reklama

Były wójt Kamil Ładziak na ławie oskarżonych. Rusza proces w bełchatowskim sądzie

Opublikowano:
Autor:

Były wójt Kamil Ładziak na ławie oskarżonych. Rusza proces w bełchatowskim sądzie - Zdjęcie główne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaZa tydzień, 30 listopada w bełchatowskim Sądzie Rejonowym rusza proces pracowników Urzędu Gminy, którym zarzuca się między innymi przekroczenie uprawnień i poświadczenie nieprawdy w związku z budową drogi w Dobrzelowie. Na ławie oskarżonych usiądzie pięciu urzędników, łącznie z byłym już wójtem gminy Bełchatów.

Swoimi początkami sprawa sięga 2016 roku, to wówczas w październiku do prokuratury trafiło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Jak podkreśla Robert Sobczak, prezes bełchatowskiego sądu z treści zawiadomienia wynikało, że urzędnicy Urzędu Gminy Bełchatów włącznie z wójtem, działając w zgodzie i porozumieniu z prezesem Przedsiębiorstwa Komunikacji, Transportu i Usług Komunalnych Gminy Bełchatów zawarli pozorną umowę na roboty budowlane na jednej z dróg w Dobrzelowie.

- Roboty budowlane miały polegać na wyrównaniu i utwardzeniu drogi wewnętrznej nr 212/13 w Dobrzelowie, które w zleceniu wymienione zostało jako polegające na: równaniu i korytowaniu drogi oraz wykonaniu podbudowy - wyjaśnia Robert Sobczak, prezes Sądu Rejonowego w Bełchatowie

Osoba składająca zawiadomienie zwracała uwagę na wątpliwą jakość remontu wyżej wymienionej drogi i fakt, że Urząd Gminy zapłacił za tę pracę – mówiąc kolokwialnie – zdecydowanie za słono. Sprawa z bełchatowskiej prokuratury, z racji tego, że dotyczyła znanych w mieście osób, szybko trafiła do śledczych w Opocznie.

- W trakcie prowadzonego postępowania, prokuratura rejonowa w Opocznie otrzymała z Regionalnej Izby Obrachunkowej w Łodzi zawiadomienie, z którego wynikało, że w wyniku kompleksowej kontroli gospodarki finansowej i zamówień publicznych, przeprowadzonej w gminie Bełchatów, ujawniono naruszenia prawa, które wskazują na prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa opisanego w artykule 271. Kodeksu Karnego - tłumaczy prezes Sobczak.

Śledztwo opoczyńskiej prokuratury zakończyło się wystosowaniem w maju tego roku aktu oskarżenia wobec pięciu gminnych urzędników.

- Pan Janusz J. ma postawionych siedem zarzutów. Są to zarzuty dla funkcjonariusza publicznego, który nie dopełnia obowiązku bądź przekracza swoje uprawnienia i w związku z tym działa na szkodę interesu publicznego gminy Bełchatów. Dodatkowo w tym przypadku mówimy także o przestępstwie w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, chodzi o korzyści dla Przedsiębiorstwa Komunikacji, Transportu i Usług Komunalnych gminy Bełchatów. Pozostałe osoby, czyli Kamil Ł., Karolina S., Paweł R. mają postawione po dwa zarzuty, a Sylwester M. jeden. Generalnie zarzuty wiążą się z tym zadaniem, które miało być wykonane i związanymi z tym nieprawidłowościami, zarówno w dokumentacji jaki i w samym odbiorze robót co wiąże się z poświadczeniem nieprawdy w pewnych dokumentach – mówi prezes Robert Sobczak

Jak mówi nam prezes wszystkie oskarżone osoby nie przyznały się do dokonania zarzucanych im czynów, część złożyła wyjaśnienia, a część tego odmówiła.

- W przypadku tego aktu oskarżenia poza pięcioma oskarżonymi osobami, prokurator zawnioskował o przesłuchania dziesięciu świadków - mówi prezes Sobczak, pytany o to jak długo może potrwać proces odpowiada: - Na tym etapie postępowania nie da się tego przewidzieć, ponieważ każda ze stron ma prawo zgłosić wnioski dowodowe, w tym dowód z przesłuchania kolejnych świadków.

Były już wójt, na którym ciążą zarzuty poświadczenia nieprawdy w dokumentach i przekroczenie uprawnień w lipcu, czyli jeszcze zanim akt oskarżenia trafił do bełchatowskiego sądu, zwołał w tej sprawie konferencję prasową (relacja TUTAJ). Kamil Ładziak podkreślał, że sprawa ma podłoże polityczne, a on sam ma wiele zastrzeżeń zarówno do sformułowanego aktu oskarżenia jak i pracy Prokuratury Rejonowej w Opocznie, m.in. dlatego, że długo nie mógł zapoznać się z aktami sprawy. Kiedy już je poznał, pojawił się problem z uzupełnieniem ich o materiały dowodowe.

- Zapoznaliśmy się, zobaczyliśmy, że to jest nieprawdziwe i chcieliśmy przedstawić własne dowody i świadków. Wtedy prokurator nam odmówił, odrzucił nasze wnioski dowodowe. Tłumaczył to tym, że już musi zamykać sprawę i postawić akt oskarżenia. Przez dwa lata się panu prokuratorowi nie spieszyło, a kiedy zapoznaliśmy się z aktami sprawy, wtedy zaczęło się spieszyć. Zostały pogwałcone nasze prawa konstytucyjne do obrony. Po pierwsze, prawo do zapoznania się z aktami sprawy, bo bardzo długi czas mieliśmy to odmawiane, a po drugie prawo do złożenia własnych dowodów – informuje Kamil Ładziak (wypowiedź z października 2018 r)

Kamil Ładziak chce by sprawę albo umorzono, albo wszczęto do ponownego rozpatrzenia po uzupełnieniu, m.in. o materiały dowodowe, o których mówił. Poza tym twierdzi, że z dokumentacji sprawy zniknęły zeznania dwóch urzędników przesłuchiwanych w charakterze świadków. Dlatego poskarżył się Prokuraturze Krajowej.

- Skarga została przekierowana do prokuratury okręgowej, żeby skontrolowała tę całą sytuację – dodaje Kamil Ładziak (wypowiedź z października 2018 r)

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE