W bełchatowskiej kopalni nie milknie dyskusja na temat zatrudniania nowych pracowników. W ostatnim naborze, ogłoszonym pod koniec marca, do kadr PGE GiEK wpłynęło ponad trzy tysiące podań o pracę. Koncern poszukiwał osób w sumie na kilkanaście różnych specjalizacji m.in. m.in. górnika, elektromontera, ślusarza, mechanika maszyn, operatora koparek, spawacza czy nawet tokarza. Ile z tych osób zostanie przyjętych? Tego nie wiadomo.
Pewne jest jednak, że potrzeby są wielkie, co dość mocno w ostatnich miesiącach sygnalizują związkowcy z kopalni, którzy przyznają, że niedobór pracowników wpływa na jakość pracy, ale przede wszystkim na bezpieczeństwo. Na kiepską sytuacją kadrową wśród górników, kilka tygodni temu premierowi poskarżyli się związkowcy z kopalnianej "Solidarności".
W liście do szefa rządu wskazali wstydliwe przykłady braku wykwalifikowanej kadry zarówno na koparkach, jak i podczas pracy na taśmociągach oraz zwałowarkach. Opisano sytuację, w której pracownicy przewożeni są podczas jednej zmiany z koparki na koparkę, zlokalizowanych od siebie w odległości kilku kilometrów. Jak wskazali, sytuacja jest o tyle komiczna, że aby uruchomić jedną koparkę, trzeba zatrzymać drugą.
Osoby z zewnątrz? Niekoniecznie
Spore kontrowersje budzą również tegoroczne przyjęcia do pracy w kopalni. Według związkowców pierwszeństwo powinni mieć pracownicy spółek zależnych PGE, ale ci często nie dostają zgody na przejście od swoich szefów. Koncern PGE GiEK tłumaczy to tym, że spółki nie mogą zgodzić się na odpływ całej doświadczonej i wykwalifikowanej kadry, bo te również muszą wywiązywać się ze zlecanych im prac.Co ciekawe, w dyskusji o naborze do kopalni powróciła sprawa przyjmowania do pracy bliskich górników. Chodzi dokładnie o zatrudnienie członka rodziny (w pierwszej linii pokrewieństwa) po śmierci czynnego pracownika KWB Bełchatów. W jednym z pism do dyrektora, pięć związków zawodowych m.in. ZZPRC KWB Bełchatów, NSZZ „Solidarność”, ZZ „Konto”, ZZ „Kadra” oraz ZZ Górnictwa Węgla Brunatnego, domagało się ustalenia regulacji dotyczących zasady, która jest praktykowana w kopalni od wielu lat. Według związkowców, którzy krytykują zatrudnianie osób z zewnątrz, takie rozwiązanie byłoby akceptowalne, właśnie we wspomnianym przypadku.
- Uważamy, że zatrudnienie pracowników spoza Grupy Kapitałowej usprawiedliwione by było w przypadku poszanowania wcześniejszych uzgodnień odnośnie zatrudnienia po śmierci czynnego pracownika. Takie zatrudnienie stanowi pomoc rodzinie oraz kontynuację utartej tradycji, która miała swój początek już przeszło 20 lat temu - napisali związkowcy w piśmie do prezesa PGE GiEK.
Rodzina tak, ale...tylko w wyjątkowych sytuacjach
Jak do całej sprawy odnosi się energetyczny koncern? Spółka przyznaje, że przyjmowanie do pracy członków rodziny zmarłego pracownika było i jest praktykowane, ale tylko w przypadkach szczególnych. Ma to miejsce w sytuacji, gdy spełnione są łącznie następujące przesłanki: rodzina zmarłego znajduje się w trudnej sytuacji, występuje zapotrzebowanie na pracę u konkretnego pracodawcy, kandydat posiada niezbędne kwalifikacje.
- Z uwagi na szczególną sytuację ww. osób, praktyka takich przyjęć nie może być uregulowana w sposób systemowy. Każda ze spraw jest rozpatrywana indywidualnie, a przyjęcie do pracy jest poprzedzone szczegółową analizą - tłumaczy Iwona Paziak, kierownik biura komunikacji w PGE GiEK.
Obecnie w bełchatowskiej kopalni pracuje około 4,6 tys. osób. Według zapowiedzi PGE, wraz ze spadkiem wydobycia ta liczba ma się zmniejszyć do 2030 roku aż o 2 tysiące osób.
Komentarze (0)