Kopalnia Węgla Brunatnego Bełchatów jest największą kopalnią odkrywkową w Polsce i jedną z największych w Europie. Rocznie z dwóch odkrywek wydobywanych jest ok. 40 mln ton węgla, który zasila pobliską elektrownię. Ta z kolei odpowiada za produkcję blisko 20 proc. krajowej energii. Jak można przeczytać na stronach PGE, aby wydobyć takie ilości węgla rocznie trzeba zdejmować średnio około 120 milionów sześciennych nadkładu i wypompować ok. 270 milionów metrów sześciennych wody.
Lej depresyjny to wyschnięte studnie
Działalność gigantycznego zakładu odbija się jednak na środowisku naturalnym, co odczuwają również mieszkańcy gmin, z którymi olbrzymi kompleks energetyczny sąsiaduje. Wydobywanie węgla brunatnego metodą odkrywkową wymaga bowiem wcześniejszego odwodnienia ogromnego obszaru, na którym kopią gigantyczne koparki. Efektem jest powstanie ogromnego leja depresyjnego, a w rezultacie pozbawienie wody setek hektarów gruntów na gospodarstwach wokół kopalnianej odkrywki.Cierpią na tym rolnicy, którym wypłacane jest zadośćuczynienie za szkodę spowodowaną ruchem zakładu górniczego na podstawie przepisów prawa geologicznego i górniczego. Każdego roku specjaliści z kopalni określają procent obniżenia tzw. „plonowania upraw”, co stanowi podstawę do wypłaty pieniędzy dla osób posiadających gospodarstwa na terenach objętych lejem depresyjnym.
- Studnie mamy wyschnięte, kiedyś tak nie było. Uprawiać nie ma co, bo sucho jest i wody nie ma. Młodzi jeszcze próbują coś działać, ale większość ludzi, to poszukało sobie pracy w kopalni, elektrowni czy spółkach działających przy tych zakładach albo po prostu zajęli się innym biznesem – mówi jeden z mieszkańców Łękawy koło Bełchatowa.
W Łękawie, która oddalona jest od kopalnianej odkrywki o niespełna 10 kilometrów, każdego roku wnioski o odszkodowania składa nawet kilkadziesiąt osób.
Tysiące osób chcą odszkodowań
Ze statystyk PGE wynika, że w 2021 roku do kopalni złożono 4763 wnioski o odszkodowania, roku wcześniej 4657, a w 2019 roku aż 5085 wniosków. W tym roku nabór podań o odszkodowania rozpoczął się 1 czerwca. W ciągu miesiąca do PGE wpłynęło 1,5 tys. wniosków z czego rozpatrzonych pozytywnie została połowa. Najwięcej złożyli mieszkańcy gmin: Kiełczygłów, Rząśnia, Rusiec oraz Szczerców.Krzysztof Kamieniak, wójt gminy Szczerców przyznaje, że mieszkańcy otrzymują odszkodowania głównie za tzw. użytki zielone, które swoim zasięgiem objął lej depresyjny. I takich przypadków jest każdego roku wiele.
- Kiedyś to przedstawiciel kopalni przyjeżdżał do sołtysa i były spotkania z rolnikami, teraz mieszkańcy wysyłają wnioski do kopalni i ta rozpatruje każdy indywidualnie – mówi Krzysztof Kamieniak.
Jak dodaje, działalność kopalni to nie tylko wyschnięte studnie czy problem braku nawodnienia terenów zielonych.
- Ludzie mieli stawy, które wysychały po wejściu leja depresyjnego. Za takie szkody też mieszkańcy dostawali odszkodowania. Z rozmów z mieszkańcami wiem, że wysychają też lasy zlokalizowane bliżej odkrywki – mówi wójt Kamieniak.
Ile na wypłaty odszkodowań przeznacza PGE? Tego koncern nie chce zdradzić tłumacząc, że podanie kwot utrudniłoby negocjacje w sprawie odszkodowań.
- Z uwagi na indywidualne, określane w każdym przypadku wysokości odszkodowań, nie podajemy kwoty wypłacanych odszkodowań – ucina krótko Sandra Apanasionek, rzecznik prasowy koncernu PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna.
Ziemia też czasami się zatrzęsie…
Pozyskiwanie węgla metodą odkrywkową powoduje też… wstrząsy sejsmiczne. Koparki wydobywają każdego roku miliony ton węgla, ale zanim się do niego dostaną, muszą „wgryźć się” na dużą głębokość, a jednocześnie przenosić kolejne miliony ton tzw. nadkładu czyli ziemi znajdującej się nad węglem, która trafia na zewnętrzne zwałowisko. To wszystko, a także odwodnienie złoża, powoduje tzw. naprężenia w strukturze geologicznej i wywołują wstrząsy sejsmiczne, które co kilka lat odczuwalne są w okolicznych miejscowościach, a nawet w samym Bełchatowie.
Potwierdza to aparatura pomiarowa bełchatowskiej kopalni, która co jakiś czas rejestruje drgania sejsmiczne. Ostatni większy wstrząs o sile 2,5 stopnia w skali Richtera odnotowano w marcu ub. roku w okolicach Kleszczowa i Żłobnicy, czyli miejscowości w pobliżu odkrywki. W przeszłości dochodziło jednak do znacznie silniejszych wstrząsów. W 2016 roku sejsmografy pokazały drgania o sile 3,4 stopnia w skali Richtera, a w 2014 roku było to aż 4,4 stopnia. Drżącą ziemię odczuwali mieszkańcy z miejscowości położonych najbliżej odkrywki m.in. Rząśni, Chabielic czy Kleszczowa. Drgania było czuć też w Bełchatowie. Jeden z najsilniejszych wstrząsów miał miejsce jednak w 2010 roku, gdy jego siłę oceniono aż na 4,7 stopnia w skali Richtera.
- Szklanki w szafkach dzwoniły, to było dziwne uczucie, bo dom się kołysał jakby był na wodzie – wspomina to jeden z mieszkańców.
Na skutek wstrząsów za każdym razem w wielu budynkach dochodzi do pęknięć ścian. Wówczas kopalnia Bełchatów również jest zasypywana wnioskami o wypłatę odszkodowań. Rekordowa liczba 2,5 tys. wniosków spłynęła właśnie w 2010 roku. Połowę z nich kopalnia uznała za zasadne.
Gminy dostają miliony
Na obecności zakładów PGE finansowo korzystają jednak samorządy. Dotychczas największym beneficjentem działalności kopalni i elektrowni Bełchatów była gmina Kleszczów, która dzięki podatkom płaconym przez gigantyczne zakłady, stała się najbogatsza w Polsce. Według ostatniego rankingu najbogatszych samorządów, na jednego mieszkańca gminy Kleszczów w 2021 roku przypadło 29,7 tys. zł. Warto zaznaczyć, że ta kwota… w ostatnich latach się zmniejsza wraz z malejącym wydobyciem z bełchatowskiej odkrywki (ciężar wydobycia węgla przejęło Pole Szczerców), bo jeszcze w 2018 r. było to ponad 40 tys. zł na mieszkańca!
Dzięki podatkom z PGE mieszkańcy „polskiego Kuwejtu” mogą cieszyć się wieloma udogodnieniami. Samorząd zapewnia m.in. dotacje na fotowoltaikę, kursy językowe czy wyjazdy dla młodzieży. W Kleszczowie płacą też dużo mniej za wodę i prąd. W mniejszym stopniu na wydobyciu węgla korzystają tez inne gminy m.in. Rząśnia i Szczerców, w których jednak podatki płacone przez PGE są nieporównywalnie mniejsze.
Warto zauważyć, że od stycznia 2022 r. do grona beneficjentów czerpiących korzyści z działalności kopalni i elektrowni dołączyła gmina Bełchatów. Decyzją rządu doszło bowiem „do rozbioru” Kleszczowa i część terenów m.in. z elektrownią została przyłączona właśnie do gminy Bełchatów. O zmianę granic zawnioskował wojewoda łódzki, tłumacząc to „niesprawiedliwością społeczną”. Ostatecznie dzięki temu, część podatków z PGE trafiło do budżetu gminy Bełchatów. Policzono, że w tym roku będzie to około 70 mln zł. W przeliczeniu na mieszkańca kwota zwiększy się z 2,1 tys. zł do 8 tys. zł. Gmina już z tego korzysta, planując kolejne remonty dróg, budowę kanalizacji czy modernizację placówek oświatowych. Ogromnym zastrzykiem gotówki podzieliła się też z sąsiednimi samorządami, tworząc specjalny fundusz.
Po kopalni będzie sztuczne jezioro
Dziś starsza spośród dwóch kopalnianych odkrywek jest już spłycana i częściowo zasypywana, bo w przyszłości ma zamienić się w najgłębsze w Polsce sztuczne jezioro. Koncesja na wydobycie węgla w Polu Bełchatów wygasa bowiem już w 2026 roku, a węgiel w tej odkrywce zwyczajnie się kończy. Według zapowiedzi Polskiej Grupy Energetycznej, kopalnia zacznie być zalewana dopiero po 2050 roku, gdy zakończone zostaną prace przygotowawcze w sąsiedniej odkrywce Szczerców, która również stanie się zbiornikiem wodnym.Według wstępnych szacunków, napełnianie wodami głębinowymi ma potrwać około 20 lat. Energetyczny koncern zapowiada, że powstanie tam jeden z największych ośrodków wypoczynkowych w centralnej Polsce. W Bełchatowie co niektórzy już się jednak zastanawiają, czy przy obecnej suszy, wysychających rzekach i jeziorach, wody na „Nowe Mazury” w centrum Polski wystarczy…
Tekst powstał przy wsparciu The German Marshall Fund of the United States.
Komentarze (0)