Bełchatowianie już wielokrotnie pokazali, że potrafią pomagać i nie zapominają o innych. Chwilę przed świętami Bożego Narodzenia udowodniło to również dwóch młodych kierowców z naszego miasta. Wiktor i Kuba wpadli na spontaniczny pomysł zorganizowania zbiórki na prezenty dla podopiecznych domu dziecka. Ich akcja szybko się rozrosła, a bełchatowianie chętnie wrzucali datki do puszki. Teraz chłopaki podsumowują zbiórkę i odwiedziny w placówce. Zobacz, jak wyglądał finał akcji.
Nietypowy widok na ulicach Bełchatowa
Przypomnijmy, nietypowa zbiórka rozpoczęła się w sobotę, 21 grudnia. Wówczas klienci bełchatowskich marketów mogli zobaczyć dość nietypowy widok. Na parkingu stanęły dwa białe BMW całe ozdobione choinkowymi lampkami. Ich właściciele w ten sposób chcieli przyciągnąć uwagę i zachęcić do zbiórki na Dom Dziecka w Bełchatowie.
- Na początku chcieliśmy dodać trochę świątecznego klimatu w Bełchatowie, dać radość dzieciom i możliwość zrobienia sobie zdjęcia, dlatego postanowiliśmy przyozdobić tak swoje samochody. Później pomyśleliśmy, że czemu by nie pomóc dzieciom z domu dziecka i nie zawieźć im prezentów – mówił nam Wiktor, jeden z organizatorów akcji.
Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Samochody przyciągały uwagę, a puszka zaczęła się zapełniać. Akcję wsparło również dwóch samorządowców. Zbiórkę zasilili m.in. były prezydent Tadeusz Rozpara, oraz obecny włodarz Bełchatowa Patryk Marjan.
Świecące samochody pod galerią
Z pomocą przyszła również Galeria Bawełnianka, która udostępniła bełchatowianom miejsce przy wejściu do centrum handlowego. Tym sposobem samochody przez kolejne dwa dni przyciągały wzrok klientów galerii, którzy chętnie robili sobie zdjęcia z nietypowymi autami, a także wspierali zbiórkę.
- Bardzo fajna akcja, bo takie świecą i ozdobione auta widzę pierwszy raz w kraju. To jest też piękna akcja, bo jest dla dzieci, które mieszkają w domu dziecka, nie mają praktycznie nic, a więc naprawdę to jest piękne. Ja popieram robie takich akcji częściej i wszędzie w każdym mieście w każdym kraju. Gratulacje i brawa dla nich. Naprawdę jestem w szoku, że coś takiego da się stworzyć – mówiła nam jedna klientek galerii.
Zbiórka trwała w sumie trzy popołudnia. Świecące BMW można było zobaczyć od soboty, 21 grudnia do poniedziałku, 23 grudnia. Po jej zakończeniu jeszcze tego samego dnia zakupione zostały ostatnie prezenty, które już po chwili wyruszyły do podopiecznych domu dziecka.
Mikołaj przesiadł się do sportowego BMW
Widok rozświetlonych, świątecznych samochodów wyjeżdżających na teren placówki wywołał niemałe poruszenie wśród dzieci. Nie często zdarza się, że dwóch „Mikołajów” przywodzi prezenty sportowymi samochodami i to w takiej aranżacji.
- Dzieci na pewno były w szoku i były zachwycone. Od razu pobiegły po telefony i zaczęły robić sobie zdjęcia, pani tez im zaczęła robić zdjęcia z samochodami. No i zaraz zabraliśmy się za rozdawanie prezentów – relacjonuje Wiktor.
A do wnoszenia było sporo, bowiem finalnie udało się zebrać dokładnie 3506,91 zł. Wiktor i Kuba całą kwotę przeznaczyli właśnie na upominki dla dzieci, a nawet ją przekroczyli. Finalnie za wszystkie prezenty zapłacili bowiem nieco ponad 3700 zł.
- W prezentach znalazły się słodycze, zabawki artykuły biurowe, bilety do Kina Helios, namiot na biwak, kosmetyki i wszystkie rzeczy, które ustaliliśmy wcześniej z paniami z domu dziecka. Łzy wzruszenia były. Myślę, że to było nieuniknione zarówno po stronie dzieci, jak i po naszej – mówi Wiktor.
Prezenty z pewnością spodobały się dzieciom, ponieważ natychmiast zaczęły buszować wśród toreb i rozpakowywać zabawki, które dostały. Upominki trafiły również do drugiej placówki działającej na terenie naszego miasta, a mianowicie Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. Przebieg wizyty chłopaków w domu dziecka można zobaczyć w galerii poniżej artykułu.
Spektakularny efekt kilkunastu godzin pracy
Okazuje się, że mieszkańcy mogą spodziewać się kolejnych wyjątkowych akcji zorganizowanych przez Wiktora i Kubę. Chłopaki chcą bowiem dalej pomagać i już zapowiadają, że wymyślą coś jeszcze ciekawszego.
- Jak najbardziej warto pomagać. Na pewno powtórzymy to jeszcze raz i następnym razem postaramy się zrobić to jeszcze lepiej i przygotować coś jeszcze mocniejszego niż w tym roku – zapowiada Wiktor.
Warto wspomnieć, że zorganizowanie tegorocznej zbiórki wymagało od chłopaków kilkunastu godzin pracy. Oklejanie samochodów pochłonęło również sporo pieniędzy, ponieważ same światełka kosztowały około 600 zł.
- W piątek (20 grudnia – przyp. red.) założyliśmy lampki, robiliśmy ostatnie testy w jeździe i jak to wygląda na mieście. Już wtedy przykuwało to dużą uwagę. Na każdy samochód zeszło około 6 godzin i na obu jest po 170 metrów lampek, czego nie przewidzieliśmy. Trochę nam brakło i musieliśmy dokupić – mówił nam Wiktor.
Trzeba jednak przyznać, że z pewnością było warto, ponieważ spontaniczny pomysł wywołał wiele uśmiechu zarówno na twarzach przechodniów, jak i podopiecznych bełchatowskich placówek.
Komentarze (0)