Podczas listopadowej sesji Rady Miejskiej w Bełchatowie rajcy zajmowali się tematem profilaktyki problemów alkoholowych w naszym mieście. Głosowanie nad projektem uchwały w tej spawie poprzedziła długa dyskusja, podczas której poruszono wiele aspektów.
Radni skupili się m.in. na problemie spożywania alkoholu wśród bardzo młodych osób. Pojawiły się głosy, że w dużej mierze może być to spowodowane sytuacją w domach dzieci. Wśród głosów padających podczas dyskusji pojawiły się także te związane z miejskimi imprezami. Czy na Dniach Bełchatowa nie napijemy się już piwa w punktach gastronomicznych?
Dni Bełchatowa bez alkoholu?
Temat podczas dyskusji jako pierwsza poruszyła radna Izabela Wrzosek, która zwróciła się z pytaniem o to, czy podczas Dni Bełchatowa sprzedawany jest alkohol. Odpowiedź na to pytanie okazała się nieco problematyczna, jednak finalnie ustalono, że podczas święta miasta można kupić napoje z procentami.
- Jeżeli jest sprzedaż alkoholu podczas takich imprez miejskich, to według mnie jest tu zasadniczy brak logiki i ogromna sprzeczność. My jako dorośli pokazujemy młodzieży pewne wzorce. Tutaj biadolimy, załamujemy ręce, płaczemy wręcz nad kondycją rodziny. Nie jesteśmy w stanie wejść do domów, do mieszkań i robić rodzicom wykłady, ale jesteśmy w stanie podjąć pewne decyzje, które są w gestii władz miasta, po to, żeby pokazać dobry przykład, że można się bawić bez alkoholu. Jest w tym ogromna sprzeczność, że na jednej imprezie są i karuzele i alkohol – mówiła radna Wrzosek.
Radna podkreślała również, że każdy alkohol jest toksyną i uważa spożywanie go w miejscach, w których są dzieci i młodzież za niestosowne.
Radni przeciwni pomysłowi
Do tematu odniósł się również wiceprzewodniczący rady, Mariusz Półbrat, który zaznaczył, że nawet jeśli nie będzie bezpośredniej sprzedaży alkoholu na imprezie, to nie oznacza, że uczestnicy zabawy z niego zrezygnują. Zdaniem radnego kupią go po prostu w innym miejscu.
- Alkohol w tym kraju nie jest substancją zabronioną, więc jest dopuszczony do sprzedaży osobom dorosłym. Ja tu nie chcę rozstrzygać, czy jest to słuszne, czy on jest na stoiskach bezpośrednio na imprezie, czy obok w Żabce i kto na tym wtedy zarobi więcej. Doskonale wiemy, że nawet za tych byłych czasów, gdzie sprzedawano alkohol od godziny 13:00 i tak był on w obrocie i był spożywany. Myślę, że rozsądek i pilnowanie, żeby nie miały do tego dostępu osoby niepełnoletnie są kluczowe, a nie udawanie, że jak nie sprzedamy na imprezie związanej z miastem, alkoholu tylko wszyscy zaopatrzą się w Żabce dwadzieścia metrów dalej, to będzie to inny alkohol i będzie mniej szkodliwy – mówił Mariusz Półbrat.
Z tym głosem zgodził się również radny Marcin Trojan, który podkreślił, że zakaz sprzedaży alkoholu na imprezie nie rozwiąże problemu alkoholizmu. Przywołał również przykłady dużych zagranicznych festiwali, które niezmiennie kojarzą się właśnie z napojami procentowymi. Podobne zdanie miał również wiceprezydent Bełchatowa.
- Mamy przykład naszego miasta partnerskiego Csongrad, gdzie odbywa się trzydniowy Festyn Chleba i Wina, gdzie całymi rodzinami przesiadują, gra muzyka, spożywany jest alkohol w postaci właśnie wina i to […] to jest naprawdę fajna rodzinna impreza, to jest taka integracja i dzieci może widzą, jak dorośli spożywają alkohol, ale widzą, że to jest w umiarkowanych ilościach. Nigdy nie widziałem tam osoby pijanej – mówił wiceprezydent Wojciech Piasecki.
Finalnie temat zakończył się jedynie na dyskusji i nie podjęto ostatecznej decyzji o rezygnacji ze sprzedaży alkoholu podczas Dni Bełchatowa czy też innych miejskich wydarzeń. Inicjatywa wzbudziła jednak zainteresowanie i dyskusję wśród radnych, z kolei w sondzie poniżej artykułu pytamy, co myślą o tym mieszkańcy. Czy Dni Bełchatowa powinny odbywać się bez napojów z procentami?
Komentarze (0)