Bulwersujące zdarzenie w Grocholicach. Na teren jednej z prywatnych posesji wtargnęła grupa młodych ludzi, którzy kompletnie zdemolowali domek letniskowy. O sprawie poinformował nas załamany właściciel działki. Podczas wizyty w zdewastowanym budynku dopiero widać, jak ogromnych zniszczeń dokonano. Naszym oczom ukazują się powybijane szyby i wyrwane deski ze ścian. Gdy wchodzimy do środka pod stopami trzeszczy potłuczone szkło. Wszędzie leży powyrywana boazeria. W rogu porozrzucane cegły ze zniszczonego kominka.
- Nie mogę w to uwierzyć, jak można tak niszczyć czyjąś własność. Komu to przeszkadzało? Straty są ogromne i kto mi teraz za to odda? - pyta załamany właściciel posesji.
Jak mówi, dewastacji dokonała grupka młodzieży z Bełchatowa. Wandali namierzyli okoliczni mieszkańcy, którzy przechodzili obok działki, wracając z okolicznego sklepu. Od razu poinformowali właściciela.
- To było wieczorem. Zadzwonili i mówili, że coś się dzieje i słychać trzaski na działce. Wsiadłem w samochód i szybko przyjechałem. Widziałem jak młode osoby ubrane na czarno wychodziły z terenu działki, to było kilku chłopaków i dziewczyny. Prezentowali się jak jakaś sekta. Sąsiedzi mówili, że ci młodzi ludzie pojechali w kierunku Rynku Grocholskiego. Gdy dojechałem na miejsce wsiadali do emzetki. Razem z jednym ze świadków pojechaliśmy za autobusem - opowiada właściciel posesji, mieszkaniec Bełchatowa.
Jak relacjonuje, młodzież wysiadła z MZK na alei Wyszyńskiego. On sam był cały czas w telefonicznym kontakcie z policją, która po chwili pojawiła się na miejscu i zatrzymała jednego z wandali.
- Mam nadzieję, że wszyscy odpowiedzą za to, a rodzice naprawią wyrządzone szkody. Niech zobaczą, co ich pociechy są w stanie zrobić. To jest niewyobrażalne – mówi właściciel posesji.
Okazuje się, że niewiele brakowało, a demolowanie domku letniskowego mogło zakończyć tragicznie - pożarem w okolicy. Właściciel działki wskazuje zwęglone szmaty i słomę, leżące przed domkiem.
- Nie wiadomo czy oni to chcieli podpalić czy rozpalić ognisko. Kilka metrów dalej jest łąka i sucha trzcina. Przecież jakby to się zajęło, to strach pomyśleć, co by się stało – mówi załamany bełchatowianin.
Sprawą zajęła się już bełchatowska policja, która prowadzi śledztwo w tej sprawie. Osoby, które mogły mieć związek ze zniszczeniem domku letniskowego, będą przesłuchiwane w toku policyjnego śledztwa.
- Trwa policyjne dochodzenie w tej sprawie, zostały przeprowadzone oględziny tego miejsca - mówi Iwona Kaszewska z Komendy Powiatowej Policji w Bełchatowie.