Pozew klimatyczny złożony przez Fundację Greenpeace przeciwko PGE GiEK to precedens. Nikt w Polsce jeszcze nie odważył się na taki krok. Aktywiści domagają się, aby do 2030 roku zostały zamknięte elektrownie opalane węglem, które ma w swoich zasobach PGE. O takim pomyśle nie chce słyszeć energetyczny koncern, bo oznaczałoby to odcięcie mocy wytwórczych, które odpowiadają za ok. 40 proc. krajowego zapotrzebowania na energię. PGE GiEK podkreślało też, że w kontekście wojny na Ukrainie, elektrownie w najbliższych latach będą kluczowe dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego nie tylko Polski, ale i całej Europy.
Pierwsza rozprawa w Sądzie Okręgowym w Łodzi nie rozstrzygnęła sporu i została odroczona. Ustalono natomiast, że do 10 sierpnia PGE GiEK ma określić, czy będzie w stanie opracować strategię zamykania elektrowni węglowych i redukowania emisji CO2. Podczas rozprawy obie strony potwierdziły, że zależy im na zawarciu ugody, choć warto przypomnieć, że prowadzone w ubiegłym roku mediacje… zakończyły się po pierwszym spotkaniu.
– Liczymy na to, że koncern się tego podejmie i że będzie ona zakładać konkretny i ambitny harmonogram redukcji emisji koncernu. Oczywiście równolegle w Polsce musi zostać odblokowany rozwój odnawialnych źródeł energii i podnoszenia efektywności energetycznej, ale to już zadanie dla rządu. My oczywiście będziemy kontynuować nasze działania na rzecz ochrony klimatu – powiedział Piotr Wójcik, analityk rynków energetycznych w Greenpeace.
Według koncernu, pozew aktywistów uderza w bezpieczeństwo energetyczne kraju, które w kontekście wojny za naszą wschodnią granicą powinno być teraz najważniejsze. Spółka odnosząc się do pierwszej rozprawy i pozwu Greenpeace zwróciła uwagę na jeszcze jeden aspekt.
- Ubiegły rok, w którym w Polsce zanotowano rekordowe zapotrzebowanie na energię, pokazał jak ważne są stabilne źródła energii w europejskim systemie energetycznym. Taką stabilizację dają Polsce elektrownie konwencjonalne, które w każdym momencie mogą dostarczyć do systemu tyle energii, ile aktualnie potrzeba – informuje PGE GiEK.
Spółka zaznacza też, że nasz kraj jest częścią również europejskiego systemu energetycznego.
- Od naszej wewnętrznej stabilności energetycznej zależy dziś, w czasach wojny i kryzysu na światowym rynku energetycznym, stabilność energetyczna całej Europy. To ogromna odpowiedzialność, której bez wahania się podejmujemy, aby nikomu nie zabrakło prądu wtedy, gdy jest on potrzebny – podkreśla energetyczny koncern.
PGE GiEK przypomina też, że realizuje przyjętą dwa lata temu strategię Grupy PGE, a proces przejścia na energetykę nisko i zeroemisyjną musi być odpowiednio rozłożony w czasie, tak, aby zapewnić bezpieczeństwo energetyczne kraju, ale także uwzględniać kwestie społeczne i ekonomiczne takiej transformacji.
Koncern stwierdził również, że od samego początku cały czas jest otwarty na konstruktywny dialog nie tylko z Fundacją Greenpeace, ale również z innymi interesariuszami zewnętrznymi.
- Chcemy, aby nasze argumenty zostały wysłuchane, ponieważ stanowią one o przyszłości naszego kraju, jego bezpieczeństwie oraz przyszłym kształcie polskiej gospodarki. Nie pozwolimy jednak na utratę polskiej suwerenności energetycznej, która w obecnej sytuacji geopolitycznej jest polską racją stanu – informuje PGE GiEK.
Komentarze (0)