Kolejki do lekarza to w Polsce spory problem już od wielu lat. Nie dziwi więc, że ze strony rządzących pojawiają się coraz to nowe projekty, które mają skrócić czas oczekiwania w kolejkach. Tym razem padło na "badania telefoniczne". Na czym ma to polegać? Chodzi tu w największej mierze o choroby przewlekłe, jak cukrzyca czy nadciśnienie, w których chory samodzielnie może się zbadać. Zaniepokojeni swoimi wynikami pacjenci, będą mogli teraz zadzwonić do lekarza, który porady udzieli bez konieczności osobistego stawiennictwa w przychodni.
Podobnie będzie z niegroźnymi chorobami, jak chociażby przeziębienie. Jeśli pacjent będzie odczuwał niedogodności, jak ból gardła czy gorączka, może skontaktować się ze specjalistą telefonicznie i poprosić o poradę, bądź e-receptę.
Pomysł "tele-przychodni" zdaje się być ciekawym rozwiązaniem. Pozostaje jednak pytanie jak sprawdzi się w praktyce. O zdanie zapytaliśmy dr. Krzysztofa Zochniaka, który wyraził pewne obawy co do rządowego projektu.
- Chciałbym zwrócić uwagę, że często nie sposób zdiagnozować pacjenta nie znając jego indywidualnego przypadku - wyjaśnia lekarz.
Dodał jednak, że w przypadku pacjentów przewlekle chorych, projekt może się sprawdzić.
- Jeśli znam przypadek pacjenta przewlekle chorego, faktycznie konsultacja telefoniczna może być wystarczająca - mówił dr. Zochniak.