reklama
reklama

Prawie po 6 tysięcy złotych na mieszkańca! Co zyska gmina Bełchatów na ''rozbiorze'' Kleszczowa?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Archiwum

Prawie po 6 tysięcy złotych na mieszkańca! Co zyska gmina Bełchatów na ''rozbiorze'' Kleszczowa? - Zdjęcie główne

foto Archiwum

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wydarzenia Na przyłączeniu terenów, na których działa bełchatowska elektrownia, gmina Bełchatów zyskałaby rocznie ponad 60 milionów złotych. Wójt gminy nie kryje, że taka kwota pozwoliłaby zrealizować wiele inwestycji. Wniosek o zmianę granic gminy Kleszczów złożył wojewoda łódzki. Sprawą zajmie się teraz Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.
reklama

Nie milkną echa działań wojewody łódzkiego Tobiasza Bocheńskiego w sprawie zmiany granic najbogatszej gminy w Polsce. Przypomnijmy, że złożył on wniosek w tej sprawie do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji. Władze województwa przekonują, że takie rozwiązanie zaradzi „niesprawiedliwości” w podziale pieniędzy, jakie płyną z działalności bełchatowskiej kopalni i elektrowni.

Pomysł przyłączenia części gminy Kleszczów do gminy Bełchatów wrócił dość nieoczekiwanie. W 2019 roku całą sprawę zainicjowała posłanka Małgorzata Janowska. Teraz, jak udało się nieoficjalnie ustalić, posłanka ponownie zaczęła lobbować w sprawie, która znów nabrała rozpędu. Tym razem jednak z inicjatywą wyszli przedstawiciele rządu, co może oznaczać, że „rozbiór Kleszczowa” może się urzeczywistnić. 

Szok w Kleszczowie, zaskoczenie w Bełchatowie

Wojewoda chce oddzielić od gminy Kleszczów obręb Wola Grzymalina, gdzie zlokalizowana jest Elektrownia Bełchatów. To teren o powierzchni ponad 2 tys. hektarów. Według wyliczeń władz województwa obecnie dochód na mieszkańca w gm. Kleszczów wynosi 29,8 tys. zł, a w gm. Bełchatów 2,2 tys. zł. Po zmianach byłoby to odpowiednio 17,6 tys. zł i 8 tys. zł. 

- Gmina Bełchatów rozwija się dynamicznie i potrzebuje dodatkowych środków na infrastrukturę czy rozwój szkolnictwa, dlatego moja propozycja wydaje się sprawiedliwa i wprowadzająca harmonię społeczną na terenie powiatu – przekonywał Tobiasz Bocheński, wojewoda łódzki.

Wygląda na to, że mocno zaskoczeni, a nawet zszokowani, takim obrotem sprawy są w samym Kleszczowie. W gminie o wniosku dowiedzieli się z mediów. 

- Nie chcemy komentować tego pomysłu, ponieważ jest na to zbyt wcześnie i nie znamy szczegółów – powiedział Jerzy Strachocki, rzecznik prasowy Urzędu Gminy w Kleszczowie.

Nie jest jednak tajemnicą, że wójt najbogatszej gminy w Polsce nawet nie chce słyszeć o jej podziale. W 2019 roku pomysł posłanki Janowskiej nazwał „bolszewickim”, który zmierza jedynie do wzniecania konfliktów.

Konrad Koc, wójt gminy Bełchatów przyznaje, że wnioskiem wojewody łódzkiego jest zaskoczony, bo po fiasku starań o zmianę granic w 2019 roku, stracił już nadzieję na pozytywny finał całej sprawy. To wówczas pomysł został odrzucony przez rząd, który zalecił porozumieć się gminom. Powstał  tzw. Fundusz Solidarnościowy, który sam wójt nazywa „zgniłym kompromisem”. Kleszczów dla dwunastu samorządów w 2020 roku przeznaczył 13 mln zł. W kolejnym roku samorządy ponownie dostały pomoc finansową. 

Według szefa gminy Bełchatów podział był jednak mocno dyskusyjny. Na przykład podobne pieniądze dostawała mała gmina Kluki i gmina Bełchatów, która ma trzykrotnie więcej mieszkańców i dodatni współczynnik migracji. Pieniądze otrzymywały też gminy z powiatu radomszczańskiego, które są znacznie oddalone od bełchatowskiej kopalni i elektrowni. 

- Podział pieniędzy z funduszu powinien być uzależniony od liczby mieszkańców, a także wpływu działalności kopalni i elektrowni na daną gminę, a tak niestety nie było – przekonuje wójt Konrad Koc.

Dlatego, jak przyznaje, kolejną próbę zmiany granic Kleszczowa i włączenia części terenów do gminy Bełchatów, będzie stanowczo popierał. Wójt przypomina, że to właśnie gmina Bełchatów jest narażona na „skutki uboczne” związane z działalnością ogromnych zakładów. To nie tylko brak wody czy uciążliwe pylenie, ale też na przykład zniszczona infrastruktura drogowa.

- Nie jesteśmy nastawieni przeciwko mieszkańcom gminy Kleszczów, bo chcielibyśmy żyć w zgodzie i wspólnej symbiozie. Jednak chcemy odrobinę otrzymać z tego, co również nas dotyczy, aby się rozwijać – mówi Konrad Koc.

Elektrownia w gminie Bełchatów to 60 mln zł do budżetu

Jak dodaje, na skutek zmiany granic, gmina Bełchatów przejęłaby tereny, na których położona jest stara część bełchatowskiej elektrowni czyli bez nowego bloku 858 MW. Wójt zaznacza, że gmina przejęłaby tylko zdegradowany teren przemysłowy, bez całych wiosek z mieszkańcami. Dla gminnego budżetu oznaczałoby to ogromny zastrzyk finansowy, bo grubo ponad 60 mln zł rocznie. Dochód na mieszkańca wzrósłby o prawie 6 tys. zł. To prawie podwoiłoby obecny budżet gminy.

- Kleszczów przez te kilkadziesiąt lat już dawno zdążył nadrobić opóźnienia infrastrukturalne. U nas potrzeby są ogromne. Jeśli doszłoby do zmiany granic, to nawet przez 10 lat z dodatkowymi pieniędzmi nie zdążymy dogonić Kleszczowa w rozwoju – przyznaje wójt Koc.

Na co gmina przeznaczyłaby dodatkowe pieniądze? Potrzeby są ogromne. Na terenie gminy, która stała się „sypialnią” Bełchatowa, kanalizacja funkcjonuje zaledwie w 6 miejscowościach. Dlatego konieczne są inwestycje w sieć wodno-kanalizacyjną. Miliony złotych potrzebne są remont i przebudowę dróg, które na terenie gminy są totalnie zniszczone i rozjeżdżone. Wójt Koc deklaruje przy tym, że jeśli doszłoby do zmiany granic, to gmina Bełchatów mogłaby przejąć na przykład zadania remontu części dróg powiatowych.

- Jestem umiarkowanym optymistą w całej tej sprawie, ale jeśli się uda, to nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy mogli pomóc innym gminom blisko nas takim jak Kluki, Drużbice i Zelów – przyznaje wójt Koc.

Biłgoraj i Rogowiec... dzielnicami Bełchatowa

Próba wydzielenia z gminy Kleszczów terenów, na których położone są kopalnia i elektrownia, miała miejsce również na początku lat 90. Walkę o sprawiedliwy podział pieniędzy, jakie płynęły z tych zakładów, podjął ówczesny prezydent Bełchatowa – Edward Olszewski, których chciał przyłączenia terenów Rogowca i Biłgoraju do Bełchatowa. Obecna droga w kierunku kopalni i elektrowni przez Poręby i Oleśnik miała zyskać status miejskiej, natomiast tereny, na których położone były wspomniane zakłady, miały stać się dzielnicami miasta.

Sprzeciw wyraziły wówczas gminy Kleszczów i Bełchatów. Postanowiono, że spór rozstrzygnie sejmik wojewódzki w Piotrkowie. Samorządom udało się zawrzeć kompromis. Powstała spółka Arreks, która miała za zadanie czuwać na rozwojem całego regionu. Jej udziałowcami były bełchatowska kopalnia i elektrownia, a także gmina Kleszczów. Niestety udziałowcy szybko się poróżnili. Wyjść ze spółki postanowił ówczesny dyrektor kopalni Jerzy Wagenknecht. Powodem miało być zaproponowanie przez gminę Kleszczów na prezesa byłego dyrektora KWB Bełchatów – Stanisława Drozdowskiego. Tym samym koncepcja zgodnej współpracy rozsypała się jak domek z kart, a siedzibę spółki wkrótce przeniesiono do Kleszczowa.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama