Księdza Michała Misiaka, bełchatowianie poznali w 2009 roku, kiedy to jako wikariusz organizował dyskoteki, na których młodzież mogła się również wyspowiadać. Późniejsza jego działalność pełna była kontrowersji. Duchowny w ostatnich latach zasłynął ze względu na niekonwencjonalne pomysły ewangelizacji w Łodzi m.in. walkę różańcem z dopalaczami, egzorcyzmy na facebooku, spowiedź w trakcie spaceru czy wizyty z kolędą w agencji towarzyskiej. Głośno zrobiło się też o nim, gdy zaczął domagać się m.in. zniesienia celibatu wśród księży. Więcej na jego temat dowiecie się z artykułu O byłym wikarym z Bełchatowa znów głośno....
Pod koniec stycznia znany ksiądz Misiak wyjechał na misję do Tanzanii. Duchowny pomaga m.in. dzieciom z sierocińca i z mieszkańcom wioski Puna/
- Jak najszybciej wejść w dobre relacje z lokalnymi mieszkańcami? Służyć im i ich dobru wspólnemu na każdym kroku. Odwiedzam więc domy z błogosławieństwem Bożym, noszę ludziom wodę ze studni do chatek (bo tu robią to kobiety), łupię kamienie (to też spadło na kobiety), bawię się z dziećmi we wsi, naprawiam i poszerzam ścieżki w buszu. Gdy wejdę w tę społeczność jeszcze przez język suahili zacznę intensywniej głosić Ewangelię - napisał na portalu społecznościowym ks. Michał Misiak.
Kilka dni temu, ksiądz pochwalił się, a przy okazji podziękował darczyńcy za przelew na kwotę aż 500 tys. tanzańskich szylingów.
W przeliczeniu na złotówki, jest to ok. 850 zł., jednak w dalekim kraju, to kwota, za którą można sporo kupić. Jako pierwsze, w oko księdzu wpadły szachy, jak sam pisze, za kamienną szachownice i figury zapłacił 200 000 szylingów. Do potrzebujących w Tanzanii trafiły też stolik, łóżka, miski do mycia, moskitiery czy książki.