Przypomnijmy, że do koszmarnego wypadku na terenie bełchatowskiej elektrowni doszło w środę, 30 marca. Jak poinformował koncern PGE GiEK, zdarzenie miało miejsce podczas wykonywania czynności służbowych przy jednej z maszyn, która dosłownie wyrwała pracownikowi rękę. Mężczyzna trafił do centrum transplantologii w Trzebnicy, gdzie kończyna została mu przyszyta.
Dochodzenie w sprawie wypadku prowadzi bełchatowska policja, która wyjaśnia czy doszło do złamania prawa przez narażenie zdrowia lub życia pracownika (art. 220 par. 1 KK). Jak udało się ustalić, do tej pory nikomu nie zostały postawione zarzuty.
- Trwa postępowanie, które pozwoli wyjaśnić okoliczności tego zdarzenia. Przesłuchiwani są pracownicy - mówi Iwona Kaszewska, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Bełchatowie.
Więcej wiadomo też na temat wypadku. Poszkodowanym pracownikiem jest 56-letni bełchatowianin, który tego dnia pracował na bloku energetycznym nr 4. Do wypadku doszło podczas prac remontowo-serwisowych. Usuwana była usterka w jednej z maszyn, wówczas wciągnięta została ręka, która została wyrwana na wysokości barku.
Sprawę bada też Państwowa Inspekcja Pracy, a także służby wewnętrzne Elektrowni Bełchatów.
Komentarze (0)