Takie zwolnienia teoretycznie nie są nowością, można je bowiem wystawiać od blisko dwóch lat. W tej chwili, jak zauważają pracownicy ZUSu z tygodnia na tydzień rośnie liczba wystawionych zwolnień, a lekarze zaczęli chętniej korzystać z tej formy wystawiania L4, to przede wszystkim wygoda dla pacjenta.
- Zwolnienie od razu po wystawieniu przez lekarza w systemie zostanie przekazane elektronicznie do pracodawcy i Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Dla pacjenta, to komfortowa sytuacja, bo nie będzie musiał z bólem lub gorączką fatygować się do pracodawcy w terminie 7 dni, by przekazać zwolnienie, pod groźbą obniżenia zasiłku w razie przekroczenia tego terminu – informuje Monika Kiełczyńska, regionalny rzecznik prasowy ZUS województwa łódzkiego
Jest jednak zasadniczy element, by elektroniczne zwolnienie lekarskie trafiło do systemu informatycznego pracodawcy, ten musi posiadać konto płatnika na Platformie Usług Elektronicznych ZUS. W innym przypadku pracownik będzie musiał pobierać wydruk e-ZLA od lekarza i i tak czy inaczej będzie zmuszony do wizyty w zakładzie pracy.
- Jeśli pracodawca nie ma założonego profilu na PUE ZUS, lekarz widzi to w swoim systemie i drukuje zwolnienie dla pracodawcy – informuje Kiełczyńska z ZUS i dodaje: - Jeśli będzie trzeba wystawić zwolnienie w czasie wizyty domowej, lekarze są na to przygotowani. Mogą wręczyć pacjentowi wydrukowane e-ZLA i później uzupełnić je w systemie lub wypisać je przy pacjencie, jeśli mają ze sobą laptopa i dostęp do Internetu.
ZUS podkreśla także, że jeśli ktoś choruje, a z drugiej strony przestał być pracownikiem, a pobiera zasiłek po ustaniu zatrudnienia, muszą pamiętać o tym, by złożyć do ZUS wniosek o wypłatę zasiłku.
- Sam elektroniczny wpływ zwolnienia do ZUS nie wystarczy, by wypłacić świadczenie. Pacjent musi jeszcze złożyć wniosek w postaci formularza ZAS-53. Można to zrobić elektronicznie, jeśli osoba ma profil na PUE ZUS. Nie jest do tego wymagany podpis elektroniczny. To samo powinni zrobić prowadzący działalność gospodarczą oraz osoby z nią współpracujące oraz duchowni i pracownicy podlegający polskim przepisom ubezpieczeniowym, ale pracujący dla zagranicznego pracodawcy, z siedzibą za granicą – wyjaśnia , kończąc Kiełczyńska
