W niedzielę, 11 maja, w parafii pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny odbyła się uroczystość Pierwszej Komunii Świętej. Podczas nabożeństwa proboszcz zaskoczył jednak zebranych niespodziewanym ogłoszeniem i w pewnym momencie stanął przy ołtarzu… z nowymi mieszkańcami parafii. Okazuje się, że zwierzaki na świat przyszły zaledwie kilka dni wcześniej.
Narodziny w bełchatowskiej parafii
Wszystko wydarzyło się we wtorek, 6 maja. Wówczas owca mieszkająca w przykościelnym mini zoo urodziła dwa czarne baranki, które kilka dni później proboszcz zaprezentował wiernym.
- To specjalna odmiana owiec, mniejsza niż większość innych. Byłem trochę zaskoczony, jak urodziła dwa baranki, bo rzadko się zdarza, żeby na świat jednocześnie przyszły dwa baranki – mówi ks. Zbigniew Zgoda, proboszcz parafii pw. Narodzenia NMP i dziekan dekanatu bełchatowskiego.
Maluchy aktualnie mają już ponad tydzień i są bardzo rozbrykane, a mama nie opuszcza ich na krok i gdy tylko na chwilę znikną jej z oczu, zaczyna nawoływać baranki. Okazuje się również, że nowi mieszkańcy parafialnego mini zoo nie mają jeszcze imion.
- Zazwyczaj to dzieci na mszy wymyślają imiona dla zwierząt, ale przez to, że teraz była Pierwsza Komunia Święta, to nie było na to zbytnio możliwości. Z pewnością jednak zrobią to w najbliższym czasie – wyjaśnia ks. Zbigniew Zgoda.
Okazuje się również, że ostatnio na świat przyszły nie tylko baranki, a parafia przy ulicy Kościuszki ma więcej nowych, małych mieszkańców. Jak mówi ks. Zgoda, cud narodzin wciąż trwa i wczoraj (13 maja) wykluły się małe bażanty.
Parafialne zoo zachwyca wiernych i proboszcza
Podczas wizyty w parafialnym zoo sprawdziliśmy również, co dzieje się u małego Majka – samca alpaki, który na świat przyszedł jesienią zeszłego roku. Wówczas proboszcz Zgoda nie krył zachwytu maluchem, wspominał jednak, że mocno stresował się przyjściem na świat nowego członka mini zoo.
- To była pierwsza taka sytuacja, jeśli chodzi o alpaki. Obawy były, bo u nas nigdy nie było takiego porodu. Czekałem cierpliwie i zaglądałem, co chwilę do naszej alpaki. Za drugim razem jak zajrzałem, to maleństwo leżało już na słomie pod opieką mamy – opowiadał w rozmowie z naszym portalem ks. Zbigniew Zgoda.
- To jest największe moje szczęście. On się tutaj urodził i jest taki, że wszędzie ze mną pójdzie. W parku nawet kiedyś z nim byłem. Jak się go puści to zaraz raduje się i skacze. Jest taka przyjemność, że można podejść i go pogłaskać, bo do matki się nie da – mówi ks. Zbigniew Zgoda.
Co ciekawe, istnieje szansa, że Majek za kilka miesięcy może doczekać się rodzeństwa, gdyż jego mama jest aktualnie w ciąży.
Komentarze (0)