Mieszkańcy Binkowa pozwali Wod.-Kan. za smród i wygrali. Spółka zapłaci pokrzywdzonym?

Opublikowano:
Autor:

Mieszkańcy Binkowa pozwali Wod.-Kan. za smród i wygrali. Spółka zapłaci pokrzywdzonym? - Zdjęcie główne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wydarzenia Kilka dni temu, 20 grudnia w bełchatowskim Sądzie Rejonowym zapadł wyrok w sprawie uciążliwości odorowych. Sprawa swój początek miała w połowie 2015 roku, to właśnie wówczas bełchatowianie - Przemysław Simiński i Damian Szymanek pozwali miejska spółkę Wod. - Kan. o naruszenie dóbr osobistych z powodu emisji przez oczyszczalnię ścieków w Bełchatowie zanieczyszczeń o charakterze odorowym.

Zgodnie z treścią wyroku, który w tej chwili nie jest prawomocny, Wod. - Kan. na rzecz Przemysława Simińskiego oraz Damiana Szymanka ma zapłacić zadośćuczynienie tytułem naruszenia dóbr osobistych. Obaj młodzi prawnicy oskarżający miejską spółkę podkreślali w pozwie, że uciążliwości odorowe odbierają im prawo do spokojnego zamieszkania i czystego środowiska. Wod. - Kan. w związku z wyrokiem z 20 grudnia został również obciążony kosztami procesu.

A ten trwał grubo ponad 2 lata. W sprawie trwającej od czerwca 2015 roku zgromadzony został obszerny materiał dowodowy. Sąd przesłuchał strony, zebrał zeznania świadków, podczas procesu wypowiadał się też biegły. Do akt sprawy załączone także materiały prasowe lokalnych mediów, dane dotyczące skarg mieszkańców na działalność oczyszczalni do bełchatowskiego Sanepidu, jak i delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Piotrkowie Trybunalskim.

Sprawa jest dość precedensowa i już od początku nastręczała kłopotów natury prawnej.

- Główny przedmiot sporu dotyczył bowiem kwestii ustalenia czy nasze odczucia - obaj jesteśmy mieszkańcami Binkowa - związane z emisją w latach 2012-2015 miały charakter obiektywny, czy też subiektywny. Pozwana Spółka kwestionowała bowiem istnienie zjawiska i powoływała się na brak istnienia w polskim porządku prawnym norm w zakresie dopuszczalnego poziomu tego rodzaju zanieczyszczeń, jako przyczyny braku możliwości ustalenia czy przedmiotowa emisja miała rzeczywiście miejsce. Jej zdaniem opisywane zjawisko było wynikiem jedynie naszego "przewrażliwienia" - wyjaśnia Damian Szymanek

- W ustnych motywach rozstrzygnięcia Sąd przychylając się do naszego stanowiska powołał się na wyżej wymieniony materiał dowodowy wskazujący na znaczną skalę zjawiska, która pozwala na jego obiektywizację i wykluczenie "przewrażliwienia". Sąd wskazał także na brak konsekwencji i sprzeczność stanowiska samej spółki, która w latach wcześniejszych w komunikatach prasowych kierowanych do mieszkańców przyjmowała odpowiedzialność za emisję, zaś w toku procesu się jej wypierała – dodaje drugi z pozywających Przemysław Simiński

Wyrok nie jest prawomocny. Piotr Kopek, prezes Wod. - Kanu. dziś sprawy szeroko nie komentuje, podkreślił jednak, że:

- Spółka będzie się od wyroku odwoływać - powiedział nam Piotr Kopek

Zasądzone na rzecz Szymanka i Simińskiego zadośćuczynienie ma charakter symboliczny, to kilkaset złotych dla każdego z nich. Młodzi prawnicy od samego początku podkreślali, że nie chodzi o „wyciągnięcie” ze spółki bajońskich kwot, a idzie o nietykalność mieszkania i godność osobistą zgodnie z zasadą, że dobrem osobistym jest prawo do wypoczynku i korzystania z walorów środowiska.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE