Wcześniejsze dwa przetargi zostały unieważnione ze względu na to, że złożone w nich oferty znacznie przewyższały wartość kosztorysu inwestorskiego. W pierwszym najtańsza oferta opiewała na 7,5 mln złotych, a w drugim na 7 mln 650 tys. złotych. Do trzeciego przetargu stanęły dwie firmy. Najlepszą ofertę złożyła firma Sanel i to jej pracownicy – zgodnie z zapowiedzią prezydent Marioli Czechowskiej – już po nowym roku wejdą na plac budowy. Samo powstanie węzła ma trwać rok.
357 mkw. powierzchni, a na nich poczekalnia, kasa, toalety, pomieszczenia dla kierowców, gastronomia oraz punkt informacyjnych – tak będzie wyglądać bełchatowski dworzec. Węzeł przesiadkowy zlokalizowany będzie przy ul. Czaplinieckiej, w okolicach szpitala.
- Bliskość obwodnicy miasta i lecznicy, docelowe miejsce kursów autobusów MZK oraz rozmowy z przewoźnikami utwierdzają w przekonaniu, że taka lokalizacja to rozsądny wybór. Dworzec jest ważny zarówno dla mieszkańców, jak i przewoźników, ale to także kwestia wizerunku miasta – mówi Mariola Czechowska, prezydent Bełchatowa.
Przypomnijmy początkowo dworzec miał powstać w technologii pasywnej, a miasto chciało przeznaczyć na ten cel ok. 8 mln złotych. Ponieważ jednak oferty, jakie wpływały do magistratu sięgały od 10 mln złotych w górę, podjęta została decyzja o rezygnacji z tej technologii, co z kolei pociągnęło za sobą rezygnację z unijnego dofinansowania (ok. 2 mln złotych).
- Przy tak ogromnej kwocie, która padła w przetargu, ze względu na finanse miasta nie mogliśmy się na to zgodzić. Dlatego też zdecydowaliśmy, że punkt przesiadkowy wybudujemy z własnych środków – dodaje prezydent Czechowska. Planowany koszt budowy dworca to ok. 6,5 mln złotych.
