Kopalnia Węgla Brunatnego Bełchatów jest największą kopalnią odkrywkową w Polsce i jedną z największych w Europie. Co ciekawe, to jedyny w Polsce zbudowany przez człowieka obiekt... widoczny z kosmosu. Jeszcze do niedawna, według oficjalnych danych miała 8,5 kilometra długości, a w najszerszym miejscu 3,2 km szerokości. Natomiast jej głębokość wynosiła aż 310 metrów. W ostatnich latach wielkość „bełchatowskiej dziury” się zmniejsza. Wydobycie węgla powoli się kończy, a odkrywka jest wypłycana, ponieważ w przyszłości ma zostać zamieniona w sztuczne jezioro.
Kopalnia od wielu lat budzi zainteresowanie naukowców, którzy wielokrotnie dokonywali na jej terenie odkryć archeologicznych m.in. znaleziono m.in. szczątki mamuta czy obozowiska, osady czy cmentarzyska z różnych okresów – od starszej epoki kamienia (10-8 tys. lat p.n.e.) po okres nowożytny (XIX w.). Sensacyjnym odkryciem był np. denar Antonina Piusa wybity przez Marka Aureliusza prawdopodobnie w roku 161 n.e. oraz dwa szelągi Jana Kazimierza.
Z kolei w maju tego roku głośno zrobiło się o odkryciu, jakiego dokonali badacze z Uniwersytetu Warszawskiego, Polskiej Akademii Nauk i czeskiego Morawskiego Muzeum Ziemskiego. Szczątki krokodyla sprzed 17 milionów lat zostały znalezione w jeziornych osadach na terenie odkrywki Szczerców w Kopalni Węgla Brunatnego Bełchatów. Choć naukowcy nie są w stanie jednoznacznie określić gatunku gada, wszystko wskazuje na to, że był to Diplocynodon – wymarły krewny współczesnych aligatorów.
Wioski, które zniknęły z powierzchni ziemi
Okazuje się, że obiektem badań jest również ta najnowsza historia sprzed kilkudziesięciu lat. Naukowcy z Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi poszukują śladów wsi, które przestały istnieć, gdy budowano kopalnię Bełchatów. Muzeum otrzymało ministerialne wsparcie na projekt pt. „Utracone w XX wieku. Podbełchatowskie wsie przed powstaniem Kopalni Węgla Brunatnego „Bełchatów”. Prowadzący badania chcą przywrócić pamięć o miejscach, folklorze, tradycjach i kulturze, bazujący na wspomnieniach ludzi, którzy tam mieszkali, a także dostępnych materiałach archiwalnych. Sami badacze przyznają, że ważną inspiracją do rozpoczęcia badań był wspólny wyjazd do kopalnianego wyrobiska.
- Zobaczyliśmy tę rozległą pustkę i przyszła nam do głów myśl, że przecież tam się kiedyś toczyło życie. I dobrze byłoby zbadać, jak wyglądały istniejące tam kiedyś wsie - mówi Piotr Czepas z Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego.
Przez ostatnie miesiące badacze z łódzkiego muzeum próbowali odtworzyć, jak pół wieku temu wyglądało życie w okolicach Bełchatowa zanim wjechały tam gigantyczne koparki i rozpoczęła się budowa gigantycznego kompleksu. Rozmawiali z osobami pamiętającymi czasy sprzed powstania kopalni, a także opowieści rodziców i dziadków. Niektórzy z rozmówców podzielili się też cennymi pamiątkami.
- Ciągle docieramy do ludzi, którzy mogą nam coś opowiedzieć. Mieszkają w różnych miastach, Warszawie, Zabrzu, Krynicy Morskiej, Łodzi, Pabianicach. Jedna osoba jest w Stanach Zjednoczonych - mówi Michał Świercz z Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego.
Jak kiedyś wyglądały tereny, na których później powstała ogromna kopalnia?
Naukowcy z Łodzi podkreślają, że bardzo cennym źródłem informacji byli ludzie związani ze Stowarzyszeniem Ojcowizna Wola Grzymalina. To dawni mieszkańcy tej wsi, ich potomkowie, ale także osoby, które miały tu rodziny i przyjeżdżały do bliskich na wakacje i rodzinne uroczystości. Stowarzyszenie posiada cenne archiwalne pamiątki i zapiski, badaczom pomogło również dotrzeć do kolejnych osób, które podzieliły się cennymi informacjami. Pracownicy muzeum przypominają w związku z budową kopalni w okolicach Bełchatowa zniknęło co najmniej dziesięć miejscowości. Oni w swoich badaniach skupili się w sumie na trzech: Woli Grzymalinie, Kucowie i Piaskach.
- Dlatego, że to trzy sąsiednie wsie - mówi Tomasz Romanowicz z Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego. - Leżały blisko siebie, każda ma bogatą historię, ale były bardzo różne.
Wola Grzymalina to dawne dobra Leopolda Kronenberga, największego warszawskiego finansisty z XIX wieku, którego potomkowie nie mieli głowy do interesów i stracili majątek. Kuców został założony w roku 1818 przez grupę czeskich osadników wyznania ewangelicko-reformowanego z Zelowa. Mieli oni nawet własną gwarę, której słownik opracował profesor Karol Dejna, znany polski językoznawca. Większość z nich wyjechała w latach 50. XX wieku.
- Opuszczali Kuców z różnych powodów. Raz, że się tu nie odnaleźli w nowej rzeczywistości społeczno-politycznej, po drugie, byli to ludzie raczej majętni, z dosyć dużą kulturą agrarną. I w pewnym momencie zauważyli, że są na celowniku służb - mówi Tomasz Romanowicz.
Kuźnia wywieziona na płozach do innej wsi
Podczas badań udało się na przykład ustalić, że w Piaskach - na Widawce, bo rzeka miała wówczas inny przebieg - był młyn, z którego korzystali okoliczni mieszkańcy. W Kucowie prowadzono przez pewien czas wyrób cegły, w Woli Grzymalinie wydobywano torf. Była tam także kuźnia.
- Podczas likwidacji wsi została przeniesiona do innej miejscowości. Została podczepiona na linach do dwóch traktorów i wywieziona na płozach w kierunku Wolicy - opowiada Michał Świercz.
Jak relacjonują badacze, w każdej z osad byli rzemieślnicy, stolarze, krawcowe. Przyznają też, że ich rozmówcy doskonale pamiętają jak wyglądało miejsce zanim powstała kopalnia. Podczas długich rozmów wspominali o wielu szczegółach w każdej z miejscowości. Jak wyglądały domy, ulice, szkoły, jakie panowały relacje między ludźmi. Na przykład w Woli Grzymalinie był kościół, który został rozebrany i zbudowany od nowa w Białej pod Pajęcznem. Tego losu nie podzielił kościół ewangelicki w Kucowie. Został zburzony w 1991 roku. Wraz z budową kopalni Bełchatów kolejne wsie znikały stopniowo. Jako pierwsza zniknęła miejscowość Piaski. Potem Wola Grzymalina, Kuców najpóźniej. Ciekawostką jest, że w Woli Grzymalinie zdążyła się jeszcze pojawić ekipa filmowa, która kręciła „Biesy” Andrzeja Wajdy. Na potrzeby filmu spalono niektóre zabudowania.
Co najbardziej zaskoczyło etnografów podczas badań? To m.in. tradycje wytwarzania ceramiki, rzeźba ludowa, a także architektura sakralna, kapliczki, który część została przeniesiona do okolicznych wsi. Badacze wciąż próbują je zlokalizować.
Zwieńczeniem badań pracowników Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi będzie otwarta dla wszystkich sesja popularno-naukowa, na którą zaproszone zostaną wszystkie osoby biorące w nim udział. Wyniki badań mają też zostać opublikowane.
- Nawiązaliśmy także kontakt z artystą multimedialnym Michałem Jankowskim, który na bazie naszej pracy ma przygotować film dokumentalny - zapowiada Michał Świercz.
Komentarze (0)