Za oknami robi się coraz cieplej, a obostrzenia związane z panującą w kraju epidemią, są coraz bardziej ograniczane. Możemy już odwiedzać galerie handlowe, wybrać się do lasu czy parku, a nawet korzystać z otwartych obiektów sportowych. Nie oznacza to jednak, że zagrożenie związane z SARS-CoV-2 zupełnie minęło – obostrzenia dalej obowiązują. Z relacji strażników miejskich wynika, że wielu mieszkańców, jakby zdawało się o tym niestety zapominać.
- Od kilku dni odbieramy coraz więcej zgłoszeń od mieszkańców, którzy informują nas o osobach grupujących się na osiedlach czy boiskach, nie zachowując dalej obowiązujących norm. Luzowanie obostrzeń nie znosi ich całkowicie, musimy jeszcze trochę wytrzymać i wspólnymi siłami zwalczyć zagrożenie związane z epidemią – mówi komendant Straży Miejskiej w Bełchatowie, Piotr Barasiński.
Jak mówi komendant, interwencje dotyczą najczęściej osób, które grupują się na miejskich osiedlach. Co ciekawe, nie chodzi tu tylko o młodzież, ale również o starszych bełchatowian. Problemem są też boiska, które od poniedziałku zostały otwarte. Sęk w tym, że obowiązujące reguły wskazują, że może na nich być nie więcej niż 6 osób, o czym często zapominają młodzi mieszkańcy.
- Wykonaliśmy kilkanaście interwencji w stosunku do młodych osób, które nie przestrzegając zasad grupowała się na boiskach lub grało w piłkę. Co gorsza, na widok radiowozu, te osoby natychmiast uciekały, by chwilę później wrócić w to samo miejsce – mówi Piotr Barasiński.
W stosunku do kilku osób zostały już skierowane wnioski o ukaranie do sądu, strażnicy miejscy zapewniają też, że nie będą również szczędzić mieszkańcom mandatów.
- Apelujemy o rozsądek i rozwagę, nie możemy zaprzepaścić tego, co udało nam się osiągnąć do tej pory w walce z kornawirusem. Zdaję sobie sprawę, że jest to sytuacja uciążliwa, jednak wspólnymi siłami uda nam się za jakiś czas wrócić do normalności – informuje komendant Barasiński.