Bóbr czekał na przystanku. Autobus nie przyjechał, więc do domu podwieźli go pracownicy bełchatowskiego schroniska [VIDEO]

Opublikowano:
Autor:

Bóbr czekał na przystanku. Autobus nie przyjechał, więc do domu podwieźli go pracownicy bełchatowskiego schroniska [VIDEO] - Zdjęcie główne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wydarzenia W przeciągu ostatnich tygodni bełchatowskie służby kilkakrotnie interweniowały w sprawie dzikich zwierząt, które zapędziły się na teren miasta czy domostw – borsuk, sarna, bóbr, to tylko pojedyncze przykłady z ostatniego czasu. Te zdarzenia wydają się zastanowić na tym, czy wiemy jak postępować, gdy spotkamy przed naszym domem dzikie zwierzę i czy powinniśmy się go obawiać?

Fakt bytowania bądź wędrowania dzikich zwierząt w okolice miast dotyczy nie tylko Bełchatowa, dotyczy praktycznie wszystkich aglomeracji. W internecie natkniemy się na sporą ilość filmików czy zdjęć, których głównymi bohaterami są lisy, sarny czy gromadka spacerujących osiedlowymi ulicami dzików. Specjaliści nie mają wątpliwości, że przyczyn tych zjawisk jest co najmniej kilka.

- Brak pożywienia i z drugiej strony całkiem łatwy i „wypasiony” posiłek z resztek jakie można znaleźć w miejskich koszach i kontenerach. Innym zagadnieniem jest zbyt duża populacji poszczególnych gatunków. Dużym problemem jesteśmy też my - zabieramy przestrzeń zwierzętom budując drogi wokół lasów, poszerzając przestrzeń miejską. Urbanizacja terenów, które kiedyś były domem dla tych zwierząt zabiera im ich naturalne środowisko życia – wyjaśnia Mariusz Półbrat, kierownik Schroniska dla bezdomnych zwierząt w Bełchatowie.

Borsuk w markecie, sarna uwięziona w szczeblach szpitalnego płotu, czy przypadek który opisujemy dziś - bóbr na przystanku w pobliskim Mokraczu w gminie Bełchatów, są najlepszym dowodem na to, że zwierzęta po prostu się gubią. Idąc dalej, tych niecodziennych odwiedzin nie da się wyeliminować trwale i pozostają jedynie działania profilaktyczne. Zanim o nich, to przytoczmy historię o bobrze.

Pracownicy Schroniska dla bezdomnych zwierząt zostali zaalarmowani przez mieszkańców miejscowości Mokracz, gdzie między tamtejszym przystankiem autobusowym, a ogrodzeniem posesji zadomowił się bóbr. Zwierzę było na tyle apatyczne, że mieszkańcy sądzili, że stworzenie jest albo poważnie chore, albo kończy swój żywot. Na miejsce interwencji natychmiast skierowano patrol z weterynarzem.

- Okazało się, że bóbr jest zdrowy, mało tego nie zareagował przyjaźnie na obecność tych, którzy przyszli mu z pomocą i niekoniecznie chciał współpracować. Jego „choroba” była najprawdopodobniej tylko i wyłącznie efektem zmęczenia, bo był w dobrej kondycji – wyjaśnia przebieg interwencji Mariusz Półbrat. - Zwierzak został zabezpieczony i w klatce odwieziony do pobliskiego lasu ze zbiornikiem wodnym. Na filmiku można jednak zauważyć, że bóbr zaatakował pracownika schroniska. Na to chcieliśmy właśnie zwrócić uwagę - bobry, to dzikie zwierzęta i jeśli tylko spotkacie je na swojej drodze lub posesji należy zachować ostrożność. Najlepiej wycofać się lub odejść powoli w drugą stronę, nie wykonując gwałtownych ruchów.

Mariusz Półbrat podkreśla, że w przypadku spotkania z dzikim zwierzakiem w nietypowym dla nich miejscu - na ulicy, osiedlu, posesji - należy bezzwłocznie powiadomić na przykład pracowników Schroniska, bądź w przypadku terenu miasta Straż Miejską.

- Pamiętajmy, by przy spotkaniu z dziką zwierzyną nie krzyczeć, nie biegać i nie próbować jej płoszyć, bo możemy odnieść skutek odwrotny do zamierzonego, wystraszone zwierze może zaatakować. Tym bardziej niewskazane jest bliskie podchodzenie, oswajanie, dotykanie i głaskanie takiego delikwenta. Sprawa kolejna, nie karmmy ich – wymienia Mariusz Półbrat.

Jest jeszcze druga strona medalu – kiedy to my zapuszczamy się w siedliska zwierząt. Podczas spaceru w lesie możemy natknąć się na młode zwierzę, które w naszej opinii zostało porzucone przez matkę. Zanim, w odruchu serca, będziemy chcieli wziąć na ręce bezbronnego malucha chwilę się zastanówmy i realnie oceńmy sytuację. Jeśli stworzenie nie jest poranione lub chore, to zostawmy je w spokoju i nie dotykajmy go! Gdy stan zdrowia wzbudza nasze wątpliwości wezwijmy służby, to leśnicy, weterynarze albo pracownicy specjalistycznych ośrodków pomogą w realnej ocenie sytuacji. Dzikie zwierzęta „porzucając” młode ułatwiają tym samym przetrwanie sobie i swojemu potomstwu i choć może się to wydawać dramatyczne, jest to mechanizm wypracowany przez naturę, którego w żaden sposób nie należy poprawiać czy udoskonalać.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE