W miniony piątek, 8 listopada do bełchatowskiej komendy zgłosił się mężczyzna, któremu skradziono portfel z pieniędzmi. Stało się to dwa dni wcześniej, w nocy 6 listopada w domku letniskowym, znajdującym się na terenie ośrodka wypoczynkowego. Pokrzywdzony zeznał, że około godziny 2:00 obudziło go głośne pukanie do drzwi. Była to młoda kobieta, która rozpaczliwie potrzebowała pomocy i prosiła o możliwość skorzystania z telefonu. Mężczyzna zaprosił ją do wynajmowanego pokoju i udostępnił swoją komórkę. Nigdzie się jednak nie dodzwoniła, dlatego poprosiła o numer na taxi.
- Ponieważ mężczyzna takiego nie posiadał, wyszedł z pokoju do sąsiadów, pozostawiając nieznajomą samą. Po powrocie podał jej nr telefonu i odprowadził do taksówki. Po pewnym czasie zorientował się, że z pokoju zniknął jego portfel, w którym było blisko 2.500 złotych - czytamy na bełchatowskiej policji.
Mężczyzna od razu zorientował się, że potrzebująca pomocy kobieta mogła mieć coś wspólnego z kradzieżą. Jednocześnie zadzwonił do niego taksówkarz, który poinformował go, że kobieta, którą odprowadzał do taksówki zostawiła w samochodzie dokument prawa jazdy. Dzięki temu, 27-letnia kobieta została złapana prze funkcjonariuszy. Usłyszała już zarzut kradzieży, za który grozi jej do 5 lat pozbawienia wolności. O dalszym jej losie zadecyduje sąd.