reklama

Koszmarny smród nad Bełchatowem. Skąd dochodzi ten fetor?

Opublikowano:
Autor:

Koszmarny smród nad Bełchatowem. Skąd dochodzi ten fetor? - Zdjęcie główne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaW Bełchatowie śmierdzi i nie trzeba być szczególnie wrażliwym, by w powietrzu wyczuć szereg nieprzyjemnych woni. Jest upał ludzie, duszą się we własnych domach i mieszkaniach, bo zapachy jak to sami mieszkańcy określają "padliny, zgnilizny czy rozkładających się śmieci" mieszają się tworząc atmosferę nie do wytrzymania. O otwarciu okien mowy nie ma. Sytuacja utrzymuje się od kilku dni. Mieszkańcy wydzwaniają do redakcji i organizują się w protest, Wod. – Kan. wydaje oświadczenia, że to nie on winien, a Urząd Miasta zleca kontrolę...

- Po nocy w takim smrodzie człowiek nie jest zdatny do jakiejkolwiek pracy – dzwoni zbulwersowany mieszkaniec Binkowa.

- W nocy było można się udusić smrodem palonej padliny... - pisze bełchatowianka.

- Żyjemy jak w klatce, przy szczelnie zamkniętych oknach, bo to co dostaje się do domu, kiedy choć na chwilę się je otworzy przechodzi ludzkie pojęcie. Wybudowałem dom i nie mogę korzystać z tarasu i podwórka, bo nie da się wytrzymać. Proszę mi poradzić, gdzie mam interweniować??? - pyta zdesperowany mieszkaniec.

Większość komentarzy do publikacji się nie nadaje, bo ludzie klną na potęgę w sprawie jakości powietrza. Pod szeregiem postów pojawia się wiele pytań o źródło tego smrodu. Wod. - Kan., który w ostatnich latach był głównym źródłem ataków za jakość powietrza zdecydowanie zaprzecza jakoby, to działalność spółki była winna fatalnej jakości powietrza.

- My z całą stanowczością i odpowiedzialnością stwierdzamy, że miejscem powstania tych nieprzyjemnych zapachów nie jest miejska oczyszczalnia. Nie są tam na tą chwilę prowadzone żadne prace, które powodowałby cykliczne i w pewnych godzinach wyczuwalne zapachy – mówi Dariusz Matyśkiewicz, wiceprezydent Bełchatowa i dodaje: - Warto też zauważyć, że na pewno jest to zapach inny niż był wcześniej, kilka lat wstecz, w czasie procesu technologicznego napełniania otwartych basenów fermentacyjnych.

Spółka 25 czerwca wydała stosowny komunikat, w którym jasno podkreśla, że to nie działalność Wod. - Kanu jest przyczyną bełchatowskiego fetoru. W dokumencie możemy przeczytać, że:

- Zakład Wodociągów i Kanalizacji „Wod. - Kan” sp. z o. o informuje, że określił siatkę punktów obserwacyjnych i w sposób ciągły monitoruje stan powietrza, prowadząc własne obserwacje stopnia intensywności i rodzaju intensywności i rodzaju odorów w różnych częściach miasta. Ponadto posiadamy aparaturę pomiarową służącą min. do badania siły i kierunku wiatru, która w dniu wczorajszym (tj. 24.06 – przypis red.) wskazała wiatr z kierunku północno – wschodniego i wschodniego, który nawiewał substancje złowonne z w/w obszar. W związku z czym uciążliwość złowonna nie pochodziła z oczyszczalni ścieków - czytamy w komunikacie spółki opublikowanym 25 czerwca.

Jeśli nie śmierdzi z oczyszczalni, to skąd? Urząd Miasta, podobnie zresztą jak niektórzy mieszkańcy chciałby określić źródło smrodu. We wtorek, 25 czerwca wieczorem Straż Miejska w związku z interwencją mieszkańców prowadziła patrol obywatelski na ulicy Przemysłowej, to właśnie tam zlokalizowane są dwa zakłady zajmujące się szeroko pojętą gospodarką odpadami.

- Musimy znaleźć źródło tego. W naszym przekonaniu fatalnych zapach pochodzi z ulicy Przemysłowej – zaznacza Dariusz Matyśkiewicz.

W podobnym tonie, wskazując "część zakładów zlokalizowanych przy ulicy Przemysłowej" wypowiada się za pośrednictwem komunikatu Wod. - Kan. Magistrat już wystąpił do piotrkowskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Łodzi i bełchatowskiej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej o przeprowadzenie kontroli gromadzenia, sortowania i utylizowania odpadów przez różne zakłady na terenie naszego miasta.

Inspektorzy WIOŚ już wczoraj wykonali pierwsze oględziny w naszym mieście, byli między innymi w oczyszczalni. Jak podkreśla Piotr Nowakowski, kierownik działu inspekcji WIOŚ, sprawa jest w toku i absolutnie trudno mówić o wiążących wnioskach, jest na to zbyt wcześniej. Ponadto jak podkreślają pracownicy jednostki na jednej wizycie w Bełchatowie się nie skończy, chociażby dlatego, że problem fetoru nie jest ciągły. Śmierdzi w określonych porach dnia, najczęściej problemy zaczynają się późnym popołudniem i wieczorem.

- Jeszcze co najmniej kilka dni będziemy obserwować, sami będziemy się chcieli przekonać co dzieje się w Bełchatowie. Jedyne co my możemy zrobić, to sprawdzenie czy firmy działają w ramach posiadanych zezwoleń – mówi Piotr Nowakowski, kierownik Działu Inspekcji delegatury Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska w Łodzi.

Inspektorzy podkreślają, że sprawa fetoru w Bełchatowie jest złożona – po pierwsze, w tej chwili trudno jednoznacznie wskazać jego źródło, po drugie zdecydowanie nie pomaga upalna pogoda, po trzeci pojawia się zagadnienie natury formalnej.

- Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska nie ma uprawnień, żeby podejmować decyzje na podstawie powonienia. W Polskim prawie nie ma czegoś takiego jak normy odorowe, nie ma też tak naprawdę metody do pomiaru odoru, więc tak naprawdę nie można określić przekroczenia. A „przekroczenie” jako słowo klucz jest istotne do tego, żeby Wojewódzki Inspektorat mógł podjąć działania, tutaj czegoś takiego nie ma. Nie ma norm, nie ma metody oceny. Inspektor nieraz czuje, że jest odór natomiast, tak jak wspomniałem nie jest na tej podstawie w stanie określić przekroczenia – wyjaśnia Piotr Nowakowski z WIOŚ.

Z takim oglądem sprawy nie zgadza się i to zdecydowanie wiceprezydent Matyśkiewicz.

- Pojawiły się sytuacje związane z wyrokami sądów dotyczących uciążliwości odorowych, jeśli ktoś dzisiaj mówi, że nie może sobie z tym nic poradzić, to proponuję mu zmienić miejsce pracy, bo w tym momencie nie jest osobą, która chce pomóc mieszkańcom. Jeśli ktoś już na „dzień dobry” zakłada, że nie ma możliwości skontrolowania i stwierdzenia, że są jakieś uchybienia, to gratuluje... My jako samorząd prosimy o sprawdzenie co i jak jest tam spalane czy przetwarzane. Pewne możliwości mają tylko organy upoważnione do sprawdzenia takich podmiotów, my jako Urząd Miasta takich uprawnień nie posiadamy – mówi Matyśkiewicz.

Pół roku temu, w grudniu 2018 w sądzie zapadł wyrok w sprawie uciążliwości odorowych. W połowie 2015 roku bełchatowianie - Przemysław Simiński i Damian Szymanek pozwali miejska spółkę Wod. - Kan. o naruszenie dóbr osobistych z powodu emisji przez oczyszczalnię ścieków w Bełchatowie zanieczyszczeń o charakterze odorowym.

Młodzi prawnicy oskarżyli miejską spółkę podkreślając w pozwie, że uciążliwości odorowe odbierają im prawo do spokojnego zamieszkania i czystego środowiska. Proces, który trwał grubo ponad 2 lata, był dość precedensowym i już od samego początku nastręczał sporej ilości kłopotów natury prawnej. Więcej na temat sprawy pisaliśmy w artykule: Mieszkańcy Binkowa pozwali Wod.-Kan. za smród i wygrali. Spółka zapłaci pokrzywdzonym?


Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE