reklama
reklama

Ekspert o awarii i pożarze w elektrowni. ''To był dobry tydzień dla energetyki!'' [WYWIAD]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Ekspert o awarii i pożarze w elektrowni. ''To był dobry tydzień dla energetyki!'' [WYWIAD] - Zdjęcie główne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kopalnia i ElektrowniaRozmowa z prof. Władysławem Mielczarskim z Politechniki Łódzkiej, ekspertem ds. energetyki, o wyłączeniu bloków i pożarze na terenie Elektrowni Bełchatów.
reklama

To był czarny tydzień dla elektrowni Bełchatów i energetyki. Najpierw wyłączenie 10 bloków energetycznych, później pożar w elektrowni. Wszystko działo się w jednym kompleksie energetycznym. Pamięta pan taką sytuację w krajowej energetyce?

Czy to jest czarny tydzień? Uważam wręcz przeciwnie, że jest to dobry tydzień dla energetyki. Dlaczego? Otóż w energetyce w tej chwili przestała działać jakakolwiek racjonalność. Kierowana jest polityką, zielonym ładem, OZE, dekarbonizacją. To jest nieracjonalne i oderwane od rzeczywistości. Mało tego, większość ludzi zapomniała, co to jest energetyka. Gdyby dziś zapytać: skąd się bierze prąd – to większość odpowiedziałaby, że z gniazdka. Teraz okazuje się, że za za tym gniazdkiem jest jakaś elektrownia, system nawęglania. itd. Zdarzenia przypadkowe pokazały, jak ta energetyka jest ważna. Zaczyna wracać świadomość społeczna, że bez energetyki ani społeczeństwa, ani gospodarka nie będą istnieć.

reklama

Mam pan na myśli energetykę opartą na węglu?

Dokładnie. Sytuacja jest taka, że potrzebujemy energii elektrycznej przez całą dobę i siedem dni w tygodniu. Czy pada deszcz czy wieje wiatr, to potrzebujemy coraz więcej prądu. W związku z tym ta energia musi cały czas płynąć. Taką energię są w stanie zagwarantować tylko konwencjonalne źródła energii. Pierwsze to są węglowe, drugie gazowe, a trzecie jądrowe. Kiedy popatrzymy na te trzy technologie, które zagwarantują nam ciągłość dostaw energii – to atom jest za drogi, gazu też nie mamy, bo trzeba byłoby wybudować kolejny gazociąg Jamal II. Pozostaje nam węgiel. Mamy do wyboru: będzie węgiel i energia albo będziemy siedzieć po ciemku. To trzeba głośno i wyraźnie powiedzieć.

reklama

Wyłączenie 10 bloków pokazało jak wielkie znaczenie dla systemu elektroenergetycznego ma kompleks węglowy w Bełchatowie.

Jak najbardziej. To pokazuje co będzie, jak zamkniemy elektrownię w Bełchatowie i nie będzie Złoczewa. Sytuacja jest taka, że nie należy niczego robić gwałtownie, bo zabraknie nam energii. Powinniśmy przekształcać elektrownię stopniowo.

Czy awaria rozdzielni w Rogowcu i wyłączenie bloków mogły doprowadzić do blackoutu w Polsce?

Mogło. To była sytuacja tego typu, że z godziny na godzinę w systemie zabrakło nam 3700 megawatów. To jest ogromna ilość, jak na pobór wynoszący wówczas ok. 22 tysięcy megawatów. Trochę pomogła nam zagranica na poziomie 800 megawatów. Resztę pomogły elektrownie węglowe, które zwiększyły moc i uzupełniły braki. Aby skompensować taki ubytek, to trzeba mieć rezerwę. Jeśli jej nie będzie, to będzie awaria całego systemu.

reklama

Wiatraki i fotowoltaika za wiele nie pomogły...

No nie pomogły i nie pomogą. Trzeba mieć tego świadomość. One działają, jak wieje wiatr i świeci słońce. Ich nie obchodzi co się dzieje w systemie. Mieliśmy szczęście, następnym razem może go zabraknąć.

Zimą byłoby dużo gorzej...

Byłoby bardzo źle. W maju mamy w miarę ciepło i to zapotrzebowanie w energię oscylowało na poziomie 22 tysięcy megawatów. Zimą zwiększyłoby się do 27 tysięcy. Tak więc brakowałoby dużo więcej. Elektrownie byłyby dociążone, nie byłoby rezerw, a wtedy trzeba byłoby odłączać odbiorców. Powtórzę raz jeszcze – mieliśmy duże szczęście, że zdarzyło się to wiosną.

Polskie Sieci Elektroenergetyczne przyznały, że najprawdopodobniej przyczyną awarii w rozdzielni był „błąd ludzki". Pojawiają się głosy, że podłączenie 10 bloków do jednej rozdzielni nie jest dobrym rozwiązaniem. Wygląda to tak, że jeden błąd sprawił wyłączenie prawie 4 GW. Nie powinniśmy bardziej rozproszyć jednostek o takiej mocy?

Tam są dwie rozdzielnie. Jedna odpowiada dla bloków 1-5, a do druga 6-12. Awaria zaszła w jednej rozdzielni i przeniosła się na drugą. Może być taka sytuacja, że awaria będzie w Kozienicach, a przenieisie się na Bełchatów. Zakłócenia potrafią się bardzo szybko przemieszczać w systemie.

Minęło kilka dni, prezes gratulował energetykom przywrócenia bloków, a w sobotę mieliśmy kolejne fatalne zdarzenie w elektrowni. Doszło do pożaru układu nawęglania. Pracownicy mówią, że od kilku lat szuka się oszczędności w tym również na remontach. Stara doświadczona załoga odchodzi, postępuje redukcja zatrudnienia. Mogło to mieć wpływ?

Jeśli chodzi o ten konkretny przypadek, to należy go zbadać. Jednak faktem jest tendencja, że zaczyna się oszczędzać na wszystkim w energetyce. Elektrownie są w niezbyt dobrym stanie technicznym i finansowym, bo wszystkie pieniądze idą na OZE. Drugi trend jest taki, że pokolenie osób znających się na energetyce jest coraz starsze, a młodzi nie zawsze mają dostateczne umiejętności. Aby zostać ekspertem w eneretyce, to trzeba popracować kilkanaście lat. To nie jest podawanie kawy w restauracji. To są bardzo skomplikowane procesy, gdzie pracownika trzeba szkolić latami. Będzie coraz gorsza jakość działania energetyki

Myśli pan, że PGE wyciągnie z tej lekcji jakąś naukę?

Bardziej niż PGE, to powinni to zrobić Minister Aktywów Państwowych i rząd, którzy powinni zadać sobie pytania: co dalej z tą energetyką? Wiatraki nie zastąpią elektrowni węglowych. Udawanie, że energetyki konwencjonalnej nie ma i degradacja elektrowni niestety może spowodować katastrofę gospodarczą. To jest sygnał dla decydentów. Dla rządu.

Dziękuję za rozmowę. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama