Dokładnie to ogromny krok wstecz i fatalny pomysł. To jest szczególnie niekorzystne w regionie bełchatowskim, gdzie działa elektrownia Bełchatów. Posiada ona urządzenia filtrujące, mają jednak one ograniczony wpływ na emisję par rtęci. Węgiel brunatny ze złóż koło Bełchatowa wyróżnia się m.in. dużą zawartością rtęci. Tutaj o ile w odniesieniu do pyłu, urządzenia filtrujące pomagają, to jednak te emisje rtęci w regionie są duże. Wprawdzie rtęć lotnie przenosi się na duże odległości, ale sporo tego w regionie bełchatowskim zostaje. Ogromne ilości paliwa są spalane i pomimo filtracji, to niestety wpływa na region. Jeśli teraz dołożymy emisję z kotłów domowych, to nie wróży to niczego dobrego. Jeśli palimy węgiel w piecu domowym, to emisja jest dużo gorsza w przeliczeniu na jednostkę masy paliwa, bo przecież warunki spalania są gorsze, a spaliny nie są w żaden sposób oczyszczone. Tak więc dodatkowe zanieczyszczenia trafią do środowiska, które i tak jest zdegradowane. To prędzej czy później trafi do naszego organizmu np. w postaci żywności.
Czyli najbliższej zimy będziemy oddychać jeszcze gorszym powietrzem?
Jeśli do emisji z elektrowni dołożymy teraz węgiel brunatny spalany w domowych instalacjach, to oznacza znaczne pogorszenie jakości powietrza. Jeżeli gdzieś powinno się tego robić najmniej, to właśnie w regionie łódzkim. Wszystko oczywiście zależy też od tego, ile osób będzie paliło tym węglem, ale jeśli skala jest duża, to są to złe wiadomości dla środowiska.
Telefony w kopalni Bełchatów urywają się i chętnych na ten węgiel jest mnóstwo…
To fatalna wiadomość. Emisje rtęci z węgla brunatnego są ogromne, a to jest neurotoksyna, którą łatwo wchłania nasz organizm i która powoduje liczne choroby układu nerwowego. Jeżeli kontakt z tymi emisjami mają matki w okresie ciąży, to może to prowadzić do upośledzeń dzieci. Dla mnie decyzja o dopuszczeniu do sprzedaży tego węgla nie mieści się w głowie.
Na sprzedaż węgla brunatnego zdecydowano się dlatego, ponieważ kamiennego brakuje albo jest bardzo drogi. Czy to jest trochę taki wybór pomiędzy mniejszym i większym złem? Dla zdrowia lepiej palić kamiennym, ale za niego trzeba dużo więcej zapłacić. Brunatny jest tani, ale oznacza emisję większej ilości zanieczyszczeń…
Najprostsza odpowiedź jest taka, że rząd do takiego scenariusza nie powinien dopuścić. Jeśli już mamy taką sytuację, to rządzący powinni zrobić wszystko i nawet więcej dopłacać do węgla kamiennego. To są fatalne skutki dla budżetu, ale w tej sytuacji lepiej więcej zapłacić za droższy węgiel z zagranicy niż płacić zdrowiem ludzi.
Jeśli już jednak ktoś decyduje się na kupno węgla brunatnego, to powinien mieć świadomość, że ma on dużo gorsze właściwości niż kamienny?
Pod każdym względem jest gorszy. Wartość opałowa jest blisko trzy razy niższa. Ma bardzo dużą zawartość wilgotności, która dochodzi nawet do 50 procent. To się fatalnie pali.
Czyli jeśli ktoś zdecydował się na kupno takiego węgla do ogrzania domu, to rozpalenie pieca będzie nie lada sztuką?
To będzie męka. Ludzie to kupią i przepraszam bardzo, ale będą przeklinać. Wiem z różnych relacji od użytkowników, że ten węgiel nie chce się palić. Ludzie będą palić w kotłach, które projektowane są do zupełnie innego rodzaju paliwa.
Spalanie węgla brunatnego może uszkodzić taką instalację?
Jest to bardzo prawdopodobne. Będzie blokować podajniki w nowocześniejszych kotłach, ale nawet w tych „kopciuchach” to może zatykać przewody kominowe. Można się spodziewać nieprzyjemnych niespodzianek.
Niektórzy pytają, czy może lepiej mieszkać węgiel kamienny z brunatnym?
Sądzę, że lepiej palić mieszanką np. 50 proc. węgla kamiennego i połowa brunatnego, niż samym brunatnym.
Tekst powstał przy wsparciu The German Marshall Fund of United States.
Komentarze (0)