Przed rozpoczęciem sobotnich uroczystości na Monte Cassino na telebimie zostaną zaprezentowane filmy związane z historyczną bitwą oraz archiwalne zdjęcia. Organizatorzy planują również wyświetlić animowany plakat, którego autorem jest laureat nagrody głównej w konkursie organizowanym przez Stowarzyszenie Wspólnoty Gaude Mater, pochodzący z naszego miasta, Kacper Michalak Łukajnow.
Na chwilę przed wydarzeniem udało nam się porozmawiać z Kacprem, o tym, w jaki sposób jego plakat stał się główną grafiką promującą obchody i dlaczego przez ponad 100 godzin słuchał „Czerwonych maków”.
Redakcja: Na czym polegał konkurs i co skłoniło cię do wzięcia w nim udziału?
Kacper Michalak Łukajnow: Sam konkurs polegał na stworzeniu czysto artystycznych plakatów informujących o rocznicy Bitwy o Monte Cassino. Mój promotor powiedział, że odbywa się coś takiego i zapytał, czy chciałbym wziąć udział. Stwierdziłem, że warto spróbować swoich sił przy tak ważnym temacie, bo nie byłem przekonany czy zdołałbym jakoś sensownie to zobrazować, ale jak widać, finalnie się udało. Teraz, poza tym, że wygrałem konkurs, to rozrosło się to na większą skalę, bo moja praca stała się plakatem wiodącym uroczystości z okazji 80. rocznicy Bitwy o Monte Cassino i między innymi współpracowałem z Urzędem ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, żeby plakat pojawił się w formie animacji na telebimie.
R: Jakie to jest uczucie brać udział w tak dużym wydarzeniu?
KMŁ: Stresujące. Tym bardziej że jestem studentem i to jest mój ostatni rok. Czyli muszę łączyć studia z pracą, ale podoba mi się to doświadczenie pod tym kątem, że teraz mam większą wiedzę, jak wyglądają rozmowy z potencjalnym kontrahentem. Poza stresem przyniosło mi to też na pewno dużo doświadczenia. Jestem dumny z tego osiągnięcia i mam nadzieję, że będę mógł w przyszłości pracować przy fotografii czy też plakatach.
R: Do stworzenia plakatu z pewnością musiałeś się przygotować. Z czego czerpałeś inspirację przy pracy?
KMŁ: To jest bardzo trudne pytanie. Na pewno inspirowałem się piosenką o czerwonych makach na Monte Cassino, bo żeby wczuć się w temat, słuchałem jej ponad 100 godzin. Zarówno w wersji naszych polskich żołnierzy, jak i Chóru Aleksandrowa. W pewnym momencie jak słuchałem tej piosenki, to zaczynałem płakać. Zrobiłem wiele wersji plakatów, ten jeden wygrał i on był chyba najbardziej świadomym plakatem, który udało mi się w życiu zrealizować. Jak poszedłem do studia fotograficznego zrobić zdjęcia, na których mógłbym pracować, to już z góry w głowie miałem wizję, jak chcę to zrealizować. Użyłem trochę metafor, bo na samej ręce widać nałożone archiwalne zdjęcie żołnierzy Andersa, umiejscowiłem też na niej mak, na którym jest płomień. W głowie miałem wizję znicza. Wydawało mi się, że to będzie takie ładne zwieńczenie tego wszystkiego.
R: Twoja rodzina jest związana z Bitwą o Monte Cassino. Czy to w jakiś sposób wpłynęło na twoje zainteresowanie tym tematem?
KMŁ: Tak, ojciec mojej ciotki, która jest sybiraczką, zginął w drodze na Monte Cassino. Co ciekawe dowiedziałem się o tym przypadkiem, jak zacząłem pracować pod kątem obchodów. Ciocia pogratulowała mi na Facebooku i dopiero wtedy chwilę z nią o tym porozmawiałem, bo do tej pory o tym nie wiedziałem. Wiec dzięki temu konkursowi miałem możliwość poznania dalszej rodziny i ich historii, więc to jest też plus tego wszystkiego. Historią interesowałem się od zawsze, bo nawet w liceum miałem plany pisać rozszerzoną maturę właśnie z historii. Finalnie się nie udało, ale w sumie historia i sztuka są ze sobą powiązane.
(Plakat autorstwa Kacpra Michalaka Łukajnowa)
Komentarze (0)