Już 13 czerwca w gminie Kluki odbędzie się referendum w sprawie odwołania wójt Renaty Kaczmarkiewicz. Głosami mieszkańców rozstrzygnie się czy zostanie na stanowisku lub będzie musiała ustąpić. Wcześniej pod wnioskiem o zorganizowanie referendum w niespełna miesiąc zebrano około 1000 podpisów czyli blisko trzy razy więcej niż było potrzebne.
Inicjatorzy referendum zarzucają urzędującej wójt m.in. nieprzemyślane i chaotyczne zarządzanie budżetem gminy, brak współpracy z radnymi, złą politykę kadrową czy też… likwidację paczkomatu w Klukach. Czarę goryczy miało przelać zaprzepaszczenie 350 tys. z tzw. Funduszu Solidarnościowego, które samorząd musiał zwrócić gminie Kleszczów.
W ostatnich tygodniach przed referendum atmosfera w Klukach gęstniała coraz bardziej. Złośliwych, a często obraźliwych komentarzy z obydwóch stron politycznego sporu nie brakowało również pod artykułami na naszym portalu, w których opisywaliśmy inicjatywę mieszkańców. Okazuje się, że sprawa zakończyła się w sądzie, bo niektórzy z radnych poczuli się dotknięci obraźliwym komentarzem internauty o pseudonimie „Fred”, który nazwał radnych m.in. „grupą szumowin” i zdrajców.
Dwoje z wymienionych z nazwiska w komentarzach osób zdecydowało się pójść do sądu. Pierwsza sprawa, w której przeprosin oczekiwała radna Edyta Spaleniak, zakończyła się ugodą. Jak przyznaje, „Fredem” okazał się… mąż pani wójt. O całej sprawie inicjatorzy odwołania Renaty Kaczmarkiewicz szeroko poinformowali w przygotowanych ulotkach referendalnych. Zgodnie z postanowieniem sądu, mąż pani wójt zamieścił na naszym portalu publiczne przeprosiny, które jednak usunął kilka godzin później. Takim zachowaniem zniesmaczona była radna, która czekała na słowo „przepraszam”.
- To było lekceważące. Lepiej jakby wcale nie przepraszał. Zrobił to tylko po to, aby przed sądem pokazać, że wywiązał się z ugody. Zarówno hejt, jak i sposób przeprosin nie przystoi osobie, której żona pełni funkcję publiczną – mówi Edyta Spaleniak.
Sprawę do sądu skierował również szef rady gminy w Klukach - Łukasz Jędrzejczak. Jak podkreśla, że sposób w jaki została przeproszona jego koleżanka z rady, zaważył na tym, że będzie domagał się przekazania pieniędzy przez męża pani wójt na cele charytatywne.
- Myślę, że jakby ten pan przeprosił w sposób należyty i z honorem, to wystarczyłyby przeprosiny. Jednak w tej sytuacji, gdy opublikował to tylko dla sądu, to widać, że to było nieszczere. Rozumiem, że mamy napiętą sytuację w gminie, ale powinny obowiązywać jakieś zasady i kultura. My też się wypowiadamy, ale merytorycznie, nikogo przy tym nie obrażając - mówi Łukasz Jędrzejczak.
Pan Marek, mąż wójt gminy Kluki, sprawy szeroko komentować nie chce. Zaznacza jednak, że w internetowych komentarzach mocno ucierpiała również jego rodzina.
- Mój młodszy syn przeczytał obraźliwe komentarze i kilkakrotnie widziałem łzy w jego oczach – mówi pan Marek.
Jak twierdzi, obraźliwych epitetów pod adresem żony również nie brakowało. Wszystkiemu towarzyszą duże emocje.
- Wiele osób, które wypisywało te obraźliwe opinie, moglibyśmy pozwać do sądu. Jednak zniżyć się do ich poziomu, to szkoda życia i czasu – stwierdza.
Jak podkreśla, zdecydował się na ugodę, aby zakończyć całą sprawę, ale nikt nie udowodnił mu autorstwa obraźliwych wpisów. Dlaczego zdecydował się usunąć przeprosiny już po godzinie?
- Obraźliwy komentarz został bardzo szybko usunięty, dlatego po konsultacji z prawnikiem usunąłem przeprosiny dość szybko – mówi pan Marek.
Zapytany o referendum i próby odwołania jego żony przyznaje, że jest zupełnie spokojny o wynik głosowania mieszkańców.
- Żona dostaje wiele głosów wsparcia od mieszkańców, dlatego jestem przekonany, że do odwołania w referendum nie dojdzie, bo nie będzie wymaganej frekwencji – stwierdza pan Marek.- Na koniec inicjatorom referendum dedykuję słynne zdanie z „Wesela” Wyspiańskiego: Miałeś chamie złoty róg, ostał ci się ino sznur – zakończył.
Coraz częściej osoby sprawujące funkcje publiczne, których hejt dotyczy, zawiadamiają organy ścigania. W ostatnim czasie na taki krok zdecydowała się m.in. prezydent Bełchatowa – Mariola Czechowska czy też prezes koncernu PGE GiEK – Wioletta Czemiel-Grzybowska.
Komentarze (0)