Strajk w Epore z problemami. Pracownicy z porannej zmiany nie zostali wpuszczeni na teren elektrowni Bełchatów. Tym samym nie mogli rozpocząć akcji protestacyjnej w samej elektrowni. Związkowcy zapewniają jednocześnie, że na obiektach Epore poza elektrownią strajk rozpoczął się zgodnie z planem.
Na protest na terenie elektrowni nie pozwoliło już PGE. Tuż przed godz. 6:00, gdy pracownicy podeszli do bramek przy wejściu na teren zakładu okazało się, że ich przepustki nie działają. Na terenie elektrowni przez jakiś czas zostali pracownicy nocnej zmiany, których później zastąpiła oddelegowana do ich zadań załoga elektrowni. Wzburzenia taką sytuacją nie kryją związki zawodowe i nie pozostawiają suchej nitki na PGE.
- Pracodawca nie wpuścił pracowników i stwierdził, że dziś mają wolne. To jest niedopuszczalne – mówi Andrzej Nalepa, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego w Elektrowni Bełchatów. - Tym samym odebrane zostało załodze prawo do strajku, co gwarantują nam określone przepisy – dodaje.
Związkowcy nie zamierzają tego tak pozostawić i sprawę chcą jeszcze dziś zgłosić na policję i do prokuratury, bo jak mówią, pracodawca złamał prawo.
- Mamy obowiązek zgłosić sprawę na policję. Pracownikom odebrano ustawowe prawo do strajku. Niestety, tak wygląda dialog w PGE – powiedział Andrzej Nalepa.
Co na to spółka PGE GiEK? Koncern przytacza swoje argumenty i podkreśla, że bełchatowska elektrownia jest przedsiębiorstwem o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa energetycznego kraju i to dyrektor przedsiębiorstwa ma obowiązek zapewnienia niezakłóconego funkcjonowania zakładu.
- Strajkujący pracownicy spółki EPORE obsługują wydziały, które bezpośrednio zapewniają ciągłość produkcji Elektrowni Bełchatów (…) Strajk spółki zewnętrznej na terenie Elektrowni Bełchatów spowodowałby m.in. zakłócenie produkcji sorbentu wapiennego, niezbędnego do pracy instalacji odsiarczania spalin Elektrowni – poinformowała Sandra Apanasionek.
Jak dodaje, zgodnie z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych niedopuszczalne jest zaprzestanie pracy na stanowiskach pracy, urządzeniach i instalacjach, na których zaniechanie zagraża „bezpieczeństwu państwa". Zaznacza, że kierujący strajkiem przy podejmowaniu swych decyzji zobowiązani są do zachowania zasady „współmierności żądań do strat związanych ze strajkiem”.
- W tym przypadku zasada ta została ewidentnie naruszona przez kierujących strajkiem. Niedopuszczalna jest organizacja akcji strajkowej przez pracowników EPORE na terenie zakładu innego pracodawcy, jakim jest Elektrownia Bełchatów – mówi Sandra Apanasionek.
Koncern PGE GiEK, aby zabezpieczyć niezakłóconą ciągłość działania zakładu oddelegował do urządzeń pracowników elektrowni.
- Dzięki tym działaniom ciągłość produkcji energii elektrycznej jest zachowana i tym samym energia elektryczna jest dostarczana do około 11 milionów odbiorców. Wsparciem elektrowni będą również pracownicy innych spółek zależnych i nadzorowanych PGE – poinformowała Sandra Apanasionek.
Przypomnijmy, że załoga Epore zdecydowała się na strajk po fiasku rozmów w sprawie podwyżek. Pracownicy domagali się ok. 150-200 zł wzrostu wynagrodzeń. Na to nie przystał pracodawca tłumacząc, że do rozmów mogą wrócić po zakończeniu roku obrotowego, czyli w kolejnym kwartale.
Średnia wynagrodzenia w Epore to nieco ponad 4 tys. zł (brutto) czyli o ponad tysiąc złotych mniej niż przeciętne wynagrodzenie sektora przedsiębiorstw w Polsce, które obecnie jest na poziomie 5,4 tys. zł (brutto). Pracownicy Epore pracują na "końcówce technologicznej Elektrowni Bełchatów" m.in. przy obsłudze m.in. magazynu i rozładunku kamienia wapiennego, magazynu gipsu i magazynu mączki wapiennej na bloku 858 MW, młynowni kamiennia wapiennego, a także załadunku popiołu na samochody.
Komentarze (0)