Bełchatowianie, którzy w środę, 31 lipca, przejeżdżali lub przechodzili w okolicach ulic Armii Krajowej i Kopeckiego, a także parku nad Rakówką mogli natkanąć się na niecodzienny widok. Po mieście przechadzał się… łoś, którego eskortowały służby.
Po otrzymaniu informacji o niespodziewanym gościu do akcji ruszyli strażnicy miejscy, po chwili dołączyli do nich również strażacy i policjanci. Mundurowi wspólnie zabezpieczali teren, po którym przemieszczało się zwierzę tak, aby zapewnić bezpieczeństwo zarówno jemu, jak i mieszkańcom.
O całej sytuacji poinformował również bełchatowski magistrat, który zaapelował do mieszkańców i kierowców o ostrożność i nieużywanie klaksonów, tak aby nie spłoszyć zwierzęcia. Finalnie łoś został odprowadzony do granic miasta, gdzie bezpiecznie zniknął w zaroślach. Sytuacja wywołała jednak duże poruszenie wśród mieszkańców, którzy mieli okazję zobaczyć olbrzymie zwierzę na żywo.
- Nie wierzyłam w to, co widzę. Zauważyłam go, jak był dość daleko ode mnie, ale mimo to był wielki i taki spokojny. Powoli i wręcz majestatycznie szedł sobie przy drzewach. Cudowne przeżycie nie spodziewałam się, że mieszkając w mieście, można liczyć na takie widoki - mówi pani Zofia, mieszkanka Bełchatowa.
Podobnych historii w środę można było usłyszeć znacznie więcej, a łoś był tematem numer jeden wielu rozmów tego dnia.
- Sarny zdarzają się dosyć często, ale łosia jeszcze nigdy nie widziałem. Ciekawa sprawa, piękne zwierzę - mówił pan Ryszard, który również miał okazję zobaczyć niecodziennego gościa.
Łosie odwiedzają miasta
Okazuje się, że to nie pierwszy raz, gdy łoś spacerował ulicami Bełchatowa. Przed laty kamery miejskiego monitoringu uchwyciły dzikie zwierze przemierzające centrum miasta. Co ciekawe młody łoś… stosował się do przepisów ruchu drogowego.
- Kamery monitoringu miejskiego zarejestrowały młodego łosia ok. godz. 2:30 na ul. Kościuszki, gdy szedł prawym pasem jezdni. Doszedł do przejścia dla pieszych i… przeszedł po nim w kierunku Placu Narutowicza. Szedł spokojnie, rozglądając się po okolicy – poformował w 2013 roku bełchatowski urząd miasta.
Następnie łoś szedł dalej w kierunku ulicy Lecha i Marii Kaczyńskich (wówczas była to jeszcze ulica 19-go Stycznia) i ponownie pokonał drogę zgodnie z przepisami, idąc przejściem dla pieszych, rozglądając się przy tym na boki.
Również wtedy dzikie zwierze było eskortowane przez strażników miejskich, którzy pilnowali, aby nie zrobiło krzywdy sobie lub komuś innemu. Finalnie łoś został bezpiecznie odprowadzony do granic miasta.
W 2019 roku łoś pojawił się również na terenie bełchatowskiej kopalni. Zwierzę utknęło w betonowym kanale nieopodal hydroforni w Chabielicach. Pracownicy ochrony zawiadomili służby i przy pomocy strażaków udało im się wydostać łosia z opresji.
- Służby bełchatowskiej kopalni podjęły decyzję, że do kanału należy wsypać ziemię, żeby ułatwić łosiowi wydostanie się z rowu. Po niespełna dwugodzinnej akcji łoś o własnych siłach wydostał się z kanału i pobiegł do lasu - poinformowała wówczas Sandra Apanasionek, z PGE GiEK.
Zupełnie inaczej skończyła się natomiast wycieczka dwóch łosi, które kilka lat temu zapędziły się na ulice Piotrkowa Trybunalskiego. Wówczas lokalne media poinformowały o tym, że jedno ze zwierząt zawisło na ogrodzeniu posesji i niestety wykrwawiło się. Drugi łoś błąkał się ulicami miasta. Wycieńczony i poobijany finalnie trafił pod opiekę specjalistów, jednak mimo to jego również nie udało się uratować.
Co robić, gdy spotkamy łosia?
O tym, co zrobić, gdy spotkamy łosia, przypomniała Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Łodzi, która opublikowała nagranie wykonane przez Marcina Wiewiórowskiego z bełchatowskiego nadleśnictwa. Leśniczemu udało się nagrać sprawcę środowego zamieszania, który już dzień wcześniej zmierzał w kierunku Bełchatowa.Jeśli spotkamy łosia, powinniśmy przede wszystkim pamiętać o trzech zasadach. Po pierwsze nie można straszyć zwierzęcia.
- Zachować spokój - nie podchodzić ani nie trąbić klaksonem. Spłoszenie, tego ważącego ok. 600-800 kg, zwierzęcia może doprowadzić m.in. do niebezpiecznej kolizji z autem – informuje Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Łodzi.
Łosia nie powinniśmy również dokarmiać. Ludzkie jedzenie może być niebezpieczne dla dzikich zwierzą i prowadzić do chorób, osłabienia organizmu, a nawet śmierci. Ponadto zwierzęta przyzwyczają się do łatwego dostępu do pokarmu.
- Powiadomić służby - w godzinach pracy zadzwoń do urzędu miasta lub gminy, które są odpowiedzialne za odłowienie i przeniesienie zwierzęcia do naturalnego środowiska. Poza godzinami powiadom lokalne Centrum Zarządzania Kryzysowego – wyjaśnia Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Łodzi.
Jeśli łoś, tak jak w tym przypadku zapędził się do miasta, możemy również skorzystać m.in. z pomocy strażników miejskich.
Komentarze (0)