Ośrodek widmo pod Bełchatowem. Wiemy, jaka przyszłość czeka ''Babie Lato'' [FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wydarzenia Ośrodek wypoczynkowy „Babie Lato” koło Bełchatowa popadł w ruinę. Zdewastowane domki straszą swoim wyglądem i kompletnie nie nadają się do użytkowania. Fundacja „Solidarni”, która przez ostatnie lata dzierżawiła teren, rozkłada bezradnie ręce i przyznaje, że nie ma pieniędzy na renowację obiektu. Z kolei potencjalni inwestorzy nie garną się do wyłożenia pieniędzy na gruntach, których właścicielem jest Skarb Państwa. Niestety wygląda na to, że podbełchatowski ośrodek wkrótce zniknie z powierzchni ziemi...

„Babie Lato” to malowniczo położony nad zbiornikiem wodnym ośrodek wypoczynkowy, który znany jest wielu mieszkańcom Bełchatowa. Kilkanaście domków wczasowych mieści się na terenach naprzeciwko Wawrzkowizny, było przed laty doskonałym miejscem wypoczynku dla całych rodzin, spędzających tutaj wakacje. Dziś „Babie Lato” zupełnie nie przypomina miejsca sprzed lat. Do ośrodka dojeżdżamy wysłaną betonowymi płytami drogą. Brama wjazdowa otwarta jest na oścież. Nikt nie pilnuje terenu, na który każdy może swobodnie wjechać. Mijamy bramę wjazdową. „Wita” nas przerdzewiała tablica z mapą ośrodka... pamiętająca jeszcze lata 80. Wszędzie widać porozrzucane butelki, worki ze śmieciami. To jednak dopiero początek... obrazu "nędzy i rozpaczy".

Gdy podchodzimy do pierwszych domków wypoczynkowych, naszym oczom ukazują się powybijane szyby, wyłamane drzwi, zerwana boazeria. Wszędzie pełno trzeszczącego pod stopami potłuczonego szkła. W kolejnych obiektach widać porozrzucane stare kołdry, połamane żaluzje w oknach czy dziury w ścianach. W niektórych miejscach czas jakby zatrzymał się kilkadziesiąt lat temu. W centrum ośrodka stoi bar, a raczej to, co z niego zostało. We wnętrzach leżą porozrzucane krzesła, tapczany i szafki. Przy ladzie widnieje napis: „Piwo Kuflowe 9000 zł”. Nieopodal napotykamy imprezującą młodzież. Porozrzucane butelki w kolejnych domkach wczasowych świadczą o tym, że były one odwiedzane też przez innych imprezowiczów.

Kontynuujemy spacer po „Babim Lecie”. Kolejny punkt zwiedzania to plac zabaw, pamiętający minioną epokę. Zardzewiałe urządzenia otoczone są wysoką trawą. Obok jest basen, tyle, że zamiast wody mamy liście i zielony mech. Na kolejnych domkach wczasowych rzucają się w oczy wymalowane kibicowskie graffiti. Zaglądamy nad pobliski zbiornik wodny. Tutaj straszą pozarywane i dziurawe pomosty. Napotkany wędkarz zapytany o zdemolowane domki wypoczynkowe, tylko z politowaniem kręci głową.

- To był kiedyś naprawdę fajny ośrodek, dziś bardziej przypomina miejsce z horroru. Szkoda, że tak to zostało wszystko zaniedbane i zniszczone – mówi pan Stanisław, mieszkaniec Bełchatowa.

Dlaczego zatem to, popularne przed laty miejsce wypoczynku i rekreacji, spotkał taki, a nie inny los? Postanowiliśmy poszukać odpowiedzi. Okazuje się, że od kilkunastu lat terenem ośrodka „Babie Lato” dysponuje Fundacja "Solidarni" w Bełchatowie. Od roku 1994 miała ten teren przekazany w użytkowanie na podstawie decyzji ministra, a od roku 2004, dzierżawi go od nadleśnictwa. Z tego względu, że ośrodek leży na terenach leśnych, rozmowy w tej sprawie prowadzono z Nadleśnictwem Bełchatów.

Grzegorz Stępiński, prezes Fundacji „Solidarni”, zapytany o katastrofalny stan ośrodka, tłumaczy się brakiem możliwości inwestowania i skomplikowanym stanem prawnym nieruchomości. Jak sam przyznaje, fundacja chciała rozwoju ośrodka, jednak bez rozwiązania sprawy gruntów, mieli związane ręce.

- Stan prawny jest skomplikowany. Jako fundacja nie mamy pieniędzy, aby inwestować w renowację ośrodka. Z drugiej strony znaleźliśmy zainteresowanych ośrodkiem inwestorów, ale nikt nie chce przeznaczyć pieniędzy, gdy nie ma prawa własności – mówi Grzegorz Stępiński.

Jak tłumaczy, w przeszłości wielokrotnie proponowano Nadleśnictwu Bełchatów uregulowanie tej sytuacji, poprzez pozyskanie terenu na własność. Fundacja chciała zamienić grunty. Za teren na "Babim Lecie" oferowano inną działkę o podobnej powierzchni.

- Chcieliśmy uregulować stan prawny, ale otrzymaliśmy odpowiedź odmowną. W ostatnich latach ośrodek przekazaliśmy najemcy, ale był niestety nie do końca rzetelny – mówi Grzegorz Stępiński.

Prezes bełchatowskiej fundacji przyznaje też, że wobec patowej sytuacji i braku zgody na pozyskanie gruntów, postanowili zrezygnować z dzierżawy terenu. Rozmowy w tej sprawie już się rozpoczęły.

Jarosław Zając, szef Nadleśnictwa Bełchatów przyznaje, że sprawa jest „dość kłopotliwa i zawiła”. Wyjaśnia też, że umowa dzierżawy wciąż obowiązuje, a jak mówi, nie zamierzali nikogo stamtąd wyganiać. Podkreśla również, że nie było możliwości sprzedaży czy zamiany gruntów. Wymagałoby to wydzielenia małego fragmentu terenu z dużego kompleksu leśnego oraz stworzenia „półenklawy”.

- Działanie takie jest niezgodne z przyjętą w Lasach Państwowych polityką w zakresie gospodarowania gruntami Skarbu Państwa. Domki, które wciąż jeszcze stoją na „Babim Lecie”, powstały w latach 70-tych i 80- tych ubiegłego wieku, jako ośrodek zakładowy. Aby ktoś mógł zainwestować w tym miejscu, wymagane byłoby stworzenie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego i uzyskanie między innymi zgody ministra na przeznaczenie tych gruntów na cele nieleśne. Oczywiście konieczne byłoby także wyłączenie gruntu z produkcji i uzyskanie wszystkich zgód budowlanych wynikających z Prawa budowlanego. W obecnym stanie prawnym możliwe do wykonania są prace remontowe i konserwacyjne – mówi Jarosław Zając.

Jak przyznaje, dotarły do nadleśnictwa również sygnały o dewastowaniu ośrodka. Planowano rozmowy w tej sprawie z fundacją, jednak ze względu na sytuację z koronawirusem zostały zawieszone.

- Nie jesteśmy zainteresowani prowadzeniem działalności wczasowo-turystycznej, bo naszym zadaniem jest zarządzanie lasami, a nie prowadzenie ośrodków wypoczynkowych. Dlatego najprawdopodobniej to co pozostało z ośrodka zostanie wyburzone – mówi Jarosław Zając.

Wygląda na to, że "Babie Lato" wkrótce całkowicie zniknie z powierzchni ziemi i pozostanie dla bełchatowian wyłącznie... wspomnieniem. Pozostaną wędkarze, których wielu przyjeżdża, aby powędkować z tej strony zbiornika wodnego.

- Mamy tutaj ciszę i spokój, wokół piękna przyroda, a czasami i ryba ładna weźmie. Tylko te brzydkie domki szpecą otoczenie... dobrze, aby ktoś z tym w końcu zrobił porządek - mówi jeden z wędkarzy.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE