reklama
reklama

Rozłam wśród związkowców bełchatowskiej elektrowni. „Czujemy się zawiedzeni, powinniśmy mówić jednym głosem”

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Archiwum

Rozłam wśród związkowców bełchatowskiej elektrowni. „Czujemy się zawiedzeni, powinniśmy mówić jednym głosem” - Zdjęcie główne

foto Archiwum

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kopalnia i Elektrownia Dwa związki zawodowe z elektrowni Bełchatów nie poparły referendum strajkowego i zapowiedziały, że nie włączą się w jego organizację. Główny powód to pandemia koronawirusa. Decyzja jest szeroko komentowana przez pracowników, którzy zarzucają związkowcom z kopalni i elektrowni brak zgody i jednomyślności, nawet w tak trudnym dla górników i energetyków czasie.
reklama

W bełchatowskiej kopalni referendum strajkowe trwa już od tygodnia. U kolegów zza miedzy w elektrowni Bełchatów pracownicy zaczną głosować w najbliższy czwartek, 12 listopada. Pierwsze listy do głosowania do załogi trafią już skoro świt, bo o godz. 5.30. Okazuje się, wśród związkowców w tym zakładzie nie ma jednak jednomyślności co do samego referendum. Nie poparły go bowiem dwie organizacje: Związek Zawodowy Pracowników Ruchu Ciągłego oraz MZZ Pracowników Elektrowni Bełchatów. Głosowanie wśród załogi przeprowadzą z kolei pozostałe elektrowniane organizacje. Zgrzyt jednak pozostał. O braku zgody wśród związkowców coraz głośniej mówią też sami pracownicy. 

Andrzej Lewandowski, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Elektrowni Bełchatów nie kryje zaskoczenia, bo jak mówi, wcześniej te organizacje deklarowały poparcie i wspólne działania. To jego zdaniem, wprowadza niepotrzebne zamieszanie.

- Z pewnością jest to sytuacja niekomfortowa, bo część osób może być zdezorientowana. Do zabrania głosu zapraszamy jednak wszystkich pracowników zrzeszonych i niezrzeszonych w związkach. To jest czas, aby załoga zabrała głos, bo łamane są porozumienia i nie dotrzymuje się warunków – apeluje Andrzej Lewandowski.

A jak tłumaczą się ci, którzy nie poparli głosowania w sprawie strajku? Katarzyna Daszkowska, przewodnicząca MZZ Pracowników Elektrowni Bełchatów podkreśla, że nie jest przeciwna przeprowadzeniu referendum, a jedynie podjęła decyzję, że jej związek nie będzie brał udziału w organizacji całego przedsięwzięcia.

- Pandemia to nie jest odpowiedni moment na organizowanie referendum. Każdego dnia słyszymy o rekordowych wzrostach zarażeń, a przecież podczas głosowania ludzie będą mieć bezpośredni kontakt ze sobą – mówi Katarzyna Daszkowska.

Jak podkreśla, referendum to niepotrzebne narażanie pracowników na zarażenie koronawirusem. Zaznacza jednak, że chce pozostać neutralna, dlatego nie będzie namawiała do udziału czy też odradzała oddania głosu. Uważa, że każdy decyzję powinien podjąć indywidualnie. Przewodnicząca odniosła się też do pojawiających wśród załogi pogłosek o tym, że część związków porozumiało się z pracodawcą w sprawie podwyżek i dlatego wycofali się z referendum.

- To jest bzdura! Negocjacje w tej sprawie cały czas się toczą i biorą w nich udział wszystkie związki zawodowe z elektrowni – podkreśla Katarzyna Daszkowska.

Zaznacza również, że jej związek wciąż popiera postulaty walki o przyszłość zakładu i sprzeciwia się planom wydzielenia aktywów węglowych z PGE. Przypomina, że jej organizacja była obecna na wszystkich organizowanych dotychczas pikietach zarówno w Bełchatowie, jak i w stolicy.

Andrzej Nalepa, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego w Elektrowni Bełchatów wyjaśnia, że decyzja Zarządu Związku o braku poparcia dla referendum wynika z kilku przyczyn. Podstawowy powód to jednak obecna sytuacja pandemiczna. Według związkowca przy obecnym dużym zagrożeniu zarażeniem koronawirusem, prowadzenie referendum to narażanie pracowników. Drugi to brak współpracy. Jego zdaniem, komitet organizujący referendum, w żaden sposób nie konsultował postulatów i żądań ze wszystkimi związkami zawodowymi działającymi w elektrowni.

- Nie znalazły się tam postulaty dotyczące uprawnień pracowniczych czy stabilności zatrudnienia. Żądania są zbyt ogóle. Skoro nie ma woli współpracy, to uznaliśmy, że nie będziemy przeszkadzać, ale również nie bierzemy na siebie odpowiedzialności – mówi Andrzej Nalepa.

Taka decyzja wywołała mieszane uczucia wśród związkowców KWB Bełchatów. Ryszard Fryś, szef kopalnianej „Solidarności” przyznaje, że jest to dla niego decyzja niezrozumiała. Tym bardziej, że referendum poparły wszystkie organizacje związkowe w kopalni.

- Jesteśmy zawiedzeni, bo w chwili próby wszystkie związki zawodowe powinny mówić jednym głosem. Dlatego tym bardziej zaskakuje nas postawa dwóch organizacji z elektrowni, które nie poparły referendum – mówi Ryszard Fryś.

Bardziej dyplomatyczny jest szef innego kopalnianego związku – Waldemar Lutkowski, który odpiera zarzuty o tym, że nie było woli współpracy pomiędzy związkami. W skład komitetu weszły związki z kopalni i elektrowni należące do tzw. Społecznych Rad Konsultacyjnych węgla brunatnego i wytwarzania. Wspomniane dwa związki do nich nie należą, dlatego nie było możliwe włączenie ich do komitetu chociażby ze względów formalnych. Zaznacza, że każdy związek może prowadzić swój spór zbiorowy, jednak jak podkreśla, w sprawach zasadniczych dotyczących przyszłości zakładów, współpraca będzie kontynuowana.

- Nie mam zamiaru nikogo krytykować, choć zdaję sobie sprawę, jak taka sytuacja może być odbierana przez pracowników, ale nie mnie to oceniać – powiedział Waldemar Lutkowski, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego w KWB Bełchatów.

Przypomnijmy, że od 3 listopada w całej grupie PGE trwa referendum strajkowe, które ogłosił Komitet Protestacyjno-Strajkowy, który żąda od pracodawcy rozmów i uzgodnienia z pracownikami planowanych zmian. Kością niezgody jest najnowsza strategia PGE i zapowiadane zmiany - zwrot w stronę zielonej energii przy jednoczesnym zminimalizowaniu roli węgla w produkcji energii.  PGE jasno deklaruje, że chce pozbyć się elektrowni i kopalń, wydzielając je do nowej spółki. Na taki scenariusz nie chcą się zgodzić związkowcy, bo ich zdaniem, oznacza to łamanie zawartych porozumień i grozi likwidacją miejsc pracy.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama