcie, który kocham.
I jeszcze w klubie, który zna Pan od podszewki, to z pewnością ułatwi początek tej nowej drogi.
- Dokładnie. PGE Skra Bełchatów zawsze była moim siatkarskim domem, teraz już miasto Bełchatów jest moim rodzinnym domem. Nie ukrywam, że jestem bardzo emocjonalnie związany z tym miejscem i cieszę się, że w kolejnym etapie swojego życia będę mógł pracować w PGE Skrze Bełchatów i zostanę w tym mieście.
Ma Pan za sobą bardzo bogatą siatkarską karierę. „Zwiedził” Pan kilka lig, pracował z naprawdę świetnymi szkoleniowcami, a z tej współpracy wynika doświadczenie i solidna wiedza, z której teraz będzie można czerpać garściami.
- Bardzo bym chciał. Rzeczywiście to prawda, na swojej drodze spotkałem i pracowałem z najlepszymi szkoleniowcami, od każdego troszeczkę zaczerpnąłem. Mam też kilka swoich przemyśleń, natomiast wiem, że przede mną na pewno długa droga, która mam nadzieję w przyszłości zaprowadzi mnie do roli pierwszego trenera. To przyszłość, teraz czeka mnie dużo pracy i nauki. W najbliższych miesiącach będę robił wszystko, żeby skutecznie pomóc trenerowi Robertowi Piazza, to on ma doświadczenie, on jest szefem, a ja będę tego doświadczenia od niego nabierał.
Ale ze świetną znajomością włoskiego będzie też Pan pełnił rolę swoistego łącznika
- Kiedyś jak jeszcze grałem we Włoszech, a potem wróciłem do Polski to rzeczywiście było tak, że włoski był językiem siatkówki, bo wszyscy w nim mówili. Natomiast teraz zarówno trener jak i reszta zespołu mówią po angielsku. Nie sądzę więc, by na tej linii był jakikolwiek problem, ale oczywiście jeśli będzie taka potrzeba to na pewno będę służył pomocą.
Trenerska rola, to z jednej strony jak Pan podkreślił pozytywne wyzwanie, ale czy są też obawy?
- Powiem szczerze, nie wiem czego miałbym się obawiać. W nowej roli na pewno nie ryzykuję zdrowiem, a to właśnie jego nadszarpnięcie czy utrata była obarczona największym ryzykiem. W tej chwili podejmuję pracę asystenta w sporcie, w którym jestem od małego, który znam od podszewki. Nowa rola bardziej mnie ekscytuje czy wręcz - jeśli można użyć takiego określenia - lekko podnieca. Czuję bowiem, że jest to „coś” w czym się odnajdę, choć wymaga to czasu i nauki, ale ja jestem na to otwarty.
Takie pytania często pada, gdy w bardzo krótkim czasie zmienia się szatnię na pokój trenerski: Michał Winiarski będzie kolegą czy trenerem dla swoich zawodników?
- Nie wiem co pokaże przyszłość. Tak naprawdę w tym momencie trudno to jednoznacznie ocenić. Powiem trochę ze swojej perspektywy: zawsze lubiłem i ceniłem trenera, który ponad wszystko był szczery ze swoimi zawodnikami i nigdy nie szedł okrężną drogą by przekazać informacje. Ja z pewnością będę postępował według tego jak będzie chciał trener Piazza i według własnego sumienia. Kilka miesięcy temu byli to moi koledzy i dalej nimi są. To koleżeństwo, kiedy będziemy wchodzić na salę przybierze trochę inną formę. Będę się starał im pomóc, tym razem już z boku, z tej perspektywy na pewno można więcej zobaczyć... A poza boiskiem? Na pewno daleko mi do typu człowieka, który każe sobie mówić „per pan”. Przez to szacunku się nie zdobywa, ale można to zrobić dzieląc się wiedzą, chciałbym przekazać jej jak najwięcej.
Jak Pana zespół zareagował na informację, że dalej będziecie w klubie wspólnie pracować?
- Wszystkie głosy, które do mnie dotarły były bardzo pozytywne. Po tym emocjonalnym zakończeniu mojej kariery, zespół zareagował radością, że dalej będę częścią PGE Skry i nadal wspólnie będziemy pracować na nasze sukcesy. Dlatego ja zrobię wszystko, żeby nie zawieść.
Życzę powodzenia! Dziękuję za rozmowę