Mimo że naukowcy zapewniają, że ryzyko uderzenia w zamieszkałe tereny jest niewielkie, to niecodzienna sytuacja wzbudza emocje już od kilku tygodni.
Kosmiczny weteran z epoki zimnej wojny
Kosmos 482 to nieprzypadkowy „złom”. To część radzieckiej misji z 1972 roku, której celem była Wenus. Lądownik miał trafić na drugą planetę od Słońca, by – jak jego bliźniak Wenera 8 – badać warunki atmosferyczne. Niestety, awaria trzeciego stopnia rakiety nośnej pokrzyżowała te plany. Zamiast polecieć w stronę Wenus, Kosmos 482 utknął na orbicie wokół Ziemi. I tam – ku zaskoczeniu wielu – pozostał przez kolejne 53 lata.
Powrót, który może być twardym lądowaniem
Zazwyczaj tzw. deorbitacja kosmicznych śmieci kończy się ich całkowitym spaleniem w atmosferze, lecz nie tym razem.
– Ten półtonowy lądownik został zaprojektowany tak, aby przetrwać wejście w ekstremalnie gęstą atmosferę Wenus, więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że ziemska atmosfera nie zrobi na nim większego wrażenia, a sonda dotrze na powierzchnię naszej planety w całości – pisze Karol Wójcicki, ekspert ds. astronomii, który prowadzi profil „Z głową w gwiazdach”
To oznacza, że jest szansa, iż jego powrót nie zakończy się w postaci popiołu, lecz fragmentów, które dotrą do ziemi.
POLSA – Polska Agencja Kosmiczna – od dwóch tygodni monitoruje tor lotu sondy. Według najnowszych danych, moment wejścia w atmosferę Ziemi przewidywany jest na 10 maja o godzinie 6:28 czasu polskiego. W tym czasie lądownik ma być w okolicach Wysp Kanaryjskich, po czym ma przemieścić się na północny wschód – dokładnie nad Europą Środkową.
Nasz region na trasie przelotu – czujność wskazana
I tu robi się naprawdę interesująco dla naszego regionu. W godzinach porannych (najprawdopodobniej około 8:00) sonda przeleci nad terytorium Polski – dokładnie wzdłuż linii: Wrocław – Piotrków Trybunalski – Biała Podlaska. To właśnie nad centralną Polską – a więc również nad Piotrkowem – Kosmos 482 będzie się znajdować najbliżej momentu deorbitacji. Czy oznacza to realne zagrożenie?Według ekspertów nie ma powodów do paniki. Okno niepewności wynosi około 10 godzin, ale jak podkreśla Wójcicki „jesteśmy już na mniej niż 24h przed deorbitacją”.
Niemniej, sytuacja jest na tyle wyjątkowa, że eksperci apelują, by polskie służby były gotowe na każdą ewentualność.
Czy coś nam grozi?
Trzeba podkreślić: szansa, że Kosmos 482 spadnie na nasz region, jest niewielka, ale już fakt, że „przeleci nad głowami” mieszkańców, to wydarzenie warte uwagi. Sonda waży około pół tony i jej główna część – lądownik – może w całości przetrwać przejście przez atmosferę. Jeśli dojdzie do upadku na terytorium lądowe, możliwe są lokalne szkody, zwłaszcza jeśli nie uda się dokładnie przewidzieć miejsca spadku.
Zabytek z czasów rywalizacji kosmicznej
Kosmos 482 to dziś nie tylko potencjalne zagrożenie, ale też fascynujący relikt epoki. Został zaprojektowany w czasach intensywnej rywalizacji kosmicznej między ZSRR a USA. Miał być jednym z pionierów eksploracji Wenus, ale zamiast tego stał się "duchem" dryfującym nad Ziemią przez ponad pół wieku. To jeden z najdłużej pozostających na orbicie obiektów tego typu – i właśnie teraz ma zakończyć swoją podróż.
Komentarze (0)