O przywrócenie połączeń kolejowych Bełchatów postanowił zawalczyć wspólnie z gminami Kleszczów i Wola Krzysztoporska oraz województwem łódzkim. Samorządy połączyły siły i razem starają się o rządowe dofinansowanie w ramach programu „Kolej Plus”. Stawka nie jest mała, bo to aż 85 proc. dotacji dla inwestycji. Planowana modernizacja linii kolejowej nr 24 pomiędzy Bełchatowem i Piotrkowem, a także dobudowanie trasy do Bogumiłowa w gminie Kleszczów, pozwoliłyby nie tylko na wznowienie połączeń pasażerskich, ale również byłyby szansą na lepsze skomunikowanie stref przemysłowych. Co zyskaliby bełchatowianie? To przede wszystkim połączenie kolejowe do Łodzi.
Projekt kolei dla Bełchatowa został zakwalifikowany już do drugiego etapu wyścigu o rządową dotację. Przygotowane zostało studium planistyczno-prognostyczne. W przedstawionej koncepcji uznano, że najkorzystniejszy będzie wariant zakładający przejazd pociągu przez miejscowości Wola Krzysztoporska, Korczew, Bełchatów – miasto, Kurnos, Trząs (Zarzecze) i Bogumiłów. Podróż pociągiem z Bełchatowa do dworca Łódź Fabryczna trwałaby 86 minut, a długość całej trasy wyniosłaby 89 km.
Radny mówi o "prezencie" dla łódzkiej kolei
Podczas, gdy samorządy wciąż czekają na rozstrzygnięcie rządowego konkursu, w swoich budżetach na kolejne lata muszą zaplanować tzw. wkład własny do projektu. Ile będzie musiał wyłożyć na to przedsięwzięcie Bełchatów? Okazuje się, że całkiem sporo, bo prawie 32 mln zł. Kwota została zapisana w Wieloletniej Prognozie Finansowej miasta do 2028 roku.Pomysł modernizacji linii kolejowej dla Bełchatowa wzbudził ogromne emocje podczas ostatniej sesji rady miejskiej. Niektórzy z radnych poddawali w wątpliwość sens inwestycji, która pochłonie tak wiele pieniędzy z budżetu, domagając się jednocześnie debaty na temat samej inwestycji.
Włodzimierz Kuliński, radny Koalicji Obywatelskiej przypomniał, że zamówione zostało studium odnośnie planowanej linii, a w tej sprawie nie odbyła się nawet debata ani z radnymi, ani też z mieszkańcami.
- Powinniśmy wiedzieć ile osób będzie korzystało z tego środka transportu, czy to jest opłacalne? Mówimy przecież o ogromnych pieniądzach z budżetu miasta – mówił Włodzimierz Kuliński.
Zaplanowane 32 mln zł określił jako darowiznę dla kolei państwowych, za którą zapłacą mieszkańcy Bełchatowa, bo jak podkreślił, linia przejdzie na własność spółki kolejowej. Wyliczył jednocześnie, ile inwestycja będzie średnio kosztowała ok. 500 zł na mieszkańca.
- Przy opodatkowaniu bełchatowian kwotą 500 zł na prezent dla Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej, powinniśmy uszanować mieszkańców i przeprowadzić debatę na ten temat – uważa Kuliński.
Ostro na słowa radnego zareagował szef rady miejskiej, który skrytykował Kulińskiego za takie stawianie sprawy.
- Już mam powoli dosyć pana populizmu. Ta kolej nie jest dla Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej, ale dla mieszkańców i gmin, które zdecydowały się wziąć udział w projekcie. Nie wiem czemu używa pan takiej retoryki, że opodatkujemy mieszkańców. Pan nigdy nie skorzysta, na zasadzie odmrożę sobie uszy na złość babci? - mówił Piotr Wysocki, przewodniczący rady miejskiej w Bełchatowie.
Kolej to szansa dla Bełchatowa i regionu
O istocie samej inwestycji dla przyszłości miasta mówił również wiceprezydent Bełchatowa – Dariusz Matyśkiewicz, który stwierdził, że jest to szansa na rozwój dla regionu w kontekście zbliżających się zmian w energetyce i planowanego wygaszania bełchatowskiej elektrowni. Przypomniał też, że inwestycja, jeśli dojdzie do skutku, to w aż 85 proc. zostanie dofinansowana z rządowej dotacji. Pozostałe 15 proc. będą musiały wspólnie wyłożyć samorządy.
- Mówimy po raz kolejny, że jest to szansa rozwoju regionu, jak również uczynienia kleszczowskiej strefy przemysłowej bardziej atrakcyjną. Za kilkanaście lat będzie to dotyczyło jednak całej strefy wokół PGE, jest to szansa dla Bełchatowa i regionu. Nie wszyscy do konkursu linii kolejowych zostali dopuszczeni, my tak – powiedział Dariusz Matyśkiewicz.
Jak dodał, model finansowania tej inwestycji będzie miał taką formułę, że miasto będzie mogło pozyskać na nią dotację np. w ramach sprawiedliwej transformacji.
- Nie jest to żadne złe wydatkowanie pieniędzy mieszkańców Bełchatowa – uważa wiceprezydent Matyśkiewicz.
Wątpliwości co do samej inwestycji nie krył również Mirosław Mielus, rady Ziemi Bełchatowskiej. Jak zauważył, wciąż miasto ma wiele niewiadomych odnośnie swojej przyszłości, a kolej byłaby znakomitą inwestycją, ale... 30 lat temu.
- Chętnie bym się podpisał pod tym, że Bełchatów ma świetlaną przyszłość, ale z drugiej strony trudno wyśmiewać wątpliwości kolegi radnego – stwierdził Mirosław Mielus.
Warto jednak przypomnieć, że Bełchatów wciąż nie może być pewny rządowych pieniędzy na inwestycję, bo cały czas trwa wyścig o miliony z rządowej puli, która wynosi 5,6 miliarda złotych. Ostateczne rozstrzygnięcia konkursu w ramach programu „Kolej Plus” będą znane najwcześniej w pierwszym kwartale 2022 roku.
Komentarze (0)