Opuszczona remiza strażacka w Dębinie jest jednym z niewielu budynków, jakie zostały w opuszczonej wiosce w gminie Kleszczów w woj. łódzkim, pod którą leżą ogromne pokłady węgla. Polska Grupa Energetyczna w ramach przygotowań do inwestycji nabyła ponad 400 hektarów gruntów, a nieruchomości zostały wykupione. Prace górnicze wchłoną więc całą wioskę. Większość domów została już wyburzona, likwidowane są również lokalne drogi. Trwa wycinka lasu. Ogromne czerpaki koparek pracują już zaledwie kilkaset metrów od opuszczonej przez mieszkańców Dębiny. Niemalże przy samej granicy odkrywki została tylko… wspomniana remiza.
Sąd rozstrzygnie spór
Okazuje się, że kopalnia nie może rozpocząć wyburzania dawnej siedziby strażaków, bo wciąż trwa spór o to, kto jest jej właścicielem. Remizę wybudowała gmina Kleszczów, jednak stoi ona na gruntach będących własnością Skarbu Państwa. Spór pomiędzy starostwem reprezentującym Skarb Państwa a gminą musi rozstrzygnąć sąd. Samorząd nie zgodził się bowiem przekazać obiektu, w który zainwestował, dlatego starosta bełchatowski skierował sprawę do sądu. Postępowanie o wydanie przez gminę Kleszczów zabudowanej nieruchomości Skarbowi Państwa toczy się w Sądzie Rejonowym w Bełchatowie. Na odpowiedź najbogatszej gminy w Polsce nie trzeba było długo czekać. Samorząd wystąpił z pozwem wzajemnym.
- Chodziło nam o zobowiązanie Skarbu Państwa do przeniesienia własności całej nieruchomości na Gminę Kleszczów, bowiem wartość nakładów poniesionych dotychczas przez gminę znacząco przewyższa wartość gruntu, na którym znajduje się gminny budynek – mówi Jerzy Strachocki, rzecznik prasowy Urzędu Gminy Kleszczów.
Jak zaznacza, wystarczy porównać dwie kwoty: gmina Kleszczów poniosła dotychczas nakłady w wysokości 281,3 tys. zł, podczas gdy wartość działek, będących przedmiotem sądowego postępowania to 27,7 tys. zł. Taką wartość ustalił Sąd Rejonowy w Bełchatowie.
- Ponieważ powództwo wzajemne Gminy Kleszczów zostało przez sąd oddalone złożyliśmy niedawno apelację. Sprawa trafiła do sądu II instancji czyli do Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim – mówi Jerzy Strachocki.
O niecodzienną sytuację zapytaliśmy w koncernie PGE GiEK, którego Kopalnia Bełchatów jest oddziałem
Prace górnicze trwają, ale...
Sandra Apanasionek, rzecznik prasowy spółki, zapewnia, że KWB Bełchatów pozyskuje nieruchomości w rejonie Dębiny zgodnie z przyjętym harmonogramem „mającym na celu zapewnienie ciągłości realizacji prac górniczych”. Co jednak ze wspomnianą remizą?
- Aktualnie Kopalnia oczekuje na udostępnienie nieruchomości przez jej właściciela tj. Skarb Państwa reprezentowany przez Starostę Bełchatowskiego – mówi Sandra Apanasionek. - PGE GiEK nie jest stroną postępowania sądowego w tym zakresie - podkreśla.
Wygląda jednak na to, że stojąca tuż przy granicy odkrywki remiza przyprawia o ból głowy górników, którzy chcieliby dalej posuwać się z pracami do przodu, jednak przez nierozstrzygnięty spór niestety nie mogą. Sama PGE przyznaje, że remiza stoi na terenie, gdzie prace górnicze już trwają.
- Obecnie przedmiotowa nieruchomość znajduje się w zakresie robót górniczych prowadzonych na I poziomie eksploatacyjnym. Służby Kopalni realizują działania projektowe i techniczne służące niezakłóconemu prowadzeniu prac eksploatacyjnych na tym poziomie – mówi rzeczniczka PGE GiEK.
Kleszczów powiedział "nie"
Kopalnia Bełchatów decyzję o zwiększeniu zakresu projektowanych robót górniczych o tereny w rejonie Dębiny ostatecznie podjęła w 2017 roku, gdy przygotowany został dodatek do projektu zagospodarowania złoża węgla brunatnego w Polu Szczerców, czyli drugiej odkrywki bełchatowskiej kopalni. Projekt zatwierdziło Ministerstwo Środowiska, które wydało decyzję o przeklasyfikowaniu do zasobów przemysłowych znajdujące się w tym rejonie 90 mln ton węgla brunatnego. Według wyliczeń PGE, pokłady węgla w tym miejscu wystarczą do zagwarantowania ok. 20 proc. krajowej produkcji energii przez ponad dwa lata.
Wstępnie energetyczny koncern planował rozpoczęcie wydobycia węgla w 2024 roku. Kłopoty zaczęły się jednak po zmianie granic administracyjnych gminy Kleszczów. Decyzją rządu od stycznia 2022 roku „polski Kuwejt”, jak zwykło nazywać się najbogatszy samorząd w Polsce, stracił na rzecz sąsiedniej gminy Bełchatów tereny, na których położona jest znacząca część Elektrowni Bełchatów.
Oprócz utraty milionów na rzecz sąsiadów, skomplikowało to również plany PGE. W 2017 roku koncern podpisał bowiem porozumienie, na mocy którego miała powstać „droga przez wkop”, biegnąca przez zwałowisko wewnętrzne kopalni. Nowa jezdnia miała zastąpić istniejącą obwodnicę Kleszczowa koło Dębiny, pod którą znajduje się wspomniane 90 milionów ton węgla. Gmina Kleszczów uznała, że porozumienie przestało obowiązywać, bo wytyczona droga biegnie teraz w dużej mierze przez tereny, które przejęła gmina Bełchatów. Obwodnicy przyznano z powrotem status drogi gminnej, a samorząd o jej likwidacji nie chce słyszeć chyba, że… z powrotem zostaną przywrócone stare granice. W ostatnich tygodniach rada gminy napisała nawet apel w tej sprawie do wojewody łódzkiego.
Cała sprawa jeszcze mocniej się zaogniła, gdy po fiasku negocjacji, koncern PGE GiEK postanowił sięgnąć po mocniejsze argumenty i zdecydował, że drogę przejmie poprzez wywłaszczenie. Do starostwa trafił odpowiedni wniosek, to jednak odmówiło wszczęcia postępowania, tłumacząc, że drogi publiczne nie mogą stanowić przedmiotu obrotu prawnego, w tym również nie podlegają wywłaszczeniu. Koncern odwołał się od tej decyzji.
Kleszczowski samorząd uważa, że w tym przypadku racja jest po jego stronie.
- Jeśli chodzi o sprawę wywłaszczenia gruntów w pobliżu Dębiny to w przekonaniu Gminy Kleszczów decyzja odmowna w sprawie wszczęcia postępowania wywłaszczeniowego, wydana przez starostę bełchatowskiego jest prawidłowa. Powinien ją podtrzymać także wojewoda łódzki – mówi Jerzy Strachocki.
Wygląda na to, że w przypadku złoża koło Dębiny, koncern PGE ma coraz więcej niewiadomych. O tym czy sprawa rozstrzygnie się na korzyść kopalni czy jednak kleszczowskiego samorządu zadecydują najbliższe miesiące.
Komentarze (0)