Nowy rok to nowe ceny, ta reguła nie zmienia się wielu lat. Nowe zazwyczaj znaczą wyższe. Czy w tym roku będzie podobnie? W niektórych przypadkach na pewno tak, choć trzeba przyznać, że 2024 rok przyniesie również kilka niespodzianek.
O tych kosztach decydują radni. Co może podrożeć?
Jeżeli chodzi o opłaty za wodę i odbiór ścieków, to w tej kwestii decydują samorządy, ale już wiadomo, że niektóre z nich zdecydowały, że stawki pozostaną niezmienione. Dla przykładu, w Starachowicach obecne stawki będą obowiązywały do października 2024 roku, natomiast radni dolnośląskiej gminy Rudna zdecydowali o dopłacaniu mieszkańcom do rachunków za wodę i odprowadzanie ścieków. Dzięki temu po nowym roku kwota za metr sześcienny będzie taka sama, jak w 2023 roku.Czy to oznacza, że rok 2024 będzie szczególnym rokiem, w którym podwyżki nie będą nam spędzać snu z powiek? Nie do końca będzie tak kolorowo. W 2024 roku samorządu mogą podnieść podatek od nieruchomości o rekordowe 15 procent! To najwięcej od 25 lat! Podwyżki mogą być tak duże, z powodu wysokiej inflacji w pierwszej połowie tego roku, co pod uwagę bierze minister finansów, kiedy decyduje o maksymalny poziomie stawek podatków lokalnych na kolejny rok. Ostatnie słowo należy jednak znowu do radnych.
Więcej pieniędzy zostawimy w sklepach spożywczych i w piekarniach
Inaczej sytuacja wygląda, jeżeli chodzi o "spożywkę". Tu, mimo 0 proc. VAT-u, zauważymy podwyżki, m.in. przez wzrost... płacy minimalnej i podwyżkę składek ZUS. Na kogoś koszty utrzymania pracowników trzeba przerzucić. W tym przypadku będą to klienci sklepów. – Dynamika wzrostu cen w 2024 r. wyniesie 6,1 proc. wobec 15,3 proc. w tym roku. To wyraźny spadek, ale nadal dość wysokie tempo wzrostu – poinformował w rozmowie z money.pl dr Jakub Olipra, analityk z Credit Agricole.I tak, według ekspertów najwięcej podrożeją owoce – o 10 procent, pieczywo o 8 procent, mięso o 7 procent, warzywa, nabiał i napoje bezalkoholowe o 7 procent. Natomiast w kategorii deflacyjnej (czyli: możliwych obniżek – dop. red.) znajdują się oleje i tłuszcze. Na światowym rynku spadają ceny oleju roślinnego – dodał w money.pl dr Olipra.
Dr Justyna Rybacka z Uniwersytetu WSB Merito już wcześniej tłumaczyła, żeby mimo spadku dynamiki wzrostu cen, nie powinniśmy się spodziewać spadku cen dodatków spożywczych. – Producent przenosi wyższe koszty produkcji na klienta. Tym bardziej w przypadku produktu z dłuższym terminem przydatności do spożycia, jakim jest ketchup, majonez czy musztarda, wytwórca jest w stanie zarządzać podażą w odpowiedzi na popyt ze strony konsumentów – mówiła dr Justyna Rybacka w rozmowie z Serwisem Agencyjnym "Monday News".
O podwyżki cen zapytaliśmy z małym lokalnym sklepie oraz w piekarni. W obydwóch tych miejscach dowiedzieliśmy się, że są one nieuniknione.
Prowadzę sklep od 6 rano do 22. Wiadomo, że większość dnia jestem tam z mężem. Musimy jednak mieć pomoc. Od przyszłego roku będziemy musieli płacić więcej. Mówię nie tylko o wyższym wynagrodzeniu dla pracownika, ale też o wyższych składkach ZUS. Do tego dochodzi wciąż wysoka cena paliwa, cześć towaru sami przywozimy, cześć przywożą nam dostawcy. Do tego, my nie mamy tak atrakcyjnych cen u hurtowników, jak duże dyskonty – słyszymy.
Natomiast w piekarni na cenę chleba duży wpływ ma cena mąki, a ta wciąż nie jest stabilna. – My już od dwóch lat jedziemy na tak zwanych oparach. Z jednej strony widzimy, z jakimi problemami mierzą się nasi klienci, z drugiej nie możemy nie reagować, inaczej będziemy musieli zamknąć piekarnię. Dziś za kilogram pszennego pieczywa trzeba u nas zapłacić 8 złotych, nie wykluczam, że po nowym roku będzie to nawet 10 złotych – słyszymy w lokalnej, małej piekarni.
Właściciel piekarni przyznaje, że z problemami boryka się wiele podobnych punktów. – Dodatkowo na rynku brakuje piekarzy, a poza tym wciąż musimy "konkurować" z dużymi sieciami, które sztucznie zaniżają ceny – tłumaczy.
Podwyżki na rynku nieruchomości. Ile więcej za mieszkania?
Osoby, które w kolejnym roku planują kupno mieszkania, muszą wiedzieć, że "tanio już było". Serwis Dompress wyjaśnia, że wpływ na koszt realizacji projektów, będą mieć duże zapotrzebowanie na nieruchomości, a także wysokie ceny działek.Małgorzata Ostrowska, dyrektorka Pionu Marketingu i Sprzedaży w J.W. Construction, dodaje, że problemem jest również fakt, że deweloperzy mierzą się niedoborem gruntów pod inwestycje. Poza tym sam proces przygotowania i realizacji inwestycji mocno wydłuża się w czasie z powodu skomplikowanych procedur i finalizacji kolejnych formalności. – A to, jak wiadomo, są kolejne koszty. Owszem, ceny materiałów budowlanych się stabilizują, ale rosną np. koszty pracownicze, koszty energii czy koszty finansowe – wylicza.
Angelika Kliś, członek zarządu Atal S.A dodaje, że inflacja oraz wysoki koszt finansowania znacznie zmniejszyły liczbę nowych inwestycji i uruchamianych budów na rynku. – Z tego powodu widoczny jest niedobór mieszkań, zwłaszcza w większych ośrodkach. Ta luka podażowa będzie dłużej odczuwalna, gdyż na wprowadzenie na rynek nowych projektów potrzeba czasu, przeciętnie około 2 lat. Na koszt wytworzenia wpływać będą także wysokie ceny gruntów, których również brak, szczególnie w atrakcyjnych lokalizacjach. W takich warunkach bardzo prawdopodobne są dalsze wzrosty cen mieszkań, realnie patrząc o kilka procent w skali roku, co zresztą odpowiada aktualnemu pozimowi inflacji – informuje.
Te ceny zostały zamrożone. W 2024 rachunki zostaną bez zmian
Już wiadomo, że do połowy roku nasze rachunki za prąd i gaz nie powinny wzrosnąć. Wszystko dzięki przedłużeniu zamrożenia cen tych mediów na pierwszych sześć miesięcy 2024 r. na poziomie obowiązującym w 2023.W wielu miejscach nie powinny wzrosnąć również, i tak już wysokie, opłaty za wywóz nieczystości. Tu oczywiście decyzja należ do samorządów, które w niektórych miejscach już zdecydowały się na... obniżkę. Wiadomo, że mniej od 1 stycznia zapłacą m.in. mieszkańcy Gdyni, Chorzowa, Rybnika, czy Szczecinka.
Komentarze (0)