Wiktorek Kruszyński skończył niedawno dwa lata. Chłopiec urodził się z poważną wadą serca i Zespołem Wiliamsa. Pomimo, że przeszedł już kilka operacji w Polsce, to wciąż wymaga kolejnej. Rodzice maluszka podkreślają, że każdy kolejny dzień to lęk o życie ich dziecka. Od początku było wiadomo, że skomplikowaną operację można przeprowadzić tylko zagranicą.
Kilka miesięcy temu rozpoczęto zbiórkę, podczas której zebrano ponad 1 mln zł. W pomoc zaangażowały się tysiące osób. Chłopiec trafił do kliniki w Linz. Po pierwszych badaniach wyznaczono termin operacji na początek kwietnia, jednak w ostatniej chwili rodzice chłopczyka dostali odpowiedź odmowną. Austriaccy lekarze tłumaczyli się m.in. trwającą pandemią.
Rodzice chłopca nie dali jednak za wygraną. Skontaktowali się z kliniką w Bostonie, której lekarze podjęli się operacji. Początkowo brakowało tylko kwoty na transport medyczny, pieniądze udało się jednak zebrać podczas kolejnej zbiórki. Po kilku dniach okazało się, że to jednak nie wszystko.
- Zadzwonili Lekarze z kliniki w Bostonie. Rozmawialiśmy naprawdę bardzo długo. Specjaliści z kliniki powiedzieli nam, że niestety kwota za operację diametralnie wzrośnie z powodu ciężkiego stanu serca Wiktorka. Objaśnili nam, że Wiktorek będzie musiał przejść jeszcze zabieg cewnikowania serduszka i wiele badań, przez co koszty wzrosną o dodatkowe 100 tysięcy dolarów – poinformowali rodzice chłopczyka.
Jak dodają, pieniądze wcześniej zebrane na transport, musieli już wpłacić na poczet operacji w Bostonie. Dlatego byli zmuszeni utworzyć kolejną zbiórkę. Tym razem na kwotę ponad pół miliona złotych. Do tej pory udało się uzbierać 188 tys. zł. Wesprzeć finansowo małego Wiktorka można TUTAJ.
- Musimy zawalczyć o zdobycie potrzebnej kwoty na leczenie i transport dla Wiktorka, aby ten cudowny uśmiech nie zgasł (…) Dlatego Kochana Armio prosimy Was już kolejny raz o wyciągnięcie pomocnych dłoni, abyśmy razem wygrali to nierówne starcie z wadą serca – apelują rodzice.
Komentarze (0)