Wczoraj (22.10) Trybunał Konstytucyjny uznał, że tzw. "kompromis aborcyjny" z 1993 roku jest niezgodny z konstytucją. Tym samym podważył legalność usuwania ciąży ze względów eugenicznych - np. w przypadku podejrzenia, że dziecko może posiadać nieuleczalne wady i choroby jak np. zespół Downa. Jak to zwykle w przypadku tego typu spraw światopoglądowych, temat wywołał gorącą dyskusję oraz oburzenie i reakcję części społeczeństwa. W wielu miastach w Polsce zorganizowano dziś manifestacje. W Bełchatowie kilkunastoosobowe grupy pojawiły się o godz. 17:00 pod biurem senatora Wiesława Dobkowskiego oraz posłanki Małgorzaty Janowskiej. Uczestnicy stali przez około 15 minut ze świeczkami i afiszami w dłoniach.
- Oprotestowujemy ostatni wyrok trybunału w sprawie aborcji eugenicznej, w sprawie usuwania płodów uszkodzonych. Jestem oburzona, według nas, przez takie działanie zbliżamy się do Hondurasu. Jesteśmy właśnie w tym miejscu, ponieważ posłanka i senator są symbolami PiSu i to również oni są winni temu, że takie prawo jest ustalane - mówiła jedna z uczestniczek protestu.
Przechodzącym mieszkańcom również zdarzało się wyrazić swoje zdanie wobec protestu. Jedni stawali, aby dołączyć do manifestujących, inni negatywnie oceniali hasła, rzucając uszczypliwościami w stronę manifestujących. Jeszcze inni twierdzili, że aborcja to kolejny raz temat zastępczy, aby odwrócić uwagę społeczeństwa od niepopularnych decyzji rządzących
- Nie widzicie, że zawsze jest tak, że oni wymyślają wam powód do kłótni, kiedy robią coś głupiego? Premier wprowadza nowe absurdalne obostrzenia, a wy patrzycie się krzywo jeden na drugiego. Najpierw ustawy futerkowe, teraz aborcja. "Dziel i rządź", to ich motto - wykrzyczał do grupy manifestantów przechodzący mężczyzna.
Na miejscu pojawiła się policja. Funkcjonariusze skupili się na zwracaniu uwagi uczestnikom protestu w kwestiach zachowania odległości oraz poprawnego zasłaniania twarzy. Jedyna ostrzejsza interwencja tyczyły się uczestnika protestu, który przeszedł przez jezdnię tuż obok pasów i nie reagował na wezwanie policjanta do okazania dokumentów - policjanci siłowo przyprowadzili mężczyznę do radiowozu.
Po około 15 minutach, manifestujący zakończyli protest.