Kilka dni temu na grupie internetowej zrzeszającej bełchatowian, pojawił się post z bardzo wymownym zdjęciem. Okazuje się, że przy jednym z marketów ponownie pojawił się ekshibicjonista. Zamaskowany mężczyzna stał przy szybie sklepu i się obnażał. Zbulwersowani mieszkańcy mnożą podobne zdarzenia i pytają, co służby robią w tej sprawie.
„Obnażał miejsca intymne i się masturbował”
Przypomnijmy, że do podobnego zdarzenia doszło w piątek, 24 października. Wówczas około godziny 7:00 rano jedna z mieszkanek naszego miasta udała się na przystanek naprzeciwko tzw. Barbórki na alei Wyszyńskiego. Tam siedział już pewien mężczyzna, ale nic nie wskazywało na to, co za chwilę się wydarzy.
- Miałam słuchawki w uszach, przeglądałam coś w telefonie i nie zwracałam uwagi na tego mężczyznę. Po kilku minutach odruchowo spojrzałam w jego stronę i zobaczyłam, że stoi skierowany w moją stronę z całkowicie zasłoniętą twarzą, obnażał miejsca intymne i się masturbował. Ja w totalnym szoku wstałam szybko, krzyknęłam i uciekłam – mówiła nam bełchatowianka.
Mężczyzna natychmiast uciekł w głąb osiedla Przytorze i już po chwili zniknął z oczu naszej rozmówczyni. Wówczas media społecznościowe zawrzały, a mieszkańcy podzielili się podobnymi historiami. Szybko okazało się, że był on widywany również w innych częściach miasta. Wśród miejsc, które wspominały bełchatowianki, przewijały się m.in. ulice Wojska Polskiego i Czyżewskiego, osiedla Okrzei, Wolności i Tysiąclecia, czy też okolice rynku.
Wówczas policjanci wyjaśniali, że zatrzymanie takiego mężczyzny jest trudne, ponieważ, zazwyczaj sytuacje z jego udziałem są dynamiczne i zanim patrol dotrze na miejsce, osoba, która się obnaża, zdąży uciec. Zapewniono jednak, że policjanci mają problem na uwadze, ale do tej pory nie udało im się odnaleźć mężczyzny.
Pokazywał przyrodzenie przez szybę marketu
Sprawa przycichła, aż do 15 grudnia, gdy na Facebooku, jeden z internautów poinformował, że ekshibicjonista ponownie widziany był w mieście. Tym razem przy Biedronce na ulicy Wojska Polskiego sfotografowała go jedna z osób robiących zakupy. Jak czytamy we wpisie, był to młody chłopak, ubrany na czarno. Na głowie miał założoną kominiarkę.Po takiej informacji w mieście ponownie zawrzało, a zdenerwowani mieszkańcy zaczęli dzielić się swoimi historiami i zarzucać mundurowym ignorowanie problemu.
- Miałam tę nieprzyjemność spotkać go na przystanku na ulicy Lipowej. Zadzwoniłam na 112, zostałam potraktowana, tak jakbym to ja zawiniła... Kpina i żenada. A gość dalej chodzi i się obnaża – pisała anonimowa internautka.
Podobnych głosów mówiących o tym, że policjanci, nie przyjeżdżają na miejsce takich zdarzeń, czy też bagatelizują zgłoszenia mieszkańców, było więcej.
Fot. Facebook /Grupa Bełchatów
Policja wyjaśnia zarzuty mieszkańców
O sprawę zapytaliśmy w bełchatowskiej komendzie policji. Jak informuje Marta Bajor, p.o. rzecznika prasowego, do tej pory do bełchatowskiej jednostki policji nie wpłynęło oficjalne zawiadomienie od osoby pokrzywdzonej dotyczące nieobyczajnego zachowania, polegającego m.in. na publicznym obnażaniu się.
- Zgodnie z art. 51 Kodeksu wykroczeń jest to wykroczenie ścigane na wniosek osoby pokrzywdzonej. Policjanci bełchatowskiej komendy w trakcie pełnienia służby patrolowej i obchodowej, zwracają szczególną uwagę na miejsca, w których według zgłoszeń pojawiał się mężczyzna lub mężczyźni (nie wiemy, czy to ta sama osoba). Do chwili obecnej nie ujawniliśmy osoby odpowiadającej tym zgłoszeniom – mówi Marta Bajor.
Jak podkreśla, wszystkie zgłoszenia mieszkańców dotyczące pojawiania się nagiego mężczyzny w miejscach publicznych są każdorazowo bezzwłocznie sprawdzane.
- Należy jednak zaznaczyć, że dyżurny jednostki dysponuje ograniczoną ilością patroli w danym czasie, co może powodować, że nie zawsze istnieje możliwość natychmiastowego skierowania patrolu na miejsce zdarzenia – wyjaśnia Marta Bajor.
Co zrobić w takiej sytuacji?
Mundurowi podkreślają, że w złapaniu mężczyzny pomocne może być nagranie go. Co ważne mieszkańcy nie powinni próbować zatrzymać mężczyzny na własną rękę, ponieważ nie wiadomo, czy nie posiada on przy sobie niebezpiecznych narzędzi.Jeśli ktoś ma w sobie na tyle dużo odwagi, może spróbować udać się za mężczyzną i zachowując bezpieczną odległość relacjonować mundurowym telefonicznie, gdzie aktualnie się znajduje. Podobne działania często podejmują kierowcy, podejrzewający, że ktoś prowadzi samochód pod wpływem alkoholu.
Przypomnijmy, że karę za takie wykroczenie przewidują dwa przepisy. W myśl art.51 kodeksu wykroczeń osoba, która wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. Z kolei art. 140 kodeksu wykroczeń mówiący o nieobyczajnym wybryku przewiduje kare aresztu, ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych lub nagany.
Komentarze (0)