Do incydentu doszło na porannej mszy świętej w parafii pw. Narodzenia NMP przy ulicy Kościuszki. Wiernych, którzy wybrali się na niedzielne nabożeństwo, zaczepiała pijana ok. 40-letnia bełchatowianka. Z każdą kolejną minutą była coraz bardziej agresywna. Kiedy weszła do świątyni przeklinała i zachowywała się coraz głośniej. Po straż miejską zadzwoniła jedna z sióstr zakonnych.
- Kobieta szybko została wyprowadzona z kościoła. Wcześniej przeszkadzała ludziom w modlitwie i zachowywała się nieodpowiednio, używała też słów wulgarnych – mówi Piotr Barasiński, komendant Straży Miejskiej w Bełchatowie.
Jak dodaje, to nie pierwsza tego typu sytuacja, kiedy funkcjonariusze musieli interweniować wobec pijanych osób zakłócających mszę świętą. Przyznaje, że w przeszłości byli wzywani na interwencje do pijanych osób żebrzących przed kościołem czy też zaczepiających ludzi podczas mszy. Okazuje się, że ostatniej niedzieli ta sama kobieta rozrabiała też w innym kościele.
- Ustaliliśmy, że w innym kościele na mszy próbowała księdzu zabrać tacę, jednak w tym przypadku nikt nie zgłaszał sprawy, widocznie parafianie sami zmusili ją do wyjścia z kościoła – mówi Piotr Barasiński.
Strażnicy miejscy pijaną 40-latkę przewieźli do "ogrzewalni miejskiej" czyli kontenerów dla osób bezdomnych. Komendant przyznaje, że wcześniej ta osoba była już karana mandatem za używanie słów obraźliwych w miejscach publicznych.
Incydent w kościele przy ulicy Kościuszki potwierdza również proboszcz parafii, który przyznał, że do zdarzenia doszło na początku nabożeństwa. Jednak, jak przyznaje, nie doszło do profanacji podczas mszy.
- Ta kobieta, tak do końca chyba nie zdawała sobie sprawy, gdzie się znajduje, zaczepiała wiernych, a później przeszkadzała organiście na początku mszy, bo weszła na chór. Siostra zadzwoniła wtedy po straż miejską – relacjonuje ks. Zbigniew Zgoda, proboszcz parafii pw. Narodzenia NMP.
Jak dodaje, takie przypadki niestety zdarzają się, ale nie można tolerować takiego zachowania.
- Nie można przeszkadzać w trakcie mszy, w takiej sytuacji osobę należy delikatnie, ale stanowczo wyprowadzić – mówi ks. Zgoda.
Komentarze (0)