reklama
reklama

Pijana bełchatowianka rozrabiała na mszy. Chciała zabrać księdzu tacę, weszła na chór i...

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Pijana bełchatowianka rozrabiała na mszy. Chciała zabrać księdzu tacę, weszła na chór i... - Zdjęcie główne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaKompletne pijana kobieta przyszła na nabożeństwo do kościoła przy ulicy Kościuszki. Była agresywna i zaczepiała ludzi. Wezwano strażników miejskich. Okazało się, że w innej parafii próbowała… zabrać księdzu „tacę” z ofiarami od wiernych.
reklama

Do incydentu doszło na porannej mszy świętej w parafii pw. Narodzenia NMP przy ulicy Kościuszki. Wiernych, którzy wybrali się na niedzielne nabożeństwo, zaczepiała pijana ok. 40-letnia bełchatowianka. Z każdą kolejną minutą była coraz bardziej agresywna. Kiedy weszła do świątyni przeklinała i zachowywała się coraz głośniej. Po straż miejską zadzwoniła jedna z sióstr zakonnych.

- Kobieta szybko została wyprowadzona z kościoła. Wcześniej przeszkadzała ludziom w modlitwie i zachowywała się nieodpowiednio, używała też słów wulgarnych – mówi Piotr Barasiński, komendant Straży Miejskiej w Bełchatowie.

Jak dodaje, to nie pierwsza tego typu sytuacja, kiedy funkcjonariusze musieli interweniować wobec pijanych osób zakłócających mszę świętą. Przyznaje, że w przeszłości byli wzywani na interwencje do pijanych osób żebrzących przed kościołem czy też zaczepiających ludzi podczas mszy. Okazuje się, że ostatniej niedzieli ta sama kobieta rozrabiała też w innym kościele.

reklama

- Ustaliliśmy, że w innym kościele na mszy próbowała księdzu zabrać tacę, jednak w tym przypadku nikt nie zgłaszał sprawy, widocznie parafianie sami zmusili ją do wyjścia z kościoła – mówi Piotr Barasiński.

Strażnicy miejscy pijaną 40-latkę przewieźli do "ogrzewalni miejskiej" czyli kontenerów dla osób bezdomnych. Komendant przyznaje, że wcześniej ta osoba była już karana mandatem za używanie słów obraźliwych w miejscach publicznych. 

Incydent w kościele przy ulicy Kościuszki potwierdza również proboszcz parafii, który przyznał, że do zdarzenia doszło na początku nabożeństwa. Jednak, jak przyznaje, nie doszło do profanacji podczas mszy.

- Ta kobieta, tak do końca chyba nie zdawała sobie sprawy, gdzie się znajduje, zaczepiała wiernych, a później przeszkadzała organiście na początku mszy, bo weszła na chór. Siostra zadzwoniła wtedy po straż miejską – relacjonuje ks. Zbigniew Zgoda, proboszcz parafii pw. Narodzenia NMP.

reklama

Jak dodaje, takie przypadki niestety zdarzają się, ale nie można tolerować takiego zachowania.

- Nie można przeszkadzać w trakcie mszy, w takiej sytuacji osobę należy delikatnie, ale stanowczo wyprowadzić – mówi ks. Zgoda.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama