Temat podjęli dziennikarze programu "Państwo w państwie", emitowanego na antenie Polsatu. Z ich obserwacji wynika, że dokładność radarów, które trafiły w ręce polskich policjantów, pozostawia sporo do życzenia. Na czym w ich opinii polega problem?
Chodzi głównie o nieprawidłowe korzystanie z urządzeń pomiarowych. Ręczne mierniki są bowiem certyfikowane przez Główny Urząd Miar do pracy na odległościach dochodzących do kilkuset metrów, choć producent podaje, że prawidłowy odczyt można otrzymać z odległości 70-100 metrów od punktu kontroli.
Dziennikarze Polsatu podają, że mundurowi często dokonują pomiarów ręcznie, zamiast korzystać ze statywu. W trakcie programu zademonstrowali, jak takie działanie może wpłynąć na pomiar prędkości. Kilka gwałtownych ruchów spowodowało, że dom poruszał się z prędkością 12 km/h, zaś krawężnik mknął 14 km/h. Urządzenie może dokonywać błędnych pomiarów przy lekkim drgnięciu ręki, co dla kierowcy skutkować może mandatem, punktami karnymi, a nawet utratą uprawnień.
Policja zapewnia jednak, że kierowcy nie mają powodów do obaw - funkcjonariusze doskonale wiedzą jak prawidłowo korzystać z fotoradarów.
- Do rzekomo błędnych wskazań pomiaru prędkości może dojść wyłącznie w sytuacji, kiedy są one użytkowane niezgodnie z instrukcją obsługi, chociażby właśnie na potrzeby programów reporterskich. Okazuje się, że to właśnie znajomość instrukcji obsługi urządzenia do pomiaru prędkości oraz odpowiednie przeszkolenie użytkowników końcowych w tym zakresie jest podstawowym i niezbędnym warunkiem do właściwego użytkowania i dokonywania prawidłowych pomiarów prędkości pojazdów czy też weryfikowania otrzymanych wyników i aby wyeliminować ewentualną możliwość użytkowania, niezgodnego z instrukcją policjanci są szkolenie z obsługi tych urządzeń - uspokaja policja.